wtorek, 30 kwietnia 2019



RECENZJA „Lepsza niż ja” Louise O’Neill

O autorce:
Irlandzka autorka powieści młodzieżowych. Studiowała w Dublinie. Spędziła rok w Nowym Jorku, pracując u boku Kate Lanphear, pracującej dla magazynu ELLE. Po tym wróciła do domu i napisała pierwszą powieść.
Jest autorką felietonów w Irish Examiner . Jej debiutancka powieść zdobyła wiele nagród i są plany jej zekranizowania przez Killer Films. Jej druga powieść była bestsellerem i otrzymała tytuł książki roku przez Irish Book Awards 2015.”


O książce:
Data wydania: 24 kwietnia 2019
Liczba stron: 416
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Feeria Young

Opis książki:
Wyobraź sobie, że zostałaś zaprojektowana, by być idealną.
Wyobraź sobie, że twoje imię zawsze pisze się małą literą.
Wyobraź sobie, że od zawsze mieszkasz w szkole, w której uczysz się, jak stać się najpiękniejszą, najszczuplejszą i najlepiej ubraną. W której nieustannie porównujesz się z „przyjaciółkami”.
Wyobraź sobie, że najważniejsze dla ciebie jest miejsce w rankingu doskonałości, bo tylko od niego będzie zależało zainteresowanie mężczyzn. To ono określi, co się z tobą stanie, gdy skończysz szkołę.
Musisz być piękna. Musisz być dobra. Musisz być uległa.
Czy naprawdę chcesz tak żyć?”


Moja opinia:
Świat całkowicie się zmienił. Teraz kobiety nie rodzą kobiet, a naszego gatunku już nie ma. Istnieją natomiast Strefy, w których schroniły się ocalałe osoby, które zaczęły realizować projekt mający naprawić nowy świat. Wszystko co było niedostatecznie dobre zostało wyeliminowane. Nowy świat ma być idealny, tak jak Jałówki – czyli kobiety, które produkuje się dla dziedziców. Jałówki muszą być idealne, piękne, ich inteligencja nie jest ważna. W ich świecie panuje rywalizacja, każda z nich chce być najlepsza. Najładniejsza, najlepiej ubrana, najbardziej idealna.

Ta powieść w pewien sposób ciekawie ukazuje nasze realia, to, do czego zmierza ten świat. Kobiety coraz częściej dbają o to, by wyglądać wręcz jak lalki. Nie dobrze, lecz sztucznie. Media ukazują nam idealne zdjęcia idealnych pań, z wieloma warstwami makijażu i graficznej obróbki. Czy naprawdę wygląd jest ważniejszy od tego, co sobą reprezentujemy? Kanon piękna nieustannie się zmienia, ale to, czym się kierujemy, wartości moralne, to z nami zostaje.

„Lepsza niż ja” to powieść, która ukazuje brutalność świata, w którym bardziej liczy się wygląd niż inteligencja. Równie ważna przestała być autonomia, czy też indywidualizm, które zastąpiono masową produkcją i określonym kanonem zachowań.

Ta powieść ukazuje wiele zachowań, z którymi spotykamy się na co dzień. Robienie pięknych zdjęć i wrzucanie ich do sieci, aby każdy mógł wszystko zobaczyć. Fotografowanie dosłownie wszystkiego, a po co? Aby brać udział w bezsensownej rywalizacji?

Książka jest godna polecenia. Przede wszystkim niesie ze sobą wartości i jest po prostu życiowo mądra. Porusza ważny problem, jaki jest samoakceptacja, której wielu osobom brakuje. Powieść jest dobrze napisana, czyta się ją jednym tchem, a główna bohaterka to świetna dziewczyna.

„Lepsza niż ja” to dobrze napisana powieść, kierowana do młodzieży, która spodoba się również dorosłym czytelnikom. Jest to historia zaskakująca, którą szczerze Wam polecam.



AKCJA – POZNAJ AUTORKĘ

Imię i nazwisko: Agata Rybka

1.  Jaka jest Twoja ulubiona książka/książki (maksymalnie trzy)?
Zdecydowanie na pierwszym miejscu stawiam „Lolitę” Nabokova ze względu na wzruszającą historię oraz przepiękny język. Kolejna książka, która podbiła moje serce, to „Gargulec” Davidsona – mocna, wymagająca skupienia lektura, która w niezwykły sposób przedstawia relację dwojga ludzi z zupełnie innych światów. Na trzecim miejscu „Kredziarz” Tudor – moje osobiste odkrycie minionego miesiąca. Dotąd żaden thriller poza „Millienium” nie był w stanie tak mnie pochłonąć, czytałam z zapartym tchem.

2. A ulubiona piosenka?
O muzyce mogłabym mówić godzinami, ponieważ jestem od niej uzależniona (śmiech). Istnieje wiele zespołów, których kawałki powodują, że mam ciarki na całym ciele, ale najważniejsze w moim życiu to „The Dead Waltz” Radical Face oraz „Cirice” Ghosta. Polecam zapoznać się z tymi zespołami!

3. Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie?
Ciężko powiedzieć, moje życie jest pełne pięknych chwil i nie umiem ich sklasyfikować. Na pewno są one związane z bliskimi mi osobami – rodzicami, mężem, przyjaciółmi oraz najukochańszym psem świata, który towarzyszy mi już od ponad 15 lat.

4. Kim jest osoba, która najbardziej Cię inspiruje?
Zainspirować mnie może każdy – od zdobywcy literackiej Nagrody Nobla po staruszkę opowiadającą historię życia na przystanku tramwajowym. Wystarczy słuchać.

5. Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami, zarówno czytaniem, jak i pisaniem?
Rodzice „zarazili mnie” czytaniem, gdy byłam bardzo mała. Już w podstawówce sięgałam po powieści Schmitta czy Kinga. Obecnie studiuję translatorykę, tłumaczę książki, literatura towarzyszy mi tak naprawdę każdego dnia – związałam z nią swoją przyszłość.
Moja debiutancka książka „31 korytarzy” została wydana 6 grudnia 2017 roku. Pracę nad nią rozpoczęłam po zakończeniu liceum (w 2014 roku), napisałam wtedy pierwszych 50 stron. Reszta powstała w ciągu zaledwie dwóch tygodni nieziemskiej harówki w trakcie wakacji pomiędzy drugim i trzecim rokiem studiów. Musiałam nabrać do książki dystansu oraz dokształcić się w formułowaniu myśli. W mojej głowie rodzi się wiele pomysłów i muszę je co jakiś czas przelać na papier (a pisanie do szuflady uważam za stratę czasu). Zaczęłam niedawno pracę nad kryminałem „Aplauz”, który dokończę zapewne w połowie roku. Dodatkowo planuję skończyć przekład „korytarzy” na język angielski, a następnie wysłać tłumaczenie do zagranicznych wydawców. Mam nadzieję, że nie będzie to koniec mojej drogi do zostania prawdziwą pisarką.

6. Czy wydarzenia, które wydarzyły się w Twoim życiu, wpływają na to, o czym piszesz?
Oczywiście – i wydarzenia, i ludzie, których spotykam. Nie piszę powieści fantastycznych ani science-fiction, dlatego uważam, że czerpanie inspiracji z codziennego życia jest moim obowiązkiem.

7. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na Ziemi – gdzie by to było?
Gdziekolwiek, gdzie jest zimno, gdzie nie ma ogromnych pająków i gdzie miałabym dostęp do morza (śmiech).

8. Gdybyś miała milion złotych, co byś z nim zrobiła?
Na pewno część przeznaczyłabym na cele charytatywne związane ze zwierzętami. Zaplanowałabym również dłuższą podróż do miejsc, które mnie fascynują.

9. Skoro życie jest takie krótkie, dlaczego nie robimy tylu rzeczy, które lubimy?
Sądzę, że ze strachu. Ludzie tracą zbyt wiele czasu na rozmyślaniu: „A co inni o mnie powiedzą?”. Zamiast skupić się na sobie i własnych potrzebach, zastanawiają się, czy ich decyzje spotkają się z aprobatą społeczeństwa, co nie ma najmniejszego sensu.

10. Co robisz, gdy nikt nie patrzy? (to pytanie ma charakter typowo humorystyczny)
Nalewam zbyt dużo miodu do herbaty.

Bardzo dziękuję za możliwość „przepytania” Cię. Mam nadzieję, że pytania nie były problemowe.
Życzę wszystkiego dobrego!

RECENZJA „Pościg” Elle Kennedy

O książce:
Data wydania: 5 marca 2019
Liczba stron: 424
Kategoria: romans
Cykl: Briar U
Tom: 1
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Opis książki:
Pełna namiętności opowieść o dwojgu młodych ludzi, którzy odkrywają, że choć wzajemnie doprowadzają się do szału, nie mogą bez siebie żyć…

Summer to dziewczyna z wyższych sfer, pozornie pochłonięta wyłącznie zakupami i wyglądem. Fitz jest hokeistą, który realizuje swoje marzenia dzięki graniu w drużynie uniwersyteckiej, co zapewnia mu opłacenie upragnionych studiów. To seksowny i ponury facet, którego tatuaże i sposób bycia zupełnie nie pasują do Summer. Jednak obydwoje czują do siebie ogromny pociąg. Wszystko wydaje się iść ku dobremu, jednak kilka nieuważnych słów Fitza sprawia, że urażona Summer odsuwa się od niego, by zacząć flirtować z jego kolegą z drużyny. Jednak obydwoje nie mogą o sobie zapomnieć, zwłaszcza że widzą się codziennie, gdyż zostają współlokatorami. Dzięki temu Fitz poznaje bliżej dziewczynę i radykalnie zmienia o niej zdanie…”


Moja opinia:
Żyjemy w społeczeństwie, w którym zbyt wiele kobiet ściąga inne w dół, zamiast pomagać im piąć się do góry.


Książki Elle Kennedy należą do popularnych powieści z gatunku Young Adult. Cykl Off-campus należy do pewnego rodzaju klasyki książek, których akcja toczy się na uniwersytecie. Niestety, nie miałam jeszcze przyjemności ich czytać, dlatego „Pościg” to moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki.

Główną bohaterką tej powieści jest Summer, młoda dziewczyna, która pragnie atencji, lubi być w centrum zainteresowania, lubi być widoczna. Ponadto, jej obecność zawsze wpływa na przebieg wydarzeń, gdyż jej zachowanie jest kulminacją wielu sytuacji. Po prostu dzięki niej zawsze coś się dzieje. Jej osobowość wprowadza kontrowersje, gdyż nie jest lubiana przez kobiety, które jej zazdroszczą, natomiast mężczyźni oglądają się za nią.

Fritz to przeciwieństwo wszechobecnej Summer. Jego osobowość znacznie się różni od dziewczyny, jest typem ponuraka, który pasjonuje się sportem. Nie przepada za Summer, uważa, że dziewczyna jest przeszkodą na drodze do jego celu. A Fritz to mężczyzna pewny siebie, który ma aspiracje, wie czego chce. I nie zamierza pozwolić, aby ktoś, a zwłaszcza taka dziewczyna, przeszkodził mu w realizacji jego planów.

Autorka wykreowała ciekawych bohaterów, których relację zbudowała na podłożu hate-love. Jak wiecie, bardzo lubię taki początek znajomości, a bardziej przepadam tylko za uczuciem, które rodzi się z przyjaźni. Ta książka była dla mnie wyzwaniem, bowiem bałam się zacząć przygodę z tą autorką, nie byłam pewna czy sprosta moim wymaganiom. A im bardziej lubię dany motyw, tym trudniej mnie zadowolić.

Elle Keneedy stworzyła ciekawych bohaterów, którzy są konsekwentni w swoich działaniach. Podoba mi się również to, że autorka zastosowała narrację prowadzoną z dwóch perspektyw – Summer i Fritza. Dzięki temu lepiej wczułam się w psychikę bohaterów, poznałam ich oczekiwania i osobowość.

Powieść napisana jest lekkim językiem z nutą humoru. „Pościg” to lekki romans, który wprowadza czytelnika w przyjemny nastój, a zarazem pozostawia coś po sobie. Nie jest to nudna historia, akcja rozgrywa się dynamicznie. Autorka prowadzi czytelnika w taki sposób, że dajemy się wciągnąć w tę powieść, mamy możliwość poznania uczuć bohaterów, które ja odebrałam jako rzeczywiste.

Z pewnością sięgnę po kolejne tomy tej serii.
Polecam.

RECENZJA „Maharani” Nina Nirali

O książce:
Powieść została wydana w 2018 roku.
Liczba stron: 212
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Novae Res

Opis książki:
Wojna i miłość z historią Indii w tle.


Następczyni tronu Radżputany – maharani Durgeshwari – jest kobietą nie tylko piękną i roztropną, ale też biegłą w sztukach walki. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że jej los, jak każdej Hinduski, został z góry przesądzony. 
Wkrótce będzie musiała zmierzyć się z mężczyzną, który poprzysiągł, że – bez względu na cenę i liczbę ofiar – zdobędzie jej uległość i zapanuje nad jej niepokorną naturą. 
Wojna, zemsta, szalona namiętność i pragnienie miłości, którego nic nie jest w stanie ugasić... Czy w starciu z brutalnymi i żądnymi krwi przeciwnikami piękna maharani zdoła uratować to, co dla niej najważniejsze? 

– Nie wyspałeś się, Lakshay, jesteś powolny jak żółw grzebiący się w piasku. Gdyby to był wróg, już byś nie żył.
Te słowa zirytowały go, ale był pewien, że właśnie o to Durgeshwari chodziło. Gdyby tylko mógł, pokazałby jej, jaki jest lub może być w rzeczywistości. Nie mógł jednak. Ze złością uderzył więc swoją szablą w talwar maharani, wytrącając jej go z dłoni.”


Moja opinia:
Indie, Indie, Indie i już brzmi dobrze, prawda?

Jednak „Maharani” nie będzie łatwą lekturą. Banalnym romansidłem, które mówi tylko o miłości, pięknych kobietach i przystojnych mężczyznach. A główna bohaterka nie okaże się bezmyślną panienką, której poziom inteligencji będzie niski.

Główna bohaterka, znana jako Durgeshwari to wyjątkowa kobieta, która urzeka swoją siłą i inteligencją. Jest bardzo młoda, a taktyki walki, czy władania królestwem opanowała już niemal do perfekcji. W jej młodzieńczym sercu panuje spokój, chociaż wie, że niedługo będzie musiała poślubić księcia, aby zjednoczyć królestwa.

Obawa przed wojną, czy najazdem wroga rośnie z każdą chwilą. Młoda Maharani będzie musiała podjąć decyzje, które wiele osób mogą kosztować życie. Już w momencie narodzin jej przeznaczeniem było zostać królową. Jak poradzi sobie przyszła władczyni w tak odpowiedzialnej roli?

Dugeshwari urzekła mnie swoją mądrością. Nie sprzeciwiała się, nie buntowała, tylko była pogodzona ze swoim losem. Natomiast bardzo podobało mi się to, że nie zatraciła pogody ducha i zdolności do marzeń. Pragnęła bowiem być kochaną przez mężczyznę, który pokocha ją za to, kim jest, nie za to, jaką zajmuje pozycję w królestwie.

Znajduje się nawet taki amant, który z wzajemnością skrada ręce niezwykłej hinduski. Jednak ich romans zostaje brutalnie przerwany, gdyż nadszedł czas, aby wypełniło się przeznaczenie.

„Maharani” to bardzo ciekawa powieść o sile kobiecości, o przeznaczeniu, o pięknych klimatach, w których dzieje się akcja. Autorka pokazała nam walkę o wolność, o bezpieczeństwo, troskę o innych. Główna bohaterka zdecydowanie nie była egoistką. Najważniejszy był dla niej ojciec, poddani i królestwo, któremu postanowiła poświęcić swoje życie i za które to życie by oddała.

Czekam na kolejny tom, książka jest pełna uniesień, wzruszeń i łez nad tym, ile trzeba poświęcić, aby móc żyć w zgodzie ze sobą.
Polecam.

poniedziałek, 29 kwietnia 2019


RECENZJA „Tajemnica Sary H.” Paulina Wróbel

O autorce:
Polska pisarka, germanistka, miłośniczka języków obcych. 

Jeśli akurat nie jest w podróży, można ją spotkać w bibliotece lub szkole językowej, gdzie pracuje jako lektorka.

Przez pół roku mieszkała w Sztokholmie, czemu tytułowa bohaterka powieści
„Tajemnica Sary H.” (2019) zawdzięcza swoje zagraniczne pochodzenie.”


Opis książki:
„Wypadek samochodowy wywraca życie Małgorzaty Lindberg do góry nogami. Zapomniana gwiazda filmowa nagle budzi się w cudzym ciele... Dwadzieścia lat młodsza, lecz wciąż przebiegła i zdeterminowana, by ponownie znaleźć się na pierwszych stronach gazet, Małgorzata nie wie, że ktoś poznał jej sekret. Jaką cenę zapłaci za swoją drugą szansę? Wielu choć raz w życiu marzyło, by zacząć wszystko od nowa, zachowując wiedzę i doświadczenie zdobyte podczas całego życia... Jej się to udało. Poznajcie tajemnicę Sary H.!”

Moja opinia:
„Tajemnica Sary H.” to opowieść o drugiej i jakże niebywałej szansie. Małgorzata, która budzi się w ciele Sary, ma po raz kolejny szansę zabłysnąć. Za pierwszym razem nie wykorzystała tej szansy do końca, jak będzie tym razem? Ma wieloletnie doświadczenie, ale i charakterek, który nie jest łatwy do okiełznania, ale też nie jest łatwy dla innych. Kobieta z ambicjami, które ciężko jej zrealizować, stawia przed sobą ogromne wyzwania i wymagania. Jednak teraz jest zupełnie inaczej, mając nowe ciało, ma nowe możliwości. Ale możliwości, hm… nie wszystko, tak jak się spodziewała, przyjdzie tak łatwo. Bezkarnie zabrać czyjeś ciało? To niemożliwe. Ktoś się o to upomni. Jak potoczą się losy Małgorzaty, czy będzie miała swoje pięć minut, które przetrwa dłużej, czy zgaśnie jej gwiazda na zawsze? Sprawdźcie sami.

Paulina Wróbel stworzyła niezwykle ciekawą powieść obyczajową. Fabuła dopracowana, a co najważniejsze nietuzinkowa. Inna od wszystkiego, co znamy. Jest to nowość na polskim rynku czytelniczym, nie spotkałam się jeszcze z powieścią w podobnym klimacie. Z pewnością jest to bardzo nowoczesny pomysł, autorka przemyślała historię, którą chciała napisać i pewnie wkroczyła w rynek autorów.

Paulina Wróbel nie dała się poznać jako wtórna pisarka, lecz pokazała nam, że debiutant potrafi wnieść świeżość na literacki rynek. Dlatego tym bardziej książka podobała mi się. Autorce udało się zaskoczyć mnie nie raz, ale co ważniejsze i rozbawić. W tej powieści jest dużo elementów humorystycznych, co umila czytanie. Barwny język, ale zarazem taki prosty, przyjemny i lekki, sprawia, że od książki nie można się oderwać. Chce się jak najszybciej dotrwać do końca, a tam? Zaskakujące zakończenie.

Książka ta sprawia, że przez myśli przebiegają różne warianty, co zrobiłabym gdyby mi się to przydarzyło, miałabym szansę wypełnić po raz kolejny prawie pustą kartę jaką ofiarował mi los. Te myśli i wiele innych, tych dotyczących bohaterów, są nieodłącznym elementem podczas czytania, tej fascynującej powieści, której czytanie to czysta przyjemność.
Gorąco polecam, warto!


RECENZJA „Ta druga” Michelle Frances

O książce:
Data wydania: 13 marca 2019
Liczba stron: 412
Kategoria: thriller
Wydawnictwo: Albatros

Opis książki:
A KAŻDĄ DOSKONAŁĄ KOBIETĄ KRYJE SIĘ... STO INNYCH, RÓWNIE PERFEKCYJNYCH, KTÓRE TYLKO CZEKAJĄ, BY ZAJĄĆ JEJ MIEJSCE.
Carrie sporo poświęciła, by znaleźć się na szczycie. Teraz, kiedy ma czterdzieści lat, jest uznaną producentką telewizyjną, ma za męża odnoszącego sukcesy scenarzystę, a czas dzieli między dwa piękne domy. Odchodząc na urlop macierzyński, jest pełna obaw – nie wierzy, że uda jej się znaleźć godną następczynię, która będzie w stanie podołać jej dotychczasowym obowiązkom.

Ale Emma jest inteligentna, zdeterminowana i drobiazgowa. Dokładnie taka, jak Carrie. A skrupulatność, z jaką Emma we wszystkim naśladuje swoją mentorkę, jest wręcz... przerażająca.
Otoczenie Carrie, z jej mężem na czele, już zaakceptowało jej młodą, pełną wigoru zastępczynię, ale świeżo upieczona matka zastanawia się, czy przypadkiem nie zatrudniła psychopatki…
NIELOJALNOŚĆ, KŁAMSTWA, CUDZOŁÓSTWO… MORDERSTWO.
NIEKTÓRE KOBIETY ZROBIĄ WSZYSTKO, BY OSIĄGNĄĆ TO, CZEGO PRAGNĄ.”


Moja opinia:
Gdy dwie kobiety pragną tego samego, to często nie cofną się przed niczym. Obie producentki filmowe to kobiety dominujące, z nieukrywaną pewnością siebie i wewnętrzną siłą, która pcha je ku temu, aby odnieść sukces. Jednak miejsce na szczycie jest tylko jedno, a żadna z nich nie podda się bez walki. Walki, która będzie się toczyła niezależnie od ceny, którą będzie trzeba ponieść.

Główne bohaterki to niezwykle ciekawe postacie, które niejednokrotnie zaskoczyły mnie swoją determinacją i ślepym zapatrzeniem w sukces, który pragnęły odnieść za wszelką cenę. Pozbawione wszelkich zasad mknęły ku temu, aby dotrzeć do wyznaczonego przez siebie celu. Niemniej, ich bieg po nagrodę bym kulminacją wielu wydarzeń, które nadały tej powieści ciekawych zwrotów akcji.

Podoba mi się to, że akcja jest osadzone w świecie filmowców, który jest mi zupełnie obcy. Autorka przedstawiła go w interesujący, aczkolwiek nieco mroczny sposób.

Historia stworzona przez Michelle Frances to naprawdę dobry thriller, który trzyma czytelnika w napięciu, aż do ostatnich stron. Powieść czyta się przyjemnie, akcja rozwija się stopniowo i nabiera coraz większego tempa.

Najnowsza powieść Michelle Frances jest dobrym thrillerem, który w ciekawy sposób działa na psychikę odbiorcy. Autorka manipuluje czytelnikiem, daje mu fragmenty informacji i wprowadza go w świat, w którym królują intrygi, tajemnice, rywalizacja i kłamstwa, a dla ludzi bardziej liczą się sukcesy zawodowe niż relacje społeczne.

Ta książka w znakomity sposób odpowiada na pytanie, co w życiu tak naprawdę jest ważne. Polecam.

niedziela, 28 kwietnia 2019


Dryfowałam.
Pośród zalewającej mnie zewsząd ciemności, próbowałam odnaleźć jakiekolwiek odłamki wspomnień. Niczym rozbitek chwytałam się każdego skrawka, by po chwili znowu stracić siły i tonąć. Pogrążyć się w rozpaczy i przerażeniu, które boleśnie wdzierały się pod skórę. Całe moje ciało paliło i swędziało, jakby ktoś wbijał w nie miliony malutkich szpileczek. Nie pamiętałam, co się dokładnie stało. Musiałam stawić czoła przerażeniu. Powoli podniosłam ciężkie, opuchnięte powieki. Kilka słonych kropel spłynęło po zaschniętej na policzkach krwi, zwilżając spierzchnięte wargi. Obrzydliwy słono-metaliczny posmak rozpłynął się po kubkach smakowych niczym tajfun. Poczułam silne mdłości. Drażniły przełyk coraz mocniej, wywołując kaszel i dławienie. Odruchowo chciałam zasłonić usta dłońmi, lecz nie byłam w stanie nimi ruszyć. Wyciągnięte wysoko i przywiązane do czegoś grubym, raniącym nadgarstki sznurem, dawno już zdrętwiały. Pragnęłam tylko jednego: śmierci. Życie jednak przewidziało dla mnie inny scenariusz. Miałam cierpieć jeszcze długie godziny.
Balansując na granicy świadomości, modliłam się o błogi sen. Kiedy w końcu nadszedł, zamiast kawałka bezpiecznego nieba, przyniósł ze sobą koszmary.
A może to była rzeczywistość?
Te wszystkie uderzenia i swąd przypalanej skóry? Może to wcale mi się nie przyśniło?
Jak się masz, słoneczko? – ochrypły szept pojawił się znikąd, wyrywając mnie z letargu. Dreszcz obrzydzenia przebiegł wzdłuż zroszonego potem kręgosłupa, sprawiając, że lekko zakołysałam się na linie.
Stęknęłam z bólu, nie będąc w stanie niczego wydukać. Poczułam na policzku zimno. Stal prześlizgnęła się po nim szybko i boleśnie. Z mojego gardła wydostał się przeciągły, zduszony jęk, który był niczym ostatnie tchnienie. Ponownie znalazłam się w królestwie koszmarów.
x

czwartek, 25 kwietnia 2019


RECENZJA „Rytm” Vi Keeland

O książce:
Data wydania: 13 marca 2019
Liczba stron: 336
Kategoria: romans
Cykl: Na scenie
Tom: 2
Wydawnictwo: Kobiece

Opis książki:
Dwóch seksownych rockmanów i ona

Lucky to prawdziwa szczęściara. Umawia się z najprawdziwszą gwiazda rocka. Dylan Ryder jest bożyszczem nastolatek, który ze wszystkich zakochanych w nim fanek, zwrócił uwagę właśnie na nią.

Wydaje się, że jej związek jest idealny, dopóki nie pojawia się inny muzyk, Flynn Beckham. Ten rockman jest równie seksowny jak Dylan i wzbudza w Lucky zakazane uczucia. Pokusa staje się trudna do zniesienia, tym bardziej, że wszyscy wyruszają w tę samą trasę koncertową.

Zakazane myśli, gesty i słowa kuszą coraz bardziej, a Lucky czuje, że stąpa po cienkiej linie. Jednak może się okazać, że jej chłopak Dylan wcale nie jest taki idealny, jak jej się wydawało, a Flynn może być tym, który przyspieszy bicie jej serca i rozpali jej ciało.”


Moja opinia:
Po „Show”, które niestety zupełnie mnie nie porwało przyszedł czas na kolejny tom cyklu „Na scenie”, czyli „Rytm”.

„Rytm” opowiada o Flynnie, którego mieliśmy okazję poznać w pierwszym tomie, z racji tego, iż jest rywalem głównego bohatera z powieści „Show”. Flynn to typowy bohater z „romansideł”. Przystojny, atrakcyjny, pragną go wszystkie kobiety i takie tam. Mojego serca niestety nie skradł.

Uważam go za ciekawego bohatera, ale chemii między nami nie było. Aczkolwiek postać sama w sobie jest ciekawa, zważywszy na przeciwności. Flynn to nieśmiały, a zarazem pewny siebie bohater. Myśli o innych, jest empatyczny, dba o relacje z bliskimi. A rodzina jest dla niego najważniejsza.

Poznajemy również Lucy, która oczywiście jest piękna, młoda, fascynująca. Typowa kobieca postać w romansach, która zważywszy na swoją przewidywalność mnie nie ujęła osobowością. Plusem u tej kobiety jest fakt, że była naprawdę inteligentna i jej działania były przemyślane. Bowiem, gdy poczuła coś do Flynna była w związku. Ale o tym Wam więcej nie opowiem, lepiej abyście sami się przekonali o co chodzi.

Ta powieść, w przeciwieństwie do pierwszej mi się podobała. Może nie jakoś bardzo, nie będę się nad nią zachwycać, ale była po prostu dobra. Taka historia z cyklu „Przeczytaj, baw się dobrze, odłóż, zapomnij”.

Jeśli szukacie powieści, która Was porwie na chwilę, to „Rytm” jest idealny. Fabuła ciekawa, główna bohaterka nieco przewidywalna. Wydarzenia są naprawdę sympatyczne, przyjemnie się o nich czyta. Wszystko opisane jest w delikatny, subtelny sposób. Książka nie jest wulgarna, co dla mnie stanowi ogromny plus.
Przyjemny romans, który pozwala się na chwilę oderwać.


RECENZJA „Powiedz mi to szeptem” Kerry Anne King

O książce:
Data wydania: 10 kwietnia 2019
Liczba stron: 352
Kategoria: thriller
Wydawnictwo: NieZwykłe

Opis książki:
Samotna matka, Maisey Addington, nigdy nie spełniała oczekiwań swojej matki. Nie wyszła za mąż, była odrobinę zagubiona w życiu i marnowała swoje wysokie IQ na pracę bez perspektyw. Jedyną rzeczą, która wychodzi Maisey, jest jej relacja z dwunastoletnią córką, Elle… dopóki rozmowa telefoniczna nie niszczy równowagi ich życia. Matka Maisey jest w śpiączce, a starzejący się ojciec musi zmierzyć się z oskarżeniami o znęcanie się i zaniedbanie. Wracając do rodzinnego domu, Maisey musi podjąć rozdzierającą serce decyzję dotyczącą wyboru podtrzymania życia swojej matki lub jej śmierci. Zdezorientowany ojciec zniszczył dokumenty rodzinne, a wśród nich znajdowała się ostatnia wola matki. Szukając odpowiedzi, Maisey odkrywa jedną tajemnicę za drugą, aż trafia na druzgocącą prawdę.

Obsesja Maisey dotycząca rozwiązania rodzinnej tajemnicy zmusza ją do zbadania swoich najmroczniejszych wspomnień oraz jest bodźcem do rozpoczęcia walki z ojcem Elle o opiekę nad nią. Czy miłość Maisey do córki będzie na tyle silna, aby przerwać krąg przemocy i stworzyć dla nich nowy początek?”


Moja opinia:
„Powiedz mi to szeptem” to debiut literacki Kerry Anne King, któremu mam przyjemność patronować.

Powieść porusza trudną tematykę, która skupia się na brutalnej codzienności. Spotykamy się tutaj z przemocą psychiczną i fizyczną, z brakiem spełniania oczekiwań innych, z trudnymi relacjami w rodzinie. Mamy tu również trudną do podjęcia decyzję: odłączyć kogoś od aparatury i pozwolić mu umrzeć, czy trzymać przy życiu?
Główna bohaterka musi sama odkryć, czego pragnęła jej matka, bowiem ojciec zniszczył jej testament.

Kobieta musi podjąć kolejną ważną postawę, musi zawalczyć z ojcem swojej córki o opiekę nad Elle. Czy uda jej się wgrać z mężczyzną, który jest prawnikiem walkę o swoje dziecko? Czy kiedyś będą wolne i szczęśliwe?
Czy Maisey uda się wyłamać z rodzinnego schematu i stworzyć dla swojego dziecka życie pełne miłości i bezpieczeństwa?
Jak na jej córkę wpłynie wyjazd do miejsca, w którym wychowała się Maisey?

Maisey jest świetną główną bohaterką. Potrafiła podjąć trud i zawalczyć o szczęście swojego dziecka. Nie było to łatwym zadaniem, na jej drodze stało wiele przeszkód. W domu rodzinnym odkrywa wiele sekretów, tajemnic, które pragnie poznać. Niestety, nie wszystkie postawią jej bliskich w dobrym świetle.

Co zrobić, gdy Twój świat się wali, ogarnia Cię samotność, bo nie wiesz, czy komukolwiek możesz zaufać?

Książka jest fenomenalną lekturą, która pochłania w całości. Nie jest to lekka powieść romantyczna, która zostawi nas w sielskim nastroju. Jest to powieść, która zmieli uczucia, pokaże, czym jest ból i jak okrutny potrafi być drugi człowiek.

Napięcie jest budowane stopniowo, a serce w niektórych momentach po prostu zamiera. Bardzo zżyłam się z bohaterami i z pewnością przeczytam więcej książek tej autorki, gdy takowe się pojawią.

„Powiedz mi to szeptem” to rewelacyjna powieść, która została napisana w ciekawy sposób, jest wciągająca i na długo zostaje w pamięci.
Polecam!

środa, 24 kwietnia 2019


RECENZJA „Duchowe życie psów” Andrew Root

O książce:
Data wydania: 3 kwietnia 2019
Liczba stron: 192
Kategoria: literatura faktu
Wydawnictwo: Kobiece

Opis książki:
Co kryje się w zakamarkach psiej duszy?

Kiedy odchodzi czarny labrador Kibi, ukochany pies Andrew Roota i jego ośmioletniego synka, chłopcu bardzo zależy na godnym pochówku czworonoga. To składnia jego ojca do przemyśleń na temat psiej wierności i bezgranicznej miłości wobec ludzi.

Szukając odpowiedzi na postawione pytania w różnych dziedzinach nauki, taki jak biologia, historia czy teologia, autor szczerze i przejmująco tłumaczy, jak we wzajemnej ewolucji człowiek i pies nawiązali wyjątkową więź.

To książka dla tych, którzy spoglądając na swojego pupila zadają sobie pytanie: „o czym myśli?”, oraz dla rodziców, którzy zastanawiają się, jak wytłumaczyć swoim pociechom czy psy też idą do nieba.”


Moja opinia:
Odkąd zobaczyłam tę książkę wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Psy w moim domu były od zawsze, są to moje ulubione zwierzęta, dlatego pragnęłam dowiedzieć się czegoś więcej na ich temat. Dużym atutem jest to, że ta powieść jest z gatunku literatury faktu, co sprawiło, że nabrałam na nią jeszcze większej ochoty.

Autor zapragnął zgłębić relację między człowiekiem a psem. W swojej pozycji poszukuje potwierdzeń ze strony naukowej, oraz duchowej. Jednak sam sposób ich przedstawienia nie był dla mnie przystępny, okazał się suchą teorią, za którą niestety nie przepadam. Liczyłam na ciekawostki z jakąś puentą, zaciekawieniem. Coś, co mnie po prostu porwie, zainteresuje, co sprawi, że powiem „WOW, naprawdę”?!

Niestety, nic takiego się tutaj nie wydarzyło. Autor przedstawia fakty w mało intrygujący sposób, co z pewnością działa na niekorzyść tej książki. Aczkolwiek doceniam pomysł, który był naprawdę dobry. Ubodło mi również to, że nie dowiedziałam się niczego nowego, chociaż liczyłam na jakieś zaskakujące informacje. Mimo wszystko tę pozycję warto przeczytać chociaż dla samych anegdot dotyczących psa autora.

Pozycją będą zachwyceni ludzie, którzy lubią „oczywiste fakty”, czyli naukowe potwierdzenie tego, co już wiemy.

RECENZJA PATRONACKA „Lot Ikara” Wojciech Czernek



O książce:
Data wydania: 10 kwietnia 2019
Liczba stron: 290
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: WasPos

Opis książki:
Ilu młodych ludzi marzyłoby o romansie z atrakcyjną nauczycielką? Pewnie wielu, ale… nikt nie posunąłby się do realizacji tych młodzieńczych marzeń… prawie nikt. Janek uczący się w LO im. Aleksandra Głowackiego w Bielsku-Białej nawiązuje namiętną relację z nowo zatrudnioną panią filolog. Każde z nich znajduje się na osobistym zakręcie życiowym – on ma kłopoty w domu, i jest uczniem, ona jest jego mentorką, a prywatnie mężatką… Oboje marzą i tęsknią, w końcu ich fantazje wyrywają się spod kontroli i ucieleśniają, lecz przez cały czas grożą bolesnym upadkiem. Konieczność ukrywania tej namiętnej relacji przed otoczeniem z jednej strony podnieca oboje, z drugiej potęguje niepewność i troskę o swoje życie. W tle czai się mnóstwo spraw do rozwiązania – była dziewczyna Janka nie chce dać za wygraną, a mąż nauczycielki nie jest dobrym człowiekiem.


To historia o nas samych – o podejmowaniu decyzji, o potrzebie zmieniania się na lepsze. O próbie odnalezienia właściwej drogi w życiu. Czy ideały przetrwają, czy spalą się w słońcu? Jak wysoko musisz się unieść, żeby zobaczyć, kim naprawdę jesteś? I czy z honorem przyjmiesz wszystkie konsekwencje, jakie przyjdą w ślad za twoimi uczuciowymi wyborami?”


Moja opinia:
Za mało ludzi czyta, szanuje tradycje. Zapomina się o kulturze na rzecz innych, równie wygodnych, co niepożytecznych rzeczy.

Pierwsza książka tego autora bardzo przypadła mi do gustu, dlatego z nieukrywaną przyjemnością objęłam „Lot Ikara” patronatem.

„Lot Ikara” opowiada historię Kingi, która jest polonistką.  Młoda kobieta rozpoczyna nową pracę w liceum, której początek zaczyna się katastrofalnie. Nasilające się obawy związane z pracą zmniejsza jeden z uczniów, Janek. Kiedy małżeństwo kobiety mknie ku końcowi, a Janek zrywa z dziewczyną, ta para zaczyna mieć się ku sobie. Czy poddadzą się temu zakazanemu uczuciu? Co z niego wyniknie?

Ta powieść porusza ważne tematy, a przy okazji ukazuje świeże spojrzenie na nie. „Lot Ikara” to przede wszystkim historia o ludziach, których życie, oraz postępowanie innych ludzi doprowadziło do miejsca, w którym aktualnie się znajdują. Di miejsca będącego niebezpiecznym, bowiem miłość, która narodziła się między tą dwójką bohaterów jest zakazanym uczuciem. Oddzielenie rozumu od serca nie jest łatwe, czasem wolimy wybrać szczęście, podróż w nieznane, nawet za wszelką cenę.

Wojciech Czernek napisał naprawdę interesującą historię, która do mnie trafiła i przekonała mnie do siebie. Łatwo się w nią wciągnęłam, dzięki lekkiemu stylowi pisania autora. Powieść jest wartościowa, a przy okazji jest naprawdę dobrą rozrywką.

Polecam, przyjemna, uczuciowa historia, która pokazuje, że polski autor potrafi dobrze pisać!

RECENZJA PATRONACKA „Wrócić do siebie” Zuzanna Marczyńska

O książce:
Data wydania: 4 marca 2019
Liczba stron: 656
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Lucky

Opis książki:
Trzy osoby z trzech różnych światów – pani naukowiec, artysta włóczęga i prezes milionowej firmy. Na pierwszy rzut oka nie mogą mieć ze sobą nic wspólnego, jednak łączą ich traumatyczne rodzinne przeżycia.
Ich drogi przeplatają się w nieprzewidywalny sposób.

Zakazane uczucie walczące z rodzącą się miłością uruchamia lawinę wzajemnych uzależnień, intryg i szantaży. W tym układzie wszystkie chwyty są dozwolone, jednak uruchomiły tykającą bombą, która w końcu wybuchnie…”


Moja opinia:
Debiut literacki Zuzanny Marczyńskiej to dość pokaźnych rozmiarów książka, która skrywa w sobie wiele ciekawych rzeczy.

Powieść nie jest żadną banalną historią miłosną, jest to książka z gatunku tych, które zaskakują czytelnika i sprawiają, że mimo swojej objętości mamy żal, że lektura tak szybko się kończy. „Wrócić do siebie” to historia, która posiada troje głównych bohaterów, którzy są fantastycznie wykreowani. Niczego im nie brakuje, tak samo jak fabule, co jest zdecydowanie zasługą świetnego stylu pisania autorki.

Zuzanna Marczyńska postawiła w swojej książce nacisk na jakość. Nie bała się stawiać przemyślanych słów, które sprawiły, że cała powieść jest dopracowana i niezwykle przyjemnie się ją czyta. Nie jest to książka z banalnym słownictwem, lecz dzieło, które swoim stylem przykuwa uwagę i wyróżnia się na tle innych książek.

Jestem pozytywnie zaskoczona tym, jaką pracę autorka włożyła w dopracowanie swojej powieści. Zarówno język, nad którym się już rozpisałam, jak i fabuła są dopracowane i dopięte na ostatni guzik. Kunsztu pisarskiego tej autorce zdecydowanie nie brak. Naprawdę warto podkreślić, że ta powieść zawiera w swojej objętości niezwykle przemyślaną historię, która wprawia czytelnika w przyjemny nastój, sprawia, że chcemy czytać tę powieść, wciągamy się w nią. Nawet nie wiem kiedy te wszystkie strony przemknęły przez moje palce i sprawiły, że dobrnęłam do końca.

Jak dla mnie opis z tyłu książki jest nieco mylący, sprawia bowiem, że ta historia wydaje się taka hm… powszechna, wtórna. Nic bardziej mylnego, bowiem ta powieść ma w sobie wiele świeżości, zaskoczeń, zwrotów akcji.

Powieść bardzo mi się podobała, niezwykle mnie zaskoczyła i wywoływała we mnie wiele sprzecznych uczuć. Całość jest naprawdę przemyślana i warto sięgnąć po tę pozycję.
Zdecydowanie polecam.

Popularne posty