środa, 29 maja 2019



RECENZJA „Balony” M. Sajnog

O książce:
Data wydania: 24 stycznia 2019
Liczba stron: 270
Kategoria: fantastyka
Kategoria: Novae Res

Opis książki:
A co, jeśli jutra nie będzie?

Kiedy pewnego dnia na niebie pojawiają się setki zachwycających krwistoczerwonych balonów, nikt nie podejrzewa, że za chwilę to przyciągające wzrok zjawisko doprowadzi do katastrofy. Chwilę później na ziemi zaczyna się rozprzestrzeniać tajemniczy wirus, który w błyskawicznym tempie atakuje ludzi i zwierzęta. Lekarze są zupełnie bezradni wobec jego śmiertelnej siły. Wkrótce cywilizacja zaczyna się chylić ku upadkowi, a krajobraz planety ulega postępującej destrukcji...

Czy jest coś, co może zapobiec apokalipsie? Czy ci, którzy cudem przeżyli, będą w stanie powstrzymać wirusa? A może tak właśnie wygląda koniec starego świata i początek czegoś, co nastanie po nim?”


Moja opinia:
Apokalipsa nie jest jednym z moich ulubionych tematów, aczkolwiek bardzo lubię debiuty, dlatego postanowiłam sięgnąć po pierwszą powieść M. Sajnog.

W świecie wykreowanym przez autorkę świat został zaatakowany przez inteligentnego wirusa, który szybko się rozprzestrzenia. Bakterie dostają się do wszystkich żywych organizmów, po czym zaczynają przejmować nad nimi kontrolę. Nosiciel tej bakterii w zastraszającym tempie zaczyna chorować, po czym umiera w męczarniach. Niektórzy umierają wolniej, mają wówczas parę chwil, aby dręczyć osoby, które wydają się odporne na tego wirusa.

Ciekawym motywem okazuje się to, że z martwych ciał wyrastają rośliny. I jaką rolę odgrywają w tym wszystkim tytułowe balony?

Autorka stworzyła ciekawą powieść, w którą zręcznie wplotła wątek fantastyczny, o którym Wam nie opowiem. Jest o tyle ciekawy, że warto rozwikłać tę zagadkę samodzielnie.

Książka jest naprawdę pomysłowa, jest dobrze napisana, a bohaterowie są różnorodni. Podoba mi się również to, że pisarka zadbała, aby czytelnik „zrozumiał” tego wirusa, wszystko jest naprawdę dobrze wyjaśnione.

„Balony” to naprawdę ciekawa powieść fantastyczna, która mimo drobnych wad jest warta przeczytania. Cała historia jest naprawdę intrygująca, wydarzenia są ciekawe. Aczkolwiek zakończenie trochę mnie rozczarowało, zabrakło mi takiego efektu wow, czegoś co będzie zwieńczeniem tej dobrej historii. To uważam za największy minus, jednak mimo wszystko jest to naprawdę dobry debiut, który mogę Wam polecić.

wtorek, 28 maja 2019

POZNAJ AUTORKĘ - Aniela Wilk


AKCJA – POZNAJ AUTORKĘ

Imię i nazwisko: Aniela Wilk

1. Jaka jest Twoja ulubiona książka/książki (maksymalnie trzy)?
Wichrowe Wzgórza, Czerwony Smok i wszystko co napisał Leśmian (jestem tym dziwakiem, który czytuje poezje)

2. A ulubiona piosenka?
Wiosna – Organka, ale często się to zmienia u mnie.  

3. Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie?
Wakacyjny poranek za dzieciaka na wsi u babci J i wszystkie egzotyczne wakacje mogą się schować!

4. Kim jest osoba, która najbardziej Cię inspiruje?
Ciężko wskazać jedną

5. Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami, zarówno czytaniem, jak i pisaniem?
Pierwszą powieść napisałam w 5 klasie szkoły podstawowej i była całkiem koszmarna. Od tego czasu jednak uparcie piszę. Zawsze. Cokolwiek. Trwa to już więc 20 lat. Czytam nałogowo i straszliwie dużo.

6. Czy wydarzenia, które wydarzyły się w Twoim życiu wpływają na to o czym piszesz?
Nie, ale jestem uważnym obserwatorem wszystkiego, co dookoła.

7. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na Ziemi – gdzie by to było?
27 km od obecnego miejsca zamieszkania w małej wiosce na skraju rezerwatu.

8. Gdybyś miała milion złotych, co byś z nim zrobiła?
Wykupiłabym większość w/w wsi :D

9. Skoro życie jest takie krótkie, dlaczego nie robimy tylu rzeczy, które lubimy?
Bo zawsze brakuje nam czasu. To notoryczny niedoczas.

10. Co robisz, gdy nikt nie patrzy? (To pytanie ma charakter typowo humorystyczny😊)
Śpiewam. Ale warunkiem jest, że nikt nie może słuchać.

Bardzo dziękuję za możliwość „przepytania” Cię. Mam nadzieję, że pytania nie były problemowe. 
Życzę wszystkiego dobrego!



piątek, 24 maja 2019



RECENZJA „Współlokatorzy” Beth O’Leary

O autorce:

Pisarka brytyjska, absolwentka filologii angielskiej. Zaczynała swoją karierę w wydawnictwie publikującym książki dla dzieci. Mieszka na przedmieściach Londynu, swoją pierwszą powieść napisała w podmiejskim pociągu. Teraz jest pełnoetatową powieściopisarką, która jeśli akurat nie pisze, na pewno czyta coś porywającego, owinięta kocem.”


O książce:
Data wydania 15 maja 2019
Liczba stron: 432
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Albatros

Opis książki:
Przewrotna historia miłosna bezbłędnie oddająca ducha naszych czasów!

Tiffy i Leon dzielą mieszkanie.

Tiffy i Leon dzielą jedno łóżko.

Tiffy i Leon nigdy się nie spotkali…


Tiffy Moore pilnie potrzebuje taniego lokum. Leon Twomey bierze nocne zmiany, bo rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy. Choć ich przyjaciele sądzą, że to szaleństwo, oni znajdują idealne rozwiązanie: w ciągu dnia Leon będzie w ciasnej kawalerce odsypiał noce zmiany, dzięki czemu Tiffy będzie miała to samo mieszkanie wyłącznie dla siebie przez resztę doby.



Ona właśnie zerwała ze swoim zazdrosnym chłopakiem i ledwo wiąże koniec z końcem, pracując w niszowym wydawnictwie, on bardziej dba o innych niż o siebie – nocami zajmuje się pensjonariuszami domu opieki, a każdy grosz odkłada na prawników, którzy wyciągną jego niesłusznie skazanego brata z więzienia.



Na przekór wszystkim i wszystkiemu, dwoje niezwykłych współlokatorów odkrywa, że jeśli wyrzuci się wszystkie zasady przez okno, można stworzyć całkiem przyjemne i ciepłe domowe ognisko.”


Moja opinia:
Po debiutanckiej powieści „Współlokatorzy” spodziewałam się fantastycznej rozrywki i wielu emocji. Jak wyszło?

Główni bohaterowie to Tiffy i Leon, którzy mieszkają razem, nawet śpią w tym samym łóżku! Wszystko brzmi klasycznie, prawda? Aczkolwiek mamy tu pewną znaczącą różnicę, która wyróżnia tę powieść spośród innych, bowiem… bohaterowie nigdy się nie spotkali.

Główna bohaterka niedawno zakończyła swój związek i musi znaleźć sobie nowe lokum. Ważna jest dla niej korzystna cena. Szukając ciekawych ofert trafia na ogłoszenie Leona, który szuka współlokatora z którym będą się mijać.

Ich komunikacja odbywa się za pomocą karteczek samoprzylepnych. W końcu ich relacja się pogłębia, zaczynają budować przyjaźń. I jak pewnie się spodziewacie, w końcu nadejdzie moment, w którym bohaterowie się spotkają…

Książka jest naprawdę pomysłowa, widać, że autorka przemyślała fabułę od początku do końca. Nie oddała w ręce czytelnika banalnej powieści, lecz naprawdę świetnie napisaną komedię romantyczną. Beth O’Leary operuje bardzo plastycznym językiem i za sprawą barwnych opisów pisarka wciągnęła mnie w wykreowany przez siebie świat.

Jestem zauroczona tym, że ta powieść jest tak dobra. Książki o miłości często są przesłodzone, a w tym przypadku nie spotkałam się z takim zabiegiem. Autorka wykreowała ciekawe postacie, które wyróżniają się swoimi osobowościami. W szczególności polubiłam Tiffy, która jest naprawdę świetną babką!

W tej książce naprawdę nie brak niczego. Jest humor, są emocje. Są ciekawi bohaterowie, humorystyczne dialogi, intrygująca fabuła, dobrze opisane wątki problemowe. W realistyczny sposób są budowane relacje.

Ta historia szczerze mi się podobała. Bardzo dobry debiut, gorąco polecam!

środa, 22 maja 2019



RECENZJA „Odkupienie” Ewa Pirce

O książce:
Data wydania: 25 maja 2019
Liczba stron: 520
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Cykl: Obietnica
Tom: 2
Wydawnictwo: NieZwykłe

Opis książki:
„Gdyby nie Brian, nie poznałabym smaku szczęścia, nie dowiedziałabym się, czym jest prawdziwa miłość. (…) Ale również nie poczułabym goryczy odrzucenia i samotności gorszej od tej, której doświadczałam od najmłodszych lat. Nie zaznałabym prawdziwego bólu – takiego odczuwalnego każdą cząstką ciała i umysłu. Takiego, który uniemożliwia oddychanie, wyzuwa z chęci do życia, doprowadza na skraj obłąkania. Wpycha cię w ramiona czarnej rozpaczy. Pozbawia wiary i nadziei na lepsze jutro”.

Brian Wild za wszelką cenę dążył do osiągnięcia obranego celu. Nie oglądał się za siebie ani nie zważał na konsekwencje, jakie niosły ze sobą jego działania. Dzięki temu zdobył wszystko, o czym marzył. Prócz najważniejszego – miłości. Tak przynajmniej było, dopóki nie poznał Olivii Henderson – córki jego największego wroga. Nie zdawał sobie sprawy, że ta żywiołowa dziewczyna wywróci jego życie do góry nogami. Że obudzi w nim uczucia, które – jak sądził – zdołał lata temu pogrzebać. Zagubiony, poddał się obsesji, jaką była złożona po śmierci ojca obietnica. Dokonał zemsty, ale nie przyniosła mu ona spokoju i satysfakcji. Stracił nie tylko ukochaną kobietę, lecz także marzenia, które odważył się wreszcie snuć. Został sam ze swoimi demonami. Zraniony i zdesperowany, postanawia odkupić własne winy. Nie będzie to prosta droga, zwłaszcza że piętno zemsty mocno wypaliło się w sercu obojga bohaterów.”


Moja opinia:
Ewa Pirce jest autorką, której książki systematycznie pojawiają się na moich półkach. Ładne okładki przyciągają oko, a objętość zawiera w sobie obietnicę, mówiącą o tym, iż długo będę mogła cieszyć się bohaterami i dobrze ich poznać.  

Sięgając po „Odkupienie” nie byłam pewna czego się spodziewać, gdyż po pierwszej części autorka zostawiła nas z takim zakończeniem, że… Ale Ewa tak ma, sprawia, że nienawidzimy ją w niektórych momentach i z niecierpliwością czekamy na ciąg dalszy. A później pojawia się już miłość do autorki, ale również żal, żal, że to już koniec tej powieści i trzeba czekać na kolejną. Myślę, że stąd się biorę te opasłe tomiska! Autorka stara się skrócić nasze męki w oczekiwaniu na kolejną powieść. Ale z drugiej strony przez to dłużej je pisze. Tak źle i tak nie dobrze, prawda? :D

Wracając do „Odkupienia”, muszę przyznać, że autorka odkupiła swoje grzechy za pozostawienie czytelnika w takim momencie!
Relacja głównych bohaterów przybiera niespodziewany obrót i już sami nie wiemy, czy to wszystko jest częścią planu zemsty, czy może jednak uczucie, które między nimi się pojawiło jest prawdziwe, realne i ma szansę scalić wrogów?

W tej książce mamy okazję bliżej poznać Ashtona. Autorka przedstawia nam jego portret psychologiczny, ukazuje jak wyglądało życie bohatera wcześniej. Jesteśmy obserwatorami jego życiowego kalejdoskopu i wraz z Ahtonem obserwujemy jak wyglądało jego dzieciństwo, życie nastoletnie oraz spotkanie z Brianem. Wszystko to uzmysławia nam, dlaczego bohater zachowuje się tak, a nie inaczej. Następnie Ewa Pirce przenosi akcję do teraźniejszości, gdzie wcześniej zakończyła poprzedni tom. Tu dowiadujemy się co obecnie dzieje się z bohaterami, jakie są ich losy, oraz czy uczucie przetrwało.

„Odkupienie” bardzo mi się podobało. Uważam, że to naprawdę dobra kontynuacja, w której autorka postawiła na emocje i zwroty akcji. Muszę przyznać, że Ewa w tym tomie nie dała im odpocząć, wręcz przeciwnie! Ciągle coś się działo, autorka rzucała im kłody pod nogi, zaburzyła ich spokój i sprawiła, że musieli głęboko zastanowić się nad swoim życiem, nad tym, czego naprawdę pragną.

Olivia, Brian i Ashton to świetni bohaterowie, którzy mają głęboko rozbudowane osobowości. Czyje uczucia okażą się prawdziwe, a intencje szczere?

Polecam to sprawdzić.

RECENZJA „Dzień za dniem” David Levithan

O autorze:
Książka David Levithan "Każdego dnia" została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Literatura młodzieżowa.


Książka Johna Greena o Davida Levithana "Will Grayson, Will Grayson" została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Literatura młodzieżowa.

Autor kilkunastu powieści dla młodzieży oraz zdobywcą wielu nagród. Chętnie pisze w duetach, poza Johnem Greenem współtworzył książki m.in. z Rachel Cohn. 
Do najbardziej znanych jego powieści należą: Boy Meets Boy, Nick and Norah’s Infinite Playlist, Every Day. Jest również dyrektorem wydawniczym w Scholastic i założycielem wydawnictwa Push. 
Mieszka w New Jersey.”


O książce:
Data wydania: 24 kwietnia 2019
Liczba stron: 320
Kategoria: literatura młodzieżowa
Cykl: Każdego dnia
Tom: 3
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

Opis książki:
 Kontynuacja KAŻDEGO DNIA i PEWNEGO DNIA

Odkąd A sięga pamięcią, jego życie sprowadza się do tego, że codziennie budzi się w ciele innej osoby i musi w nim dotrwać do końca dnia. A święcie wierzy, że jest jedyną osobą na świecie obdarzoną taką przypadłością. Myli się jednak. Nie jest sam.
Od zawsze zmagał się z wszechogarniającą go samotnością, teraz dochodzi do tego zrozumienie, do czego mogą prowadzić miłość i samotność – oraz odkrycie, jak to jest, gdy się okazuje, że są jednak inni, tacy sami jak A.”


Moja opinia:
Powieści Davida Levithana poznałam niedawno, niemniej żałuję, że nie sięgnęłam po nie wcześniej. Książki tego autora są napisane w sposób bardzo kreatywny, widać w nich pasję do literatury. Ten autor cechuje się niebywałą lekkością pisania, zgrabnie operuje słowem, a przy tym jego styl jest naprawdę wciągający. Historia, którą napisał od początku skradła moje serce i sprawiła, że ciężko było mi się od niej oderwać.

„Dzień za dniem” to powieść o ciekawym schemacie. Mianowicie, główni bohater każdego dnia budzi się w ciele innej osoby i tak musi przeżyć swój dzień. Główny bohater nie może zaplanować kim będzie jutro. Wszystko odbywa się losowo, nie wie kim będzie, nie wie gdzie się obudzi. Główny bohater czuje się dziwnie ze sobą, myśli, że jest jedyną osobą z taką przypadłością.

Główny bohater nie ma pojęcia, że takich jak on jest więcej. Nie tylko on żyje jako ktoś inny z dnia na dzień.
Czy uda mu się poznać inne takie osoby?
Czy to pomoże mu zrozumieć swoją przypadłość?
Czy ta świadomość pomoże w walce z samotnością?

Trzecia część cyklu jest tomem, który opowiada o naturze ludzkiej duszy, tym, co tkwi głęboko w nas, w naszej psychice. Przyznam, że ta część jest moją ulubioną. Udało mi się lepiej poznać głównego bohatera, zrozumieć jego zmagania z rzeczywistością, a trzeba przyznać, że ta przypadłość jest wyjątkowo uciążliwa.

„Dzień za dniem” to powieść, która wciąga czytelnika. Opowiada o ludzkiej naturze i problemami, z którymi się zmagamy. Mimo, iż nie ma tu obszernego wątku romantycznego, to powieść jest ciekawa. Nie brak w niej emocji i napięcia. Książka pozwala nam zrozumieć niektóre sprawy i bardzo mi się podobała.
Polecam!

wtorek, 21 maja 2019


RECENZJA „Down by the river. Statkiem na dno.” Magdalena Brzezińska

O książce:
Data wydania: 15 kwietnia 2019
Liczba stron: 266
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: NovaeRes

Opis książki:
Kiedy młoda dziewczyna próbuje odnaleźć własny sposób na życie, niechcący może wpakować się w poważne tarapaty... Doświadczyła tego Natalia, pasjonatka podróży, która postanowiła rozpocząć pracę na statku pasażerskim. Obiecywane góry złotych monet i poszerzenie horyzontów szybko okazują się zwykłym kłamstwem, a Natalia trafia w sam środek piekła na wodzie. Oszukana przez armatora statku i załogę zostaje porzucona bez bagażu i pieniędzy gdzieś w Niemczech. Kiedy w końcu udaje jej się dotrzeć do Polski, postanawia zawalczyć o swoje i kieruje sprawę na policję, mając nadzieję, że sprawiedliwość będzie po jej stronie...


Inspiracją dla powieści „Down by the river” były prawdziwe wydarzenia, które autorka postanowiła spisać ku przestrodze młodych dziewczyn, pragnących swoją pasję do podróżowania przekuć w sposób na łatwy zarobek. To również historia o tym, że jedyną rzeczą, jakiej nikt nie może nam odebrać, jest godność. Nawet gdy traci się wszystko, co nam dane.”


Moja opinia:
Główna bohaterka tej powieści to kobieta, która chciała spełniać swoje marzenia. Była ufna i wierzyła w ludzką uczciwość i dobroć. Niestety, ślepo zauroczona marzeniami straciła czujność i skusiła się na ofertę, która była piękna tylko w opisie.

Natalię spotkało niebezpieczeństwo, bowiem w konsekwencji wielu nieprzyjemnych wydarzeń została porzucona w obcym kraju bez niczego. Jednak siła walki o własną godność nie daje jej się nad sobą użalać. Dziewczyna bierze sprawy w swoje ręce i z podniesioną głową wraca do kraju, gdzie pragnie zawalczyć o sprawiedliwość.

Autorka inspirując się prawdziwymi wydarzeniami napisała powieść, ku przestrodze młodych dziewczyn pragnących wyruszyć w nieznane. Główna bohaterka to niebywale silna kobieta, która swoją postawą ukazuje, jak wiele są w stanie wytrzymać kobiety, jak wiele nadziei w sobie mają, gdy wierzą w powodzenie swojej misji. Natalia pragnęła sprawiedliwości i w tym celu zgłosiła sprawę na policję. Nie bała się stanąć oko w oko z sprawcami tragicznych wydarzeń, bowiem nie chciała, aby udało się im skrzywdzić kolejne młode dziewczyny, które miały podobne marzenia.

Jaki będzie finał tego starcia?
Czy uda się wygrać walkę o sprawiedliwość?

Tego dowiemy się dopiero w kolejnej części, na którą niecierpliwie czekam.

Książka bardzo mi się podobała, jest napisana w bardzo interesujący sposób. Ponadto jest bardzo realistyczna, co wpływa na przyjemność z czytania.

„Down by the river” to powieść o niespełnionych marzeniach, o szukaniu sprawiedliwości, o walce o swoją godność, o walce o siebie i o nadziei.
Polecam.

Poznaj autorkę - Emilia Szelest-Wituszyńska



Imię i nazwisko: Emilia Szelest-Wituszyńska

1. Jaka jest Twoja ulubiona książka/książki (maksymalnie trzy)?

Tylko trzy? To jest ciężki wybór, kiedy czyta się dużo. Wszystkie, które spoczywają na mojej półce są moimi ulubionymi, ale jeżeli mogę wybrać trzy to pewnie będzie banalne, jednak należą one do moich ulubionych.
Po pierwsze Duma i Uprzedzenie – ze względu na swoją ponadczasowość. Cudowną Elizabeth i mniej cudownego Darcy’ego (jednak trzeba mu przyznać, że ma swój urok).
Drugą będzie Mały Książę – tak właśnie. Nie wyrosłam z niej, a wiele wątków zrozumiałam po latach ;) Osunął się powoli, jak pada drzewo. Piasek stłumił nawet odgłos upadku.” Na tych słowach zawsze mam łzy w oczach.
„Za gwiazdy, które słuchają i marzenia, które się spełniają” – to cytat z mojej najukochańszej serii – a jest nią… Dwór Cierni i Róż. Wciskam i polecam każdemu, kto lubi fantasy ;)

2. A ulubiona piosenka?

O muzyce, tak jak i książkach mogłabym rozmawiać bez końca. Słucham dosłownie wszystkiego, ale moim ulubionym gatunkiem jest rock ;) Moją ulubioną piosenką jest jednak R U Mine – Arctic Monkey, ale wierzcie mi, ciężko jest wybrać jedną spośród tak fenomenalnego albumu, jakim jest AM – Arctic Monkeys, jednak ta piosenka, za każdym razem wywołuje u mnie ciarki.

3. Jakie jest twoje najpiękniejsze wspomnienie?

04.07.2018r. – Koncert Arctic Monkeys w Gdyni. Upalny dzień, za plecami zachodzące słońce i oni na scenie. Nie zapomnę tego do końca życia. A druga taka chwila to ta, w której otrzymałam maila od wydawnictwa xD

4. Kim jest osoba, która najbardziej Cię inspiruje?

To moje dwie starsze siostry. Zawsze mogę liczyć na ich cenne rady. Są moimi przyjaciółkami i wiem, że zawsze mogę liczyć na ich szczerość. Każda z nich jest inna i inspiruje mnie na odrębnych płaszczyznach, ale obydwie chociaż miłe i uprzejme, gdy ktoś im nadepnie na odcisk potrafią dać do wiwatu. Są niezwykle waleczne i nie boją się własnego zdania, chyba mam to po nich xD I tu ukłon w stronę rodziców, po których odziedziczyłyśmy charaktery :D Jednakże poza nimi poznałam wielu ludzi, które w jakiś sposób stały się moją inspiracją. To moi znajomi, szefowie. Jeżeli patrzy się uważnie, to każda postawiona na naszej drodze osoba ma za zadanie czegoś nas nauczyć.

5. Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami, zarówno czytaniem, jak i pisaniem?

Czytam od 6 roku życia. Zaczynałam od Przygód Koziołka Matołka no, ale każdy od czegoś zaczynał xD Ja po prostu czytała, bo wszyscy w domu to robili. Mama wypłakiwała oczy nad „Karierą Emmy Hart” autorstwa Barbary Taylor Bradford (tak, pamiętam to do dziś). Później sama ją przeczytałam i to naprawdę cudowny romans. Tato zaczytywał się w kryminałach. Po obiedzie kładł się z książką i relaksował. Siostry pochłaniały Sagę o ludziach lodu, więc co miała robić mała Emilka? Zajęła się tym, co wszyscy w domu, żeby się nie nudzić i nie przeszkadzać. Stało się to dla mnie tak naturalne, jak branie kolejnego oddechu.
A pisanie? To było spontaniczne. W mojej głowie zaczęły pojawiać się pomysły na historie, które zaczęłam spisywać. One chyba zawsze tam były, tak myślę. Żyjąc w świecie książek w końcu sam zaczynasz je tworzyć. W każdym bądź razie, tak było ze mną. Moje pierwsze opowiadania to były tzw. opowiadania fanfiction. Pierwsze na topie były postacie z HP, a konkretnie Hermiona i Draco, następnie Edward i Bella. Tak to się zaczęło. Pisałam na blogu. Później dołączyłam do grupy wspaniałych ludzi, którzy pisali zbiorowe blogi na Onecie. Nazywały się one „Kroniki Maskarady”, a drugi to były „Dzieci Faerunu” i tam wraz z nimi opisywałam historię o wampirach, wilkołakach, czarownicach, elfach, magach itd. itp. To było niesamowite doświadczenie pisać wspólnie, gdy kolejny rozdział należał do kogoś innego i trzeba było dopasować fabułę do rozdziału poprzedzającego twój. Ogromnie żałuję, że straciłam z nimi kontakt. Później trafiłam na wattpad i dalej poszło.„Niebezpieczna Gra” nie jest pierwszą książką, którą napisałam, ale pierwszą, którą wydaje. Zawsze staram się kreować takich bohaterów, których sama bym polubiła czytając książkę. Mam nadzieję, że mi to wyszło, a wy przekonacie się o tym 15 maja J

6. Czy wydarzenia, które wydarzyły się w Twoim życiu wpływają na to, o czym piszesz?

Nie zawsze, ale w dużej mierze tak. Głównie, jeżeli chodzi o miejsca, gdzie obsadzona jest akcja. Mam prawie trzydzieści lat i jakieś tam doświadczenie życiowe też zdobyłam. Postaci w moich książkach mają moje cechy, ale również moich bliskich i przyjaciół. Poza tym studia, które ukończyłam i odbyte praktyki pozwoliły mi poznać różne środowiska. W Niebezpiecznej Grze główną bohaterką jest policjantka, a wzięło się to stąd, że kiedy byłam młodsza chciałam pracować w policji xD

7. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na Ziemi – gdzie by to było?

To moje ulubione pytanie! W Los Angeles <3 Uwielbiam słońce i wysokie temperatury. Moim marzeniem jest mieszkać w miejscu, gdzie zawsze jest ciepło. Widzę siebie na tarasie mojego domu (nie musi być duży), z laptopem lub książką na kolanach patrzę na ocean, za którym chowa się słońce <3

8. Gdybyś miała milion złotych, co byś z nim zrobiła?

Marzę o wycieczce samochodowej po USA i zobaczeniu miejsc, które znam tylko
z książek i telewizji :D I zmieniła mieszkanie na większe, z własnym pokojem, w którym urządziłabym biblioteczkę i miejscem do pisania własnych książek. Z detalami mogłabym opowiedzieć, jak będzie wyglądać xD

9. Skoro życie jest takie krótkie, dlaczego nie robimy tylu rzeczy, które lubimy?

Nie zawsze jest ku temu okazja. Codzienność nas zabija. Pęd, praca, rodzina, dom, gotowanie, sprzątanie i masa innych obowiązków. Jeżeli nie potrafimy wygospodarować czasu dla siebie samych, wpadamy w szarą otchłań codzienności. Nieważne, czy jest to czytanie książki, słuchanie muzyki, czy pisanie (albo jedno i drugie w moim przypadku), ale staram się każdego dnia złapać oddech i chwilę wytchnienia tylko dla siebie. Kiedyś przeczytałam taki cytat, nie pamiętam dokładnie jego treści, w każdym bądź razie zawierał słowa: „Zastanów się, czy za pięć lat będzie to miało znaczenie?” Jest to pytanie, które często sobie zadaję, szczególnie, kiedy przejmuję się czymś, na co nie mam wpływu. Czas i tak będzie płynął ze mną, czy beze mnie, więc czy jest sens bym nie realizowała swoich marzeń tylko dlatego, że się boję? Absolutnie nie! Jeżeli mam odwagę, by marzyć, muszę też znaleźć siłę, by te marzenia spełniać J

10.  Co robisz, gdy nikt nie patrzy? (To pytanie ma charakter typowo humorystyczny).

Zamieniam się w gwiazdę rocka. Tańczę i śpiewam. Jedno i drugie wychodzi mi koszmarnie, ale przecież i tak nikt nie widzi ;)

poniedziałek, 20 maja 2019


RECENZJA „Glow and Shadow. Walka o marzenia” Ana Rose

O książce:
Data wydaniai: 20 maja 2019
Liczba stron: 416
Kategoriia: romans
Wydawnictwo: WasPos

Opis książki:
"Była jak światełko w tunelu. 
Wyrywające mnie z ciemności”

Ava przyjeżdża do LA z zamiarem spełnienia swoich marzeń. Dostaje się do drużyny cheerleaderskiej LA GALAXY, gdzie może rozwinąć swoją pasję. Tam właśnie – poznaje JEGO. Chłopaka, na widok którego miękną jej kolana, a serce przyspiesza, ale... wie, że za związek z nim – zostałaby wyrzucona z drużyny.

Aiden to wschodząca gwiazda piłki nożnej w LA GALAXY – zna swoją wartość i skutecznie robi karierę. Przekonany jest, że to, co złe, dawno zostawił za sobą. Czy to, co było, rzeczywiście odejdzie w niepamięć, czy wywróci jego życie do góry nogami?

Przekonaj się, jak zakończy się historia dziewczyny o szlachetnym sercu i chłopaka, którego powoli dogania mroczna przeszłość…”


Moja opinia:
Główna bohhaterka jest niesamowiicie utalentowaną młodą kobietą. Ava przyjeżdża do Los Angeles, aby w mieście upadłych aniołów szukać spełnienia swoich marzeń. Dziewczyna marzy o karierze cheerleaderki w pewnej drużynie. Kobieta poza marzeniami ma też zapał, dlatego dzięki ciężkiej pracy udaje jej się dostać do składu grupy taneczej.

W nowym miejscu pomaga jej się zaaklimatyzować brat, który zabiera ją na imprezę, podczas której dziewczyna poznaje Aidena. Młody mężczyzna działa na nią w nieznany jej dotąd sposób. Silne przyciąganie musi jednak zostać stłumione w zarodku, bowiem Ava zdaje sobe sprawę z tego, że nie może sobiie pozwolić na bliższą znajomość z chłopakiem.

Postać Aidena jest ciekawą osobowością. Chłopak jest typem sportowca, który gra w piłkę nożną. Aiden mmo trudnej przeszłości pozytywnie patrzy w przyszłość. Kiedy Ava pojawia się w jego życiu, mężczyzna przestaje zwracać uwagę na inne przedstawicielki płci pięknej. Coś go w niej przyciąga...

Bardzo podobają mi się dialogi w tej powieści, które są świetnie prowadzone. Czuć w nich napięcie między bohaterami, więź, która stopniowo się buduje. Ich rozmowy są w stylu, który bardzo lubię, takim ironicznym.

Podoba mi się również kreacja bohaterów, która jest starannie dopracowana. Autorka zadbała o detale, plastyczne opisy, oraz lekko prowadzoną fabułę, która wciąga czytelnika i relaksuje po trudnym dniu.

„Glow and shadow” to powiieść opowiadająca historie osób, które odważyły się zawalczyć o swoje marzenia. To książka w której niie brak emocji, począwszy od wzruszeń, po strach o to, co przyniesie kolejny rozdział.

Ta książka mnie porwała i jest mi przykro, że mam już ją za sobą. Myślę, że gdy wspomnienia trochę wyblakną, sięgnę po nią ponownie, aby cieszyć się jeszcze raz tą historią.
Polecam!

piątek, 17 maja 2019



RECENZJA „Architektura uczuć” Meg Adams

O książce:
Data wydania: 25 maja 2019
Liczba stron: 366
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: NieZwykłe

Opis książki:
Kiedy David Arnaud, światowej sławy architekt, przyjeżdża do Polski, aby zrealizować prestiżowy projekt, nawet nie podejrzewa, że ta wizyta na zawsze odmieni jego życie. Niezdolny do miłości i nieskory do kompromisów mężczyzna zostaje zmuszony do współpracy z odważną i zadziorną Oliwią. Początkowa niechęć przeradza się w zmysłową grę o dominację, nie tylko na płaszczyźnie zawodowej. David jednak skrywa tajemnicę, która może sprowadzić na nich śmiertelne niebezpieczeństwo. Wplątany przez przyjaciela w brudne porachunki, nieświadomie stawia na szali życie zarówno swoje, jak i Oliwii.


Czy dwie skrzywdzone dusze będą w stanie pokonać przeciwności losu? A może skrywane sekrety sprawią, że wszystko runie niczym domek z kart?”

Moja opinia:
Meg Adams swoją pierwszą książką zachwyciła mnie i sprawiła, że wzięłam ją pod patronackie skrzydła.

Oliwia i David to dwoje architektów, którzy wspólnie pracują nad pewnym projektem. Z dnia na dzień ich relacja zaczyna się zacieśniać, a co za tym idzie? W tle zaczyna wisieć biurowy romans, ale w uczuciach nie da się wszystkiego dokładnie zaplanować, rozrysować, tak jak w projektach nad którymi pracują.

Bardzo zachwyciła mnie kreacja głównych bohaterów, którą autorka przemyślała nawet w najdrobniejszych detalach. Polubiłam te postacie, gdyż są one pełne pasji, czuć od nich pozytywne emocje. Ponadto nie są przerysowani, a ich postawy są naprawdę dojrzałe. Autorka ukazała nam również ich zmagania z rzeczywistością, z tym, z czym bohaterowie nie są w stanie się pogodzić, mimo, iż minęło już sporo czasu.

„Architektura uczuć” to powieść o staranie przemyślanej i dynamicznie prowadzonej fabule. Autorka jest konsekwentna w tym, co robi i dba o detale. Zwroty akcji, ciekawi bohaterowie i fascynujące wydarzenia sprawiają, że czytanie książki jest niebywałą przyjemnością. Książka gwarantuje wiele emocji, a zakończenia nie byłam w stanie przewidzieć. Meg Adams balansuje na uczuciach czytelnika w świetnym stopniu i sprawia, że uzależniamy się od tej historii, pragniemy wiedzieć, co będzie dalej.

Jestem przyjemnie zaskoczona faktem, że powieść jest debiutem. Niemniej, autorka bardzo wysoko postawiła sobie poprzeczkę.

Jestem naprawdę zachwycona tą powieścią. Ponadto bardzo podobały mi się dialogi, gdyż zawierały to, co uwielbiam. Powieść idealnie wpasowała się w mój gust czytelniczy i nie mam do niej uwag. Cóż. Mogę tylko rzec, że przyjemnie zaskoczyła mnie akcja prowadzona w Polsce, w Krakowie. Dodam też, że przeczytam kolejne książki autorki, gdy się ukażą, bo jestem pewna, że się ukażą. Po tak mocnym wejściu nie ma innej opcji.

„Architektura uczuć” to świetnie napisana powieść, która gwarantuje wiele emocji i pozostawia czytelnika z pragnieniem, aby poznać kolejne książki spod pióra tej autorki. Niesamowity debiut. Polecam!

Popularne posty