poniedziałek, 30 września 2019

RECENZJA - „Nigdy nie będziesz mną” Anna M. Brengos




RECENZJA „Nigdy nie będziesz mną” Anna M. Brengos

O książce:
Premiera: 13 września 2019
Kategoria: literatura obyczajowa
Wydawnictwo: Lucky

Opis książki:
„Opowieść z życia matki i córki o rozbieżności pomiędzy ich marzeniami, o dążeniu do doskonałości i jej cenie. O tym, jak własne cele, pragnienia, i kompleksy przekładają się na nasze dzieci i co z tego może wyniknąć.
Julka wyrosła w biedzie. Projektuje dla córki idealne dzieciństwo. Co to oznacza dla Karoliny?
Lektura obowiązkowa dla wszystkich rodziców.

Moja opinia:
Z powieścią tej autorki nie spotykam się pierwszy raz, gdyż miałam już okazję przeczytać „Prażeńkę”.

Ten tytuł jest równie życiowy, ale tematyka dotyczy rodzicielstwa. Rodzicielstwo to trudna dziedzina. Możemy czytać różne poradniki, podręczniki, mądrości, ale życie i tak zweryfikuje jak radzimy sobie w roli rodzica. Wychowanie nowego człowieka nie jest prostym zadaniem. Jest to nieustanny egzamin, którego wyniki będziemy weryfikować przez całe życie.

Autorka w swojej najnowszej powieści pokazała, jak bardzo nasze nadmierne starania mogą wywołać odwrotny skutek. Czasem chcąc dobrze, zapominamy o tym, co w życiu najważniejsze. Julia to kobieta po przejściach, wychowała się w ubogiej rodzinie. Gdy dowiedziała się, że zostanie matką poprzysięgła sobie, że jej córka będzie miała wszystko o czym tylko zamarzy. Ślepo zapatrzona kobieta spełnia nie tylko zachcianki córki, ale również realizuje siebie kosztem swojego dziecka.

Karolina dorastając ma wszystko, z pozoru. Bowiem Julia, jej matka wymaga od niej niekiedy rzeczy niemożliwych. Dziewczynka ma być we wszystkim najlepsza, ma mieć rewelacyjne oceny, wyniki w sporcie, ma grać na pianinie. Ma być idealna. Niestety dla swojej matki nie jest. Julii wciąż jest za mało, przez co w ostateczności jest rozczarowana swoją córką.
Dała jej przecież wszystko.
Czy aby na pewno?

Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób autorka ukazała traumę Julii. Kobieta nie poradziła sobie z tym, co przeżyła w dzieciństwie i nieustannie przelewa swój ból na córkę. Ich relacja jest toksyczna. Anna M. Brengos pokazała, jak bardzo nasze dzieciństwo, wychowanie i rodzice wpływają na nas samych.
Młody człowiek wyprowadzając się z domu zabiera ze sobą nie tylko meble, ubrania, kosmetyki, pamiątki, czy inne rzeczy. Zabiera ze sobą również wspomnienia, pewien bagaż doświadczeń. To, co znajdzie się w tym bagażu zależy głównie od rodziców. W końcu to rodzice są pierwszymi osobami, jakie w swoim otoczeniu ma młody człowiek. To od nich zależy, czego się nauczy, jakie wartości wyniesie z domu.

Ta powieść jest niezwykle wartościowa. Pokazuje rodzicielstwo w trudny sposób, relacje różnych pokoleń, macierzyństwo, ojcostwo.

Zdecydowanie polecam.



RECENZJA „Łowcy płomienia” Hafsah Faizal

O książce:
Data wydania: 6 listopada  2019
Kategoria: fantastyka
Cykl: Sands of Arawiya
Tom: 1
Wydawnictwo: NieZwykłe

Opis książki:
Ludzie mogli żyć, bo ona zabijała.
Ludzie umierali, bo on żył.
Zafira jest Łowcą. Aby wykarmić swoich ludzi, przebiera się za mężczyznę i rusza na polowanie do przeklętego lasu Arz. Nasir jest Księciem Śmierci. Zabija każdego, kto ma śmiałość przeciwstawić się jego despotycznemu ojcu – królowi.
Gdyby odkryto, że Zafira jest dziewczyną, nikt nie przyjąłby od niej pomocy. Gdyby Nasir okazał komuś łaskę, jego ojciec wymierzyłby mu brutalną karę.
Oboje są już żywą legendą królestwa Arawiyi – chociaż żadne z nich nie chce nią być.
Szykuje się wojna, a mroczny, magiczny las Arz z każdym dniem się rozrasta, rzucając cień na ziemie królestwa. Gdy Zafira wyrusza na poszukiwania zaginionego artefaktu, który jest w stanie przywrócić magię w jej udręczonym świecie, Nasir także otrzymuje od króla zadanie. Ma odnaleźć ten sam artefakt i zabić Łowcę. Jednak w trakcie ich podróży budzi się starożytne zło – a to, za czym oboje podążają, może stanowić większe zagrożenie, niż są w stanie to sobie wyobrazić.
Akcja powieści Łowcy płomienia jest osadzona w niezwykłym świecie zainspirowanym starożytną Arabią. To niesamowicie wciągający debiut o miłości, pokonywaniu strachu oraz decydowaniu o tym, kim naprawdę chce się być.

Błyskawiczny bestseller „New York Timesa”

Moja opinia:
"Kiedy nasze oczy przyzwyczają się do ciemności, dusza również się do niej dopasowuje".

„Łowcy płomienia” to debiut, który jest niesamowitym zaskoczeniem na rynku wydawniczym!

Główną bohaterką tej powieści jest Zafira, odważna kobieta, która pomaga innym narażając swoje życie. Regularnie przebiera się za mężczyznę aby udać się na poszukiwanie jedzenia. Nie boi się wizyt w lesie, gdyż las nigdy jej nie skrzywdzi. Nawiązała się między nimi pewna więź.

Arawiya to świat wykreowany na podobiznę dawnej Arabii. Ta kraina została podzielona na kilka kalifatów oraz wzbogacona o magię. Jednak tak było kiedyś, obecnie magia zniknęła, Arawiya nie jest już krajem tętniącym życiem. Obecnie znajduje się tu las spowity mrokiem, a w jego centrum, na strasznej wyspie uwięzione są potwory. Więzienie skrywa w sobie również coś wartościowego, pewną księgę, która kryje w sobie wielką potęgę.

Zbliżająca się zagłada zmusi mieszkańców do podjęcia radykalnych kroków…
Czy bohaterom uda się ocalić krainę?
Czy magia powróci?

„Łowcy płomienia” to powieść z ciekawymi bohaterami, zarówno pierwszoplanowymi, jak i pobocznymi. Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw, Zafiry oraz syna króla. Ten zabieg pozwala nam lepiej zrozumieć te dwa skrajne światy, które w konsekwencji pragną tego samego.

Ta powieść skupia się głównie na wędrowaniu i pokonywaniu przeszkód. Nie brak w niej odwagi, siły i przede wszystkim determinacji. Bohaterowie nie poddawali się, chociaż walka i droga do przebrnięcia były trudne.

Książka z pewnością spodoba się fanom fantastyki, jak i książek przygodowych. Ja nie przepadam za gatunkami, które przed chwilą wymieniłam, aczkolwiek sięgnęłam po tę powieść z zupełnie innego powodu. Skusiły mnie arabskie klimaty, które uwielbiam i zdecydowanie polecam fanom tej kategorii.

Jestem ciekawa jak rozwinie się ta historia, bowiem będzie miała ona swoją kontynuację.
Niemniej, polecam!

RECENZJA - Noc, kiedy umarła




RECENZJA „Noc, kiedy umarła” Jenny Blackhurst

O książce:
Data wydania: 18 września 2019
Liczba stron: 416
Kategoria: thriller
Wydawnictwo: Albatros

Opis książki:
To był najszczęśliwszy dzień w jej życiu. Co więc sprawiło, że skoczyła?

Tej nocy stała na klifie i patrzyła w dół, na fale, tak jak dziesiątki razy wcześniej. Ale tym razem było inaczej – miała na sobie suknię ślubną, na rozwianych blond włosach welon i… tym razem skoczyła.

Świadkowie stali na tyle blisko, że wszystko widzieli, nie zdążyli jednak jej zatrzymać. Policja prowadziła poszukiwania – bez skutku. Evie Bradley przepadła, a jej ciało zmyły fale morza.

I tylko jedna osoba wie, dlaczego. Jej najlepsza przyjaciółka, Rebecca. Miesiąc po tej tragedii zdruzgotana Rebecca dostaje wiadomość: Mogłaś mnie uratować. Ale umarli nie mówią ani nie piszą… Kto więc wciąga Rebeccę i męża Evie, Richarda, w chorą grę oskarżeń i iluzji? I, na litość boską, dlaczego?”

Moja opinia:
Kochamy ludzi niezależnie od tego, do jakiej należą warstwy społecznej, niezależnie od ich statusu, wyznania i koloru skóry. I kochamy ich bez lęku. Bo gdyby odrzeć ich z tego wszystkiego, okaże się, że serce osoby, która trzyma tacę jest takie samo jak serce osoby, która z niej je.”

Główną bohaterką najnowszej powieści od Jenny Blackhurst jest Evie. Jest to naprawdę ciekawa postać, gdyż ciągle oferuje czytelnikowi rozrywkę. Z nią nie będziecie się nudzić, oj zdecydowanie nie. Jest to kobieta pełna energii, nie jest cichą myszką. Z podniesioną głową stawia czoła codzienności i przyciąga czytelnika do siebie jak magnez dzięki roztaczającej się wokół aurze. Evie to bohaterka, którą trudno poznać, nosi w sobie tajemniczość, którą stopniowo będziemy odkrywać na kartach powieści.

Evie była intrygującą osobą.
Była.
Każdy pragnął ją poznać.
Jej życie wydawało się perfekcyjne.
Wielu z nas chciałoby być nią.

Jednak dla Evie to było za mało. Coś sprawiło, że kobieta w dniu swojego ślubu postanowiła popełnić samobójstwo. Skoczyła z klifu, nikt nie wie dlaczego.

Policja podejrzewa, że to może być morderstwo.
Małżonek, który dopiero stał się mężem, aby po zaledwie kilku godzinach być wdowcem również ma wątpliwości. Nie jest w stanie uwierzyć w to, że kobieta jego marzeń mogłaby się zabić. I to tuż po upragnionym ślubie.

Tylko jedna osoba wierzy w to, że Evie się zabiła. Rebbeca. Ona jedyna znała prawdziwą Evie, tylko ją kobieta dopuściła do najmroczniejszych zakamarków swojej duszy.

„Noc, kiedy umarła” to thriller w którym pragniemy poznać prawdę. Wraz z ciekawymi bohaterami, jakich wykreowała autorka stopniowo odkrywamy coraz to nowsze karty ujawniające historię Evie, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się na klifie. Panna młoda zdecydowała się na tak drastyczne rozwiązanie jakim jest samobójstwo. To wydarzenie otworzyło rodzinną puszkę tajemnic, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.

Książka jest wciągająca, czyta się ją bardzo szybko. Nie jest to bardzo mocny thriller, aczkolwiek tajemnice odgrywają tu ciekawą rolę. Są napędzeniem tej historii, w której ważną rolę odkrywa wątek miłosny. Nie wszyscy są tym, za kogo się podają, a osobowości bohaterów potrafią zaciekawić.

Polecam, jest to książka, którą trudno odłożyć bez poznania zakończenia.

wtorek, 24 września 2019

POZNAJ AUTORKĘ - Marta Świć




AKCJA – POZNAJ AUTORKĘ


Imię i nazwisko: Marta Świć

1. Jaka jest Twoja ulubiona książka/książki (maksymalnie trzy)?
Po prostu bądź – Magdaleny Witkiewicz i wszystkie Cathy Glass. Czytałam dopiero trzy, ale tej autorki biorę w ciemno i nie potrafię wybrać najlepszej. Poruszające do głębi serca, ale czasy są takie, że trzeba się zatrzymać. Czasem samą sobą potrząsnąć, zajrzeć w głąb siebie. Dostrzec proste codzienne rzeczy takie jak dom i stabilny dach nad głową.

2. A ulubiona piosenka?
Nie mam jednej ulubionej, ale generalnie lubię polską muzykę. Od poezji śpiewanej np. Stare Dobre Małżeństwo przez szanty do mocnego rocka -Lady Pank czy Ira

3. Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie?
Niezapomniane? Kiedy trzymałam swój pierwszy tomik w dłoniach. Niemotylica będzie latać wyd. w 2011 roku. Pachniał drukiem, a ja pierwszy raz poczułam, że spełniło się coś najważniejszego. Emocjonalnie było to dla mnie bardzo ważne. Poczułam, że mam też coś swojego. Satysfakcji dodawał też fakt, że tomik wydałam z własnych środków finansowych, zapracowanych. Bez żadnych projektów, zbiórek, datków. Był po prostu mój. Nie jestem osobą sytuowaną, jedyną możliwością jest dla mnie praca zdalna. Mieszkam na wsi. Udowodniłam wtedy przede wszystkim sobie, że mogę mieć i spełniać pasje. 
Dziś już ten tomik jest  niedostępny, ale część tych wierszy zostało ponownie wydane w tomiku Szept Niemotylicy w 2014 r wyd. Krywaj

4. Kim jest osoba, która najbardziej Cię inspiruje?
Inspiruje mnie wszystko – miejsca, ludzie, chwile, rozmowy. Nie ma jednej osoby, wzorca.

5. Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami, zarówno czytaniem, jak i pisaniem?
Czytałam od dziecka. Nie dlatego, że kazali mi w szkole, ale przede wszystkim żeby zagospodarować czas. Nie mogłam biegać jak inne dzieci, nie chodziłam też z nimi do szkoły. Z racji niepełnosprawności ruchowej miałam nauczanie indywidualne w domu. Kiedy moje rodzeństwo i koleżanki biegły skakać w gumę, grać w piłkę czy badmintona przyglądałam się im albo czytałam książki. Bardzo szybko nauczyłam się czytać. Jeśli dziecku coś się udaje, odkrywa pasję - czuje się w tym dobre, lubi to. Pisanie też miało swój początek jeszcze w szkole podstawowej, chociaż to w liceum wiedziałam, że chcę pisać. Wszystkie dziewczyny miały pamiętniki i zapisywały swoje myśli. Im już dawno ochota na pisanie minęła, a ze mną została do dzisiaj 😊

6. Czy wydarzenia, które wydarzyły się w Twoim życiu wpływają na to o czym piszesz?
Oczywiście, że tak. Złe emocje, trudne chwile przelewam na papier, by dać im odpłynąć i móc iść dalej. Szczęśliwe chwile zamykam w wierszach, by ich nie zapomnieć. Wszystkie  wiersze są napisane moimi emocjami. Niewiele w nich fikcji literackiej, co najwyżej marzenia. Najpiękniejsze jest, jeżeli osoba czytająca moje wiersze powie mi, że to nie są tylko moje emocje, smutki , radości. Dowiaduję się od czytelników, że ktoś kiedyś podobnie się czuł i dzięki moim wierszom łatwiej pokonał swoje trudności. Ktoś inny zauważył piękno miejsca, w którym żyje,  choć przechodził tyle czasu nad tym obojętnie. Wtedy wiem, że moje pisanie ma sens.

7. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na Ziemi – gdzie by to było?
Całkiem niedaleko . Chyba wystarczyłby mi Lublin. 😊 Pod warunkiem, że byliby tam ludzie, których teraz znam.
Szczęśliwe miejsca tworzą właśnie ludzie. Bez nich wszędzie tylko mur, beton i zagubienie. Do pisania i czytania książek potrzebuję samotności i spokoju, ale do szczęścia potrzebuję ludzi. Dają mi siłę i moc.

8. Gdybyś miała milion złotych, co byś z nim zrobiła?
Wydałabym niejeden tomik z promocją w EMPIK u 😊 i innych znanych księgarniach. Zatrudniłabym szofera. Z przyczyn zdrowotnych nie mogę mieć prawa jazdy i czasami zdarzyło mi się odmawiać uczestnictwa w spotkaniu autorskim z braku transportu.
Zresztą, zawsze kiedy takie spotkania planuję, muszę brać pod uwagę tą kwestię i dlatego tych spotkań z czytelnikami jest tak mało. Nauczyłabym się pływać- to moje skryte niespełnione do tej pory marzenie.
 Przeprowadziłabym się do Lublina. Resztę wydałabym na promocję czytelnictwa i innych działań kulturalnych. Zorganizować takie cykliczne Narodowe Czytanie raz w miesiącu, wyciągnąć ludzi w każdym wieku by czytać wspólnie, nie spędzać weekendu przed komputerem czy telewizorem.

9. Skoro życie jest takie krótkie, dlaczego nie robimy tylu rzeczy, które lubimy?
Wina częściowo leży w nas samych, brakuje odwagi i uporu. Częściowo jest to też wina naszej tradycji. Mamy wmawiane od najmłodszych lat: dorośniesz, wykształcisz się, założysz rodzinę, będziesz mieć męża/żonę , dzieci . Nikt nas nie pyta o pasje, zainteresowania. To dla otoczenia nie jest ważne. Dlatego niewiele osób ma siłę na odrobinę zdrowego egoizmu by żyć po swojemu i spełniać marzenia. A potem żal i pretensja do siebie. Zastanawianie się, co by było gdyby.. Za bardzo przejmujemy się  „co ludzie powiedzą...”? „czy w tym wieku wypada...”?

10. Co robisz, gdy nikt nie patrzy? (To pytanie ma charakter typowo humorystyczny😊)
Włączam YOU TUBE lub radio głośno na maxa i drę się jak małolata. Śpiewać nie umiem kompletnie, ale lubię się podrzeć czasami. Jeszcze sąsiedzi nie stukają do drzwi, więc póki co wydzieram się dalej. 😊


Bardzo dziękuję za możliwość „przepytania” Cię. Mam nadzieję, że pytania nie były problemowe.
Życzę wszystkiego dobrego!
Również dziękuję za rozmowę. Czytelnikom życzę „skrzydeł ’’ i odkrycia swoich „miejsc szczęśliwych”. Pozdrawiam Serdecznie.

poniedziałek, 23 września 2019

RECENZJA „Trylogia mocy i szału” Anna Lewicka




RECENZJA „Trylogia mocy i szału” Anna Lewicka

O książach:
Tom 1: Więź
Tom 2: Szał
Tom 3: Moc
Kategoria: obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Jaguar

Moja opinia:
Z wielkim zaciekawieniem sięgnęłam po trylogię spod pióra Anny Lewickiej. Uwielbiam poznawać nowych autorów, a trylogia, która pojawiła się na rynku wydawniczym w tym roku przyciągnęła moją uwagę.

A ty pamiętaj, pierwsza miłość boli najbardziej. Ale będzie lepiej. A każda kolejna jest tylko po to, żeby zapomnieć o poprzedniej.

Akcja powieści rozgrywa się w malowniczych Bieszczadach. W bieg powieści wprowadza nas Alicja, studentka z Warszawy, która w ramach przerwy na uczelni postanawia wyjechać w góry. Nie wie dlaczego, ale coś po prostu bardzo ciągnie ją w te rejony. Młoda kobieta nie spodziewa się jakie będą skutki tajemniczej wyprawy, dochodzi bowiem do wypadku, tragicznego w skutki. Życiu Alicji zagrażało poważne niebezpieczeństwo i gdyby nie interwencja tutejszego mieszkańca, Wiktora, mogłoby to skończyć się tragedią.

Mijają dni a Alicja powoli wraca do zdrowia, jednak została zmuszona przez warunki atmosferyczne, aby zatrzymać się u Wiktora. Ich codzienne rozmowy zbliżają ich do siebie, stopniową się poznają, przełamują pierwsze lody nieśmiałości. Rodzące się uczucie jest niepewne, bowiem bohaterowie są skrajnie różni, ich życie wygląda zupełnie inaczej, brak mu wspólnego mianownika. Jednak logice trudno walczyć z szałem namiętności, z siłą uczucia, pasją…

Wszechświat nie próbuje cię złamać. On próbuje tobą potrząsnąć. Kiedy sama to zrozumiałam, dla mnie było już za późno. Nie popełnij mojego błędu.

Nie zdradzę Wam więcej, jednak opowiem, że w drugim tomie poznacie siostrę głównej bohaterki, Igę. Spotkamy ją w pierwszym tomie, lecz tam będzie postacią poboczną, a w „Szale” odegra główną rolę wraz z… Alexem, najlepszym przyjacielem Wiktora. Iga jest przeciwieństwem swojej siostry. Jest postacią barwną, pełną pasji, życia, energii. Kocha dobrą zabawę i nie jest zwyczajną dziewczyną. Ma w sobie moc, moc czarownic. Dodam, że te powieści poza ciepłą, romantyczną historią skrywają w sobie magię, która idealnie uzupełnia ten cykl. Dzięki tej nucie magii książki nabierają przyjemnego biegu.

Uważam, że za wszystkim stoją siły natury, tylko nauka nie potrafi ich jeszcze precyzyjnie nazwać. A wszyscy starzy bogowie to pewne aspekty i metafory różnych sił i zjawisk. To wszystko jest bardzo plastyczne i poetyckie. I takie... bliskie. Skoro słońce daje życie i ciepło, czemu go nie czcić? Skoro deszcz użyźnia ziemię, czemu nie przedstawić rodzącej plony, wilgotnej ziemi jako matki Mokosz?

Natomiast w ostatnim tomie poznajemy Sówkę, siostrę Igi, która jest w stanie wiele poświęcić dla swojego rodzeństwa. Ten tom był najbardziej magiczny, pełno tu berksenów, czarownic, magii.

Wiesz, to nie tak, że ja w to wszystko zupełnie nie wierzę. Uwielbiam te stare podania, ale mam wrażenie, że większość z nich bazuje na zwykłych ludzkich lękach.

Muszę przyznać, że każdy tom był diametralnie różny od poprzedniego. W pierwszym dominowała miłość, uczucie. Był typowym romansem. Drugi był takim idealnym połączeniem romansu z fantastyką, wszystko było wyważone, w dobrym smaku. Ten tom najbardziej przypadł mi do gustu. Natomiast trzeci tom zdecydowanie poszedł w stronę fantastki i tu autorka skupiła się na okazaniu magii.

Warto dodać, że w powieściach widać progres Anny Lewickiej. W każdym tomie widać rozwój pisarki. Zmienia się narracja, szczegółowość opisów, plastyczność, czy też kreacja bohaterów. Niemniej, ja mimo wszystko obstaję przy tym, że najlepszy był tom drugi. Tam wszystko było wyważone, w dobrym guście i po prostu najbardziej do mnie trafiło.

Książki są naprawdę dobre, skierowane raczej ku młodzieży. Autorka napisała ciekawy cykl, który należy czytać w całości, gdyż tomy są ze sobą ściśle powiązane.

czwartek, 19 września 2019



RECENZJA „Sto dni wdzięczności” Anna H. Niemczynow

O książce:
Data wydania: 18 września 2019
Liczba stron: 320
Kategoria: literatura piękna, dziennik
Wydawnictwo: Filia

Opis książki:
Wdzięczność stała się moją siłą - siłą, która pokierowała mnie na dobre tory.
Wdzięczność działa cuda.

Pomyśl, może wdzięczność przyda się również Tobie? Ona jest bezpłatna, więc tak samo jak ja kiedyś, nie masz nic do stracenia. Możesz tylko zyskać. Pragnę podzielić się z Tobą tym, czego przez ostatnie lata się nauczyłam. Dlatego oddaję w Twoje ręce Dziennik, który zaplanowałam tak, abyś mogła podarować sobie sto dni wdzięczności. Jeśli się nie wyrobisz, to znaczy, że się nie wyrobisz, a nie że jesteś źle zorganizowana. JESTEŚ CUDEM i nadszedł czas, abyś to sobie uświadomiła.

Na kartach tego dziennika znajdziesz miejsce, które przy odrobinie dobrej woli zapełni się Twoimi dobrymi i wspierającymi Ciebie myślami. Stanie się swego rodzaju maleńką biblią pozytywności, do której w każdej chwili będziesz mogła wrócić, by wzmocnić swoją duszę i serce. Podaruj sobie ten czas. Nie żałuj go na dobro, które odmieni Twoje życie.

Pamiętaj, życie Cię kocha!”


Moja opinia:
Od razu zaznaczę, że nie będzie to typowa recenzja, gdyż „Sto dni wdzięczności” nie jest typową książką. Jest to dziennik, który ma nam towarzyszyć przez 100 dni, a nie powieść, którą odłożymy na półkę i po czasie zapomnimy.

Anna H. Niemczynow oddała w nasze ręce książkę, która ma pomóc odkryć nam uczucie wdzięczności. Przyznam, że jestem w takim momencie życia, gdzie często zastanawiam się, czy poszłam w dobrą stronę, czy to co robię na pewno jest właściwe. Zaczynając czytać dziennik Ani miałam nadzieję, że znajdę w nim odpowiedzi. Niestety, w życiu nic nie jest podane na tacy a do wszystkiego trzeba dojść samemu!

Aczkolwiek, słowa zawarte w tej książce pozwoliły mi spojrzeć na wiele spraw z innej perspektywy. Zrozumiałam, że swoje życie mogę zamienić w pasmo wdzięczności, niezależnie od tego, jakiego sytuacje mają miejsce. Na przykład, jeśli coś mi się nie udało, to przecież mogę być wdzięczna, że w ogóle miałam szansę spróbować. W końcu życia nie mierzy się pasmem porażek, lecz tym, po co odważyliśmy się sięgnąć.

Z dnia na dzień coraz łatwiej jest mi dziękować za z pozoru błahe rzeczy. Zrozumiałam, że bycie wdzięczną mnie uszczęśliwia. Sprawia, że na wiele spraw patrzę inaczej i dzięki temu każdy dzień staje się łatwiejszy. Każdy z nas ma czasem gorsze chwile, chwile zwątpienia, zmęczenia, czy znużenia. Słowa jaki kieruje do nas autorka są balsamem dla duszy, one sprawiają, że takie dni łatwiej przetrwać i ruszyć do przodu z podniesioną głową.
Polecam.

środa, 18 września 2019

DZISIEJSZA PREMIERA!


Byłam młodą matką, zdrową osobą, pełną energii, która miała plany i marzenia na przyszłość. Wkrótce po rozpoczęciu samodzielnego życia przeszłam udar mózgu. W jednej chwili mój świat się zawalił. Zostałam całkowicie sparaliżowana i zamknięta we własnym ciele. Bez możliwości kontaktu ze światem, choć w nieruchomym ciele wciąż działał sprawny mózg.

Uwięziony krzyk to moja opowieść o człowieczeństwie, kobiecości i psychice. O bezkresnej beznadziei, której nie dałam się pochłonąć, a także o małych sukcesach, mojej nieustannej ochocie na życie i radości z tego, co mam.

W najstraszniejszych chwilach rodzice i siostry opiekowali się mną jak niemowlęciem. Czas płynął powolutku… Minęło wiele lat, zanim znowu stanęłam na własnych nogach. Później pojawiła się miłość.

To książka o potyczkach z losem, skrajnych emocjach i codziennych zmaganiach osoby niepełnosprawnej, która mimo choroby chce normalnie żyć.

To także historia mojego osobistego, największego w życiu zwycięstwa.

wtorek, 17 września 2019



RECENZJA „Dziewczyny sprawiedliwe. Polki, które ratowały Żydów” Anna Herbich-Zychowicz

O książce:
Data wydania: 16 września 2019
Liczba stron: 304
Seria: Prawdziwe historie
Kategoria: biografia
Wydawnictwo: Znak Horyzont

Opis książki:
„Kto ratuje jedno życie – ratuje cały świat”.

Łucja wyprowadziła z getta najlepszą przyjaciółkę Belę.

Rodzina Ireny pod nosem gestapowców ukrywała na strychu trzyosobową żydowską rodzinę.
Nie musiały się wychylać. Mogły spokojnie przeżyć wojnę w rodzinnych domach. Nie mogły jednak patrzeć na to jak niemieccy okupanci traktują Żydów. Polują na nich, zamykają w gettach, wysyłają do obozów koncentracyjnych na pewną śmierć. Prześladują ich znajomych, sąsiadów, przyjaciół. Niewinnych ludzi, którzy według nazistowskiej ideologii stracili prawo do egzystencji.

Nie pozostały obojętne na ich cierpienie. Nie zawahały się im pomóc, mimo że ryzykowały życiem swoim i swoich najbliższych. Dziewczyny, które zrobiły to co uznały za słuszne.”


Moja opinia:
Historie prawdziwe to typ literatury po jaki uwielbiam sięgać. Bardzo lubię czytać książki, w których mogę poznać życie jakiś ludzi, a jeszcze bardziej wartościowe dla mnie są wspomnienia z czasu wojny.

Jestem zbyt młoda aby pamiętać czasy wojenne, dlatego historie osób, które przeżyły te straszne czasy są dla mnie czymś wyjątkowym. Tylko w taki sposób mogę poznać historię naszego kraju, ludzi, którzy przeżyli zagładę, czy autentyczne wydarzenia, które wtedy miały miejsce. Dla młodych pokoleń taki typ literatury powinien być czymś istotnym, ważnym. W taki sposób poznamy wydarzenia, które ukształtowały nasz kraj i przyczyniły się do powstania masowych mogił, czy też pomników bohaterów wojennych.

Ponadto, były to czasy, w których ludzie mogli wykazać się solidarnością z drugim człowiekiem. Jak wynika z tej książki, wielu ludzi było w stanie zaryzykować swoje życie aby udzielić schronienia drugiemu człowiekowi, inni natomiast szukali wtedy okazji do zarobku, a co gorsi donosili, przyczyniając się do rzeźni.

W każdej z opowiedzianych historii znalazłam coś dla siebie, aczkolwiek najbardziej w pamięć zapadła mi opowieść Pani Łucji, która z getta uratowała swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, Belę. To piękna opowieść o przyjaźni, ludzkiej solidarności, a także pragnieniu normalnego życia. Bela uchodziła mi za takiego wolnego ptaka, który mimo ostrzeżeń nie bał się ryzykować, ona po prostu chciała żyć. Ta historia ukazuje również, jak bardzo piętno wojny odcisnęło się na ludziach. Można zobaczyć to na przykładzie matki Beli, która ostatecznie zrujnowała swojej córce życie.

„Dziewczyny sprawiedliwe” to wyjątkowa literatura, po którą warto sięgnąć. Historie są pisane życiem, a na końcu tej książki znajdziemy spis osób, które otrzymały medal „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”.

Przykład takiego odznaczenia znajdziecie w formie zdjęcia w książce. Fotografie idealnie uzupełniają opowieści osób.
Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę i szczerze ją polecam. Jest to okazja do zagłębienia się w historię czasów wojny, która nie jest napisana jak w nudnym podręczniku, lecz jest pisana szczerym sercem, strachem, bólem, obawą i nadzieją.

POZNAJ AUTORKĘ - Magdalena Kozioł




AKCJA – POZNAJ AUTORKĘ


Imię i nazwisko: Magdalena Kozioł

1. Jaka jest Twoja ulubiona książka/książki (maksymalnie trzy)?
Każda książka staje się dla mnie ulubioną, kiedy wnosi coś wartościowego do mojego życia.

2. A ulubiona piosenka?
Łąki pełne snów zespołu Bajm. To piosenka o marzeniach, a te są moimi drogowskazami w życiu.

3. Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie?
Jest ich bardzo dużo, trudno mi się zdecydować tylko na jedno i nie wybiorę tylko jednego. To dla mnie niemożliwe. Każde wspomnienie, nawet to przykre, z perspektywy czasu, który upłynął, jest dla mnie piękne.

4. Kim jest osoba, która najbardziej Cię inspiruje?
Najbardziej inspiruje mnie mój mąż.

5. Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami, zarówno czytaniem, jak i pisaniem?
Moja przygoda z pisaniem książek zaczęła się od ciężkiej choroby mojego syna. Pisanie okazało się lekarstwem na skołatane nerwy i problemy, których wówczas doświadczałam. Aczkolwiek pisałam dużo, odkąd nauczyłam się pisać i pisanie nigdy nie sprawiało mi problemu. Czytanie książek rozpoczęło się u mnie szablonowo, czyli w szkole podstawowej.

6. Czy wydarzenia, które wydarzyły się w Twoim życiu wpływają na to o czym piszesz?
Jak najbardziej moje życiowe wydarzenia mają wpływ na to, o czym piszę. Uważam, że bez tego, czego doświadczyłam, nie mogłabym nic napisać. Dla mnie największe znaczenie ma przekazanie wartości w historiach, które tworzę. To wielka sztuka stworzyć powieść, która poruszy serce czytelnika, a to jest moim głównym zadaniem, które sama przed sobą postawiłam.

7. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na Ziemi – gdzie by to było?
Zdecydowanie Szwajcaria i myślę, że przyjdzie taki czas, że tam zamieszkam.

8. Gdybyś miała milion złotych, co byś z nim zrobiła?
Musiałabym się zastanowić. Nie mam pojęcia teraz, ale z pewnością kupiłabym sobie kilka błyskotek. 

9. Skoro życie jest takie krótkie, dlaczego nie robimy tylu rzeczy, które lubimy?
Ja uważam, że ludzie nie dają sobie prawa do robienia tego, czego lubią. Często nie robią czegoś ze strachu przed krytyką lub oceną. Sama przez to przechodziłam, więc wiem, co piszę. Zdarza się też, że brak funduszy powstrzymuje przed zrobieniem jakiejś fantastycznej rzeczy, a z drugiej strony lenistwo przed wysiłkiem, aby o takie fundusze się postarać. Ludzie są wygodni. Czasami wolą narzekać, niż wziąć się za działanie, zwłaszcza, jeśli znajdą towarzystwo, które też narzeka i użala się. Wtedy łatwiej deprecjonować wartość rzeczy, na którą nie chcemy się odważyć, nie mamy na nią środków lub nie mamy sił o nią zawalczyć.

10. Co robisz, gdy nikt nie patrzy? (To pytanie ma charakter typowo humorystyczny😊)
Śpiewam w samochodzie razem z ulubionymi piosenkami. J

Bardzo dziękuję za możliwość „przepytania” Cię. Mam nadzieję, że pytania nie były problemowe.
Życzę wszystkiego dobrego!

Popularne posty