wtorek, 20 lipca 2021

RECENZJA „Jego wysokość” Beata Majewska


 

RECENZJA „Jego wysokość” Beata Majewska

O książce:
Data wydania: 5 lipca 2021
Kategoria: romans
Cykl: Jego wysokość
Tom: 1
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: Miraż 

Opis książki:

Efekt mariażu 365 dni i Arabskiej żony Całe życie Izabelli Sarneckiej zmienia jedna służbowa podróż do Dubaju. Tam przeznaczenie stawia na drodze pięknej Polki jego wysokość Omara Al-Sauda – niedostępnego i prominentnego członka saudyjskiej rodziny królewskiej. Dziewczyna jeszcze nie wie, że jej los został właśnie przesądzony, a każdy kolejny krok – zaplanowany. Kolejne miesiące wydają się sielanką, ale w mroku czai się zło. W świecie, w którym liczą się tylko pieniądze i władza, a kobiety znaczą niewiele, niektórzy mogą się posunąć daleko, by spełnić swoje obsesyjne pragnienia. Łatwo pomylić złudzenia z prawdą, jeszcze łatwiej – pożądanie z miłością, a książęcy pałac – z więzieniem. Poznaj historię kobiety, która z pozoru wolna, wpada w pułapkę własnych uczuć.

Moja opinia:
Nie ukrywam, że bardzo czekałam na tę powieść. Uwielbiam arabskie klimaty i twórczość Beaty Majewskiej, więc nie mogłam się doczekać tego połączenia. 

Główną bohaterką jest Izabella Sarnecka, kobieta pracująca jako graficzka w jednej z polskich firm. Obecnie przebywa na delegacji w Dubaju, gdzie poznaje tego mężczyznę, Araba – Omara Al-Sauda.

Książę od początku wpada polce w oko, jednak dziewczyna stara się ostrożnie podchodzić do tej relacji. Jednak mężczyzna ma już wobec niej plany, które zamierza zrealizować. Jak prawdziwy książę z bajki uratuje swoją wybrankę z opresji pod tytułem „upadek firmy”. Jednak zrobi to tak, aby coś na tym zyskać…

„Jego wysokość” to książka przede wszystkim o miłości, ale nie takiej bajkowej, chociaż mamy tu zwyczajną kobietę i księcia. To historia o miłości bardzo trudnej, bowiem zderzają się dwie zupełnie różne kultury, które nie do końca da się pogodzić, jeśli obie strony nie zdecydują się na kompromisy. Masę kompromisów.

W krajach arabskich kobiety nigdy nie były traktowane na równi z mężczyznami i autorka ukazała to w dość realistyczny sposób. Nie mamy to bajki usłanej różami, lecz drogę kobiety, która musi pokonać wiele przeszkód, aby pokazać swoją wartość.

Lubię czytać takie historie, aczkolwiek zawsze drażni mnie stosunek mężczyzn do kobiet w krajach arabskich, niestety wiem, że mogę sobie na to ponarzekać, ale nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Niemniej, uważam, że takie historie są potrzebne, aby pokazać, że czasem miłość nie jest wystarczająca. Że potrzeba więcej. Przede wszystkim szacunku do drugiej osoby.

W tej książce pojawia się wiele trudnych i kontrowersyjnych tematów, między innymi handel kobietami. Powieść niejednokrotnie skłoniła mnie do refleksji, wywołała dylematy moralne. Zabrakło mi jednak ukazania emocji między postaciami, ich wewnętrznych myśli, które pozwoliłyby kształtować tworzącą się relację. Było dużo namiętności, pożądania, erotyzmu, ale momentami brakowało mi fundamentów – sympatii, czułości.

„Jego wysokość” to powieść, w której czytelnik odnajdzie piękne klimaty Dubaju, oraz niebezpieczeństwa w nim czyhające. Relacje oparte na zderzeniu dwóch skrajnych kultur. Miłość, przyjaźń, namiętność i wiele innych wątków, które są dopełnieniem tej wciągającej powieści.

Przepięknie wydana, ciekawie napisana, a zakończenie zwala z nóg, historia jest urwana w takim miejscu, że brakuje mi słów. Koniecznie chcę wiedzieć, co będzie dalej.

wtorek, 13 lipca 2021

RECENZJA „Glow up” Angela Węcka



RECENZJA „Glow up” Angela Węcka

O książce:
Data wydania: 16 lipca 2021
Kategoria: romans
Wydawnictwo: Spisek Pisarzy

Opis książki:

Zaskakujący romans w cieniu secesyjnych kamienic!

Marika jest zdeterminowana. Kupuje mieszkanie w bytomskiej kamienicy. Chce je odnowić jak najniższym kosztem i sprzedać z zyskiem. W tym celu zatrudnia lokalną firmę remontową. Nie przypuszcza jednak, że zamiast doświadczonego pana Stanisława do pracy stawi się Aleksander – młody brygadzista z talentem do odnawiania starych lokali i umiejętnością uwodzenia każdej klientki. Ale nie to jest najgorsze.
Dziewczyna ma dużo więcej problemów na głowie – zaczynając od kłopotliwej rodziny i niestabilnych finansów, na wymagającej szefowej kończąc. Z trudem realizuje swój życiowy plan, a obecność Aleksa tylko komplikuje sprawy. Im częściej mężczyzna się do niej zbliża, tym bardziej Marika jest przekonana, że nie może zaufać samej sobie.

W końcu miłość to coś, na co nie powinna sobie pozwolić.
Nie teraz, nie tutaj, nie z nim.

Wejdź do świata flippingu i przeżyj metamorfozę nie tylko zaniedbanego mieszkania, ale i samych bohaterów!

Moja opinia:
Tym razem zacznę od skomentowania okładki, bo jest tak genialna, że trzeba o tym wspomnieć. Pastelowa kolorystyka, świeżość i to wydanie! Książka ma ciekawy wygląd grzbietu, przez co wyróżnia się na półce, a ja jestem tym oczarowana.

Okej, wracając do treści. Nie spotkałam się dotychczas z powieścią, w której główna bohaterka zajmuje się flippingiem, czyli kupowaniem mieszkań, aby je odnowić i sprzedać. Przyznam, że zainteresowało mnie to, jak autorka zręcznie poprowadziła fabułę, wychodząc od takiego zawodu po to, aby bohaterowie mogli się spotkać. To było kreatywne i niewymuszone. A przy tym bardzo realistyczne, bo spotkali się w taki sposób, który mógłby mieć miejsce. A ja uwielbiam realizm w powieściach, chociaż odrobina romansu nigdy nie zaszkodzi, prawda?

Aleksander to mężczyzna, który jest wolnym ptakiem. Nie szuka stałego związku, a jego pracowitość i determinacja są godne podziwu. Niemniej Marika jest pewną siebie babką, która, tak myślę, byłaby w stanie usidlić samego diabła.

Cieszę się, że ostatnio coraz częściej trafiam na powieści, w których kobiety są odważne, a nie powielają schemat szarych myszek. Marikę uwielbiam, ile ja bym się chciała od niej nauczyć!

Przyciąganie między bohaterami rośnie z każdą kolejną stroną, wzajemna fascynacja jest wyczuwalna, a emocje… Ich tu nie brakuje. Zwłaszcza za sprawą chaotycznej Mariki, która budzi ciepłe uczucia w czytelniku!

Emocje w powieściach są dużą zaletą Angeli, ale osobiście uwielbiam jej twórczość za coś innego – za opisy. Kamper miał wciągające opisy krajobrazów, w Ostrym było jedzenie, a tu przede wszystkim barwne opisy kamienic, które znacząco wpływały na wyobraźnię.

W ogóle zdziwiłam się, bo ostatnio miałam duży zastój czytelniczy, jakąś niechęć w sobie, aby czytać (wydanie własnej powieści, recenzowanie, praca redaktora i korektora – trzeba czasem odpocząć od literek), a książkę Angeli Węckiej przeczytałam naprawdę bardzo szybko. Wciągnęłam się i zdziwiłam, że to już koniec, że dopiero zaczęłam, a tu już książka jest za mną.

Angela Węcka jest pisarką, która już kolejny raz mnie zaskoczyła. Tak pewnym krokiem wbiła się w autorski rynek, że brak słów. I z każdą kolejną powieścią udowadnia, że wie, co robi. Niemniej, „Glow up” uważam za najlepszą książkę Angeli. Pozamiatała nią tak, że zasługuje na osobną półkę na regale. Już się boję, co Węcka wymyśli dla nas kolejnym razem, ale ostrzegam Cię Droga Autorko, nie mam tyle miejsca, aby na każdą z Twoich książek przygotować osobną półkę :D

„Glow up” bardzo mi się podobało. Cieszę się, że akcja jest osadzona w Polsce, bohaterowie są realistyczni, w relacji da się wyczuć chemię, ale jestem zła, że to już koniec. Mam nadzieję, że autorka w miarę szybko wyda kolejną powieść, bo jestem pewna, że po nią sięgne.

Gratuluję.


 

Popularne posty