sobota, 30 maja 2020

RECENZJA „Melodia serc” Ewelina Nawara, Justyna Leśniewicz




RECENZJA „Melodia serc” Ewelina Nawara, Justyna Leśniewicz

O książce:
Data wydania: 30 maja 2020
Kategoria: romans
Wydawnictwo: Inanna

Opis książki:
Jo niespodziewanie zjawia się w Nottingham, burząc tym spokój Liama, który od pierwszej chwili czuje się nią zafascynowany. Młodzi spędzają ze sobą kilka radosnych chwil, szybko jednak ich bajkowa bańka zderza się z rzeczywistością i rozpada w drobny mak.

Czy pośród zagubionych fragmentów będą umieć odnaleźć siebie? Czy młody muzyk, który może mieć dziewczyn na pęczki, zdecyduje się ustatkować? Jaki wpływ na ich teraźniejszość będzie miała przeszłość?

Poznaj historię wokalisty początkującego zespołu rockowego i dziewczyny, która w codziennej rutynie zgubiła radość życia. Podążaj za melodią serc i poznaj tę pełną miłości, pasji i niezwykłej muzyki opowieść.



Moja opinia:
Debiut dwóch blogerek, które postanowiły napisać książkę. I to jaką książkę! O tematyce muzycznej, którą kocham, uwielbiam, miłuję i czytam prawie wszystko w tych klimatach!
30.05 premierę ma wersja ebook, a już w lipcu otrzymamy papierowe wydanie z rewelacyjną okładką. Czy zbrodnią byłoby oprawienie jej w ramkę i powieszenie na ścianie? Hm… ;)

Przechodząc do treści: w książce spotykamy Liama i Jo, którzy poznali się na domówce, którą zorganizował brat Liama wraz z żoną. Między głównymi bohaterami od razu zaiskrzyło, poczuli coś, co nie dawało im spokoju. A muzyka tylko nakręcała to uczucie.


Nie chcę Wam zdradzać za dużo na temat tej powieści, bo to jedna z tych książek, które po prostu trzeba przeczytać.
Mówiąc ogólnie: „Melodia serc” to historia napisana z pasji, w której uczucia i muzyka grają główne role. Jest to historia, która wciąga już od pierwszych stron, gdyż akcja toczy się dynamicznie.

Jo i Liama możemy lepiej poznać dzięki narracji prowadzonej z dwóch perspektyw. Uwielbiam ten typ narracji, gdyż mogę lepiej wczuć się w postacie, zrozumieć ich myśli, pragnienia. Obie perspektywy mi się podobały i muszę przyznać, że autorkom świetnie wyszło budowanie postaci męskiej.
Cała postać Liama jest spójna, logiczna, a jego osobowość nie jest infantylna, tylko naprawdę męska. Często przyłapuję się na tym, że ciężko czyta mi się książki, w których kobiety tworzą męskie postacie, bo przenoszą na nie wiele damskich cech, przez co facet jest zniewieściały. Tutaj dziewczyny wykonały kawał dobrej roboty!

Warto wspomnieć o kreacji bohaterów, gdyż postacie przykuwają uwagę. Liam jest jednym z moich ulubieńców. To mężczyzna, który od razu zyskuje sympatię czytelnika, a jego pasja do muzyki jest zaraźliwa. Niemniej, moje serce należy do innego z bohaterów i mam wielką nadzieję, że autorki pokuszą się o napisanie książki z jego perspektywy.
Dziewczyny, czekam!


Podoba mi się to, że autorki unikały zbędnych opisów, książka nie jest sztucznie przedłużana. Nie lubię dialogów, czy scen, które nic nie wnoszą do treści, a stanowią jedynie zapychacze, a tu wszystko jest potrzebne.
Ponadto, Ewelina i Justyna włożyły w tę powieść wiele cytatów, które bardzo mi się podobały i nie mogę się doczekać egzemplarza papierowego, ponieważ chcę pozaznaczać za pomocą zakładek indeksujących ulubione fragmenty. Uwierzcie, będzie kolorowo, bo jest tu naprawdę dużo zdań, które pokochałam.

Odnośnie emocji, w tej książce mamy do czynienia z zauroczeniem od pierwszego wejrzenia, jednak głębsze uczucia budowane są stopniowo. Wyczułam chemię między bohaterami, która stopniowo przeradzała się w miłość.

„Melodia serc” to naprawdę udany debiut, który zasługuje na to, aby go przeczytać. Dobry warsztat pisarski obu autorek, dynamicznie prowadzona akcja, ciekawe postacie i ta muzyka, której szukam w książek.
Chcę więcej.


W książce znajdziecie moją rekomendację:
Uwielbiam romanse muzyczne i ciekawiła mnie Melodia serc. Muszę przyznać, że ta książka była rewelacyjna, wciągająca, świetna, po prostu z efektem wow. To, co dziewczyny tam zrobiły zasługuje na medal, albo idąc tokiem muzycznym - platynową płytę!
Gorąco polecam!

niedziela, 17 maja 2020

RECENZJA „121 łez” I.M. Darkss




RECENZJA „121 łez” I.M. Darkss

O książce:
Data wydania: 19 maja 2020
Liczba stron: 384
Kategoria: romans
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Opis książki:
Przeszłość, która ją prześladuje. Przyszłość, której się boi. Mężczyzna, o którym nie może przestać myśleć…

Emily jest młodą, atrakcyjną kobietą. Wydawałoby się, że niczego jej nie brak. Sama jednak uważa, że nie ma już dla niej nadziei i że nie zasługuje na miłość. Postanawia odebrać sobie życie.

Skaczącą z mostu kobietę dostrzega Derek i rzuca się jej na ratunek. W szpitalu próbuje dowiedzieć się o niej więcej, jednak niedoszła samobójczyni ucieka, nie zostawiając po sobie żadnego śladu.

Po roku spotykają się znowu. I tym razem to Emily ratuje Dereka. Po wszystkim próbuje zniknąć, jednak ocalony mężczyzna ma inne plany. Rozpoczyna się gra niedomówień, wzajemnego przyciągania i odpychania…
 

Moja opinia:
Kolejna książka w dorobku literackim I.M Darkss to „121 łez”, miałam okazję przeczytać ją na długo przed premierą i muszę przyznać, że bardzo się cieszę z tego powodu.


Emily jest kobietą, która prowadzi bardzo specyficzny styl życia. Z pozoru wydaje się bardzo powierzchowną osobą, która pała się w „bawieniu” uczuciami innych osób. Nie polubiłam jej, drażniła mnie, ale z każdą kolejną stroną zaczynałam się wczuwać w jej historię, która chwyta za serce.

Główna bohaterka ma w sobie wiele sprzecznych uczuć, wyczuwam w niej zwłaszcza ból, lęk, strach, obawy… Wszystko się zmienia, gdy poznaje Dereka, który jest w tej historii bardzo pozytywną postacią. Mężczyzna jest psychologiem, który ma bardzo dobry wpływ na Emily.


Ich relacja staje się bardzo ciekawa, a uczucia, które rodzą się między bohaterami są bardzo rzeczywiste. Podoba mi się to, że autorka tak plastycznie opisuje tę relację. Miałam okazję dobrze poznać tych bohaterów, zrozumieć ich, wczuć się w ich sytuację. Jestem bardzo wdzięczna autorce za to, że stworzyła historię, którą wzbogaciła o bogate opisy postaci. Niejednokrotnie brakuje mi tego w książkach, a w tym przypadku wszystko było dopracowane.


„121 łez” to naprawdę dobrze napisana powieść, której fabuły nie będę Wam zdradzać, gdyż tę książkę naprawdę warto przeczytać.
Przyjemna, lekka, mimo poruszanych tematów, wciągająca. I przede wszystkim – świetnie wykreowani bohaterowie!


W powieści znajdziecie moją rekomendację:
121 łez to historia chwytająca za serce. Opowiada o zagubionych ludziach, którzy nie potrafią poradzić sobie z wieloma rzeczami.
Najnowsza książka I. M. Darkss porusza trudne aspekty życia, pokazuje, że nie we wszystkim musimy być idealni, wystarczy, że będziemy szczerzy sami z sobą i znajdziemy kogoś, kto nas zaakceptuje.

wtorek, 12 maja 2020

KARTOTEKA - D. B. Foryś




Imię i nazwisko / Pseudonim: D. B. Foryś

Informacja o autorze:
Pochodzę z Wrocławia i tu też mieszkam na stałe. Pracuję zawodowo jako kierownik w firmie handlowej, popołudniami dłubię korekty bądź redakcje tekstów, w weekendy tworzę własne historie. Z wykształcenia jestem informatykiem, ale jakimś przypadkiem związałam się z branżą rozrywkową. Pewnie tak miało być :)

Dotąd wydałam kilka opowiadań w antologiach tematycznych oraz dwie solowe powieści Tylko żywi mogą umrzeć i Tylko martwi mogą przetrwać. Ostatni tom cyklu o Tessie Brown – Tylko umarli mogą powstać – zostanie wydany już w te wakacje! Mam także dwie nowe powieści, które niedawno ukończyłam, i obecnie szukam dla nich wydawniczego domku. No i oczywiście dziesiątki pomysłów na kolejne. Łatwo się mnie nie pozbędziecie!

1. Co najbardziej lubisz/doceniasz w życiu?
Wolność i nieograniczone możliwości.

2. Ile książek masz na swoich półkach?
Ha, ha, ha! Do jutra nie policzę, nie każ mi! :)

3. Możesz zmienić świat, co robisz?
Od teraz wszystkie zjedzone słodkości idą tylko w cycki!

4. Jakie masz talenty?
Większość rzeczy, które potrafię, to raczej umiejętności nabyte i ciężko wypracowane, nie talenty, więc nie mam pojęcia. Płakanie na zawołanie się liczy?

5. Skąd bierzesz pomysły na imiona dla bohaterów?
Różnie. Czasem jak sobie wymyślę fabułę, jakieś imię od razu mi się przyczepi i nie ma zmiłuj. Korzystam też z różnych źródeł internetowych, gdy szukam imienia dla jakiegoś drugo czy trzecioplanowego bohatera. Behind the name jest pomocne, bo można tam poznać pochodzenie, znaczenie itp. Niekiedy można tam wykopać naprawdę przeróżne ciekawostki.

6. Jak wygląda Twój pokój (dowolny bądź ulubiony)?
Całe moje mieszkanko jest ulubione, ale chyba w sypialni najwięcej spędzam czasu, bo tam mam swoją pisarską oazę. Wielkie łóżko na 3/4 pokoju, po bokach szafki nocne, naprzeciwko telewizor, na ścianie wielgachny obraz w stylu pop art, a na prawo przejście do garderoby. Wszystko w odcieniach ciemnego brązu i fioletu. Taki mój mały świat.

7. Co najbardziej lubisz robić w czasie wolnym? (Poza czytaniem i pisaniem).
Spać? ;) Lubię jeździć na rowerze, obejrzeć coś ciekawego. Poza tym to jednak pisanie wypełnia większość mojego życia.

8. Co najbardziej lubisz jeść?
Wszystko, co tuczące i niezdrowe, oczywiście!

9. Jaki jest najważniejszy dzień w Twoim życiu, dlaczego uważasz że to właśnie ten?
Hmm… Nie wiem, czy mam taki dzień… Może 20 lutego? Wtedy przyszłam na świat ;)

10. Gdybyś miała/miał jedno życzenie to poprosiłabyś o?
Bo ja wiem… Miliard dolarów w pakiecie z domem na Karaibach. O! Albo stoper czasu! Wciskasz pauzę i jazda! A Ty?

wtorek, 5 maja 2020

RECENZJA „Diabelski hrabia” Melisa Bel




RECENZJA „Diabelski hrabia” Melisa Bel

O książce:
Data wydania: 5 marca 2020
Liczba stron: 350
Kategoria: romans
Cykl: Niepokorni
Wydawnictwo: Self Publishing

Opis książki:
Jocelyn zna hrabiego Winstona od dziecka. Nie wie, że ten mroczny mężczyzna był w niej niegdyś zakochany. Kiedy wychodzi za mąż za jego kuzyna, Edwarda Ashtona, hrabia, nie mogąc przestać o niej myśleć, zaciąga się na front.

Kilka lat później mąż dziewczyny umiera, zostawiając po sobie jedynie ogromne długi i list, w którym nakazuje żonie szukać pomocy właśnie u lorda Winstona.

Gdy lady Ashton zjawia się w ponurej rezydencji hrabiego, ledwie go rozpoznaje w demonicznej, barczystej postaci o przeszywająco zimnym wzroku. Zdana na jego łaskę nie rozumie napięcia, jakie zaczyna się między nimi rodzić.

Tymczasem na scenie pojawia się oszałamiająco przystojny baron, który jest gotów ofiarować jej wszystko, czego kiedykolwiek pragnęła…

Moja opinia:
„Diabelski hrabia” to debiut autorki ukrywającej się pod pseudonimem Melisa Bel.

Książka opowiada o miłości, wpisując się w romans historyczny. W tym przypadku mamy do czynienia z uczuciem, które było tragiczne w swoich skutkach.

Jako czytelnicy zostajemy wprowadzeni w tę historię, gdy od trudnych wydarzeń minęło już parę lat. Niemniej, wciąż ma to wpływ na głównego bohatera, czyli tytułowego hrabię. To, co wtedy przeżył, sprawiło, że hrabia całkowicie się zmienił. W jego spojrzeniu nie ma już dawnych uczuć, został tylko chłód, a serce zamknęło się na nowe doznania.
Niemniej, przystojny mężczyzna wciąż intryguje wiele kobiet, które chciałby się do niego zbliżyć. Pozwala im na to jedynie fizycznie, korzystając z tego, co kobiety mu oferują. Bowiem przyjemności cielesne mogą stanowić dobre oderwanie się od rzeczywistości, która przytłacza…
Wszystko się zmienia, gdy mężczyzna trafia na pewien list, który przywołuje wspomnienia.

Książka mi się podobała, klimatem przypomina mi herlequiny, takie lekkie romanse, niezobowiązujące, zapewniające prostą rozrywkę.
Muszę przyznać, że powieść jest interesująca, chociaż nie jestem nią jakoś specjalnie zachwycona. Po prostu czegoś mi tu zabrakło, bo mimo że książka jest osadzona w XIX wiecznej Anglii i ma baśniowy wydźwięk, to napisana jest zbyt współczesnym językiem, co strasznie się gryzło. Nie mogłam się wczuć w ten klimat, a naprawdę lubię tego typu powieści, dworskie klimaty, dawne czasy. W tym przypadku trochę się pod tym względem zawiodłam, więc jeśli miałabym oceniać tę powieść w kontekście romansu historycznego – byłabym niezadowolona.
Niemniej, oceniając ją jako romans – jest średnia.
Za to oceniając ją jako erotyk – jest dobra.

Bohaterowie są ciekawi, choć bardzo współcześni jak na tamte lata, a relacje jakie między nimi zachodzą skupiają się głównie na pożądaniu, nie możemy tu mówić o uczuciach wyższych.

„Diabelski hrabia” to powieść przesycona pożądaniem, seksualnością, w której klimat XIX wieku stanowi przyjemny dodatek.
Chociaż nie jestem zachwycona, to z ciekawości przeczytam drugi tom, ponieważ styl autorki bardzo mi odpowiada. Melisa Bel ma w sobie coś takiego, że sprawiła, iż tę książkę czytało się naprawdę szybko, lekko i przyjemnie.

sobota, 2 maja 2020

RECENZJA „Richard Bonett. Obsesja” B.K. Staron




RECENZJA „Richard Bonett. Obsesja” B.K. Staron

O książce:
Data wydania: 5 maja 2020
Kategoria: romans
Cykl: Possesion
Tom: 2
Wydawnictwo: WasPos

Opis książki:
Nanette po raz ostatni widziała Richarda dwadzieścia jeden dni temu. Po nocy, w której ją zranił, wróciła do domu i kolejny raz pozostała ze złamanym sercem. To, co wydarzyło się później, odmieniło ją. Dotychczas płaczliwa i strachliwa, teraz stała się silną i odważną kobietą, z uporem walcząc o to, co kocha.

Zrozumiała, że słowa wypowiedziane wtedy przez Richarda okazały się najlepszym, co mógł dla niej zrobić. Przez trzy długie tygodnie żałowała, że cokolwiek do niego poczuła. Gdy jednak pewnego wieczoru znów stanęła z nim twarzą w twarz, mroczny psycholog postanowił odzyskać zranioną kobietę udowadniając jej, że tylko razem zdolni są utrzymać to, co przepełnia ich serca.

Kiedy Richard zdołał przekonać Nanette do powrotu i przysiągł, że już nic nie zakłóci ich spokoju, Nanette odkryła jego mroczne tajemnice. Po raz kolejny ożyły minione obawy, a zatrzymany w jej sercu ból, znów powrócił.


Moja opinia:
B.K. Staron powraca z kontynuacją swojej debiutanckiej powieści!

Bardzo, ale to bardzo czekałam na tę kontynuację. Byłam ciekawa, co autorka wymyśliła i czym tym razem mnie zaskoczy.

W końcu się doczekałam, w dodatku mogłam przeczytać tę historię przedpremierowo!


Pierwszy tom zostawił mnie z takim niedosytem…
Bohaterka naprawdę ma za sobą wiele trudnych przejść, a decyzja, którą musiała podjąć w poprzednim tomie sprawiła, że dwoje ludzi ucierpiało. Bohaterka nie miała innego wyjścia, na szczęście w końcu mamy okazje się dowiedzieć, jak potoczą się dalsze losy tej bohaterki.

Richard bardzo się zmienił po rozstaniu, stał się człowiekiem zagubionym, trudnym, zaborczym. Zawładnęła nim obsesja na punkcie Nanette.

W drugim tomie dzieje się jeszcze więcej niż w pierwszym, co bardzo mnie cieszy. Podoba mi się, że mogę poznać dalsze losy dobrze znanych mi bohaterów i zobaczyć, jak wydarzenia z pierwszego tomu się na nich odcisnęły.
W ich zachowaniu widać wiele zmian, a akcja naprawdę mnie wciągnęła.


Nadal jestem pełna podziwu dla stylu pisania autorki, który jest spójny z tym, jaki otrzymałam w pierwszym tomie. Przyjemnie się czyta tę kontynuację, gdyż nie czuję przeskoku w odbiorze treści.
Całość jest spójna, logiczna, akcja przyspiesza, nie brakuje tu nowych wątków, tajemnice zostają rozwikłane.

Podoba mi się, że w tej książce jest trochę mroku, gdyż lubię takie psychologiczne zagrywki. Richard jest niebywale atrakcyjnym psychologiem, który ma wiele sekretów i ciekawą osobowość, która dodaje tej powieści takiego powera, napędza ją!

Jest to książka na jeden wieczór, która zrelaksuje czytelnika i sprawi, że zapragnie on więcej.
„Richard Bonett. Obsesja” jest powieścią dynamiczną, bardzo emocjonalną, wciągającą. Nie brak tu pożądania, niepewności, odrobiny szaleństwa i dużej dawki przyciągania.

RECENZJA „Narzeczona” Kiera Cass




RECENZJA „Narzeczona” Kiera Cass

O książce:
Data wydania: 6 maja 2020
Kategoria: literatura młodzieżowa
Cykl: The Betrothed
Tom: 1
Wydawnictwo: Jaguar

Opis książki:
Przyszła królowa. Przystojny młody król. Para idealna… Ale czy na pewno?Kiedy król Jameson wybiera jako obiekt swoich uczuć lady Hollis Brite, Hollis jest zaskoczona – i zachwycona. Dorastała na zamku Keresken i podobnie jak wszystkie szlachetnie urodzone panny marzyła o tym, że pewnego dnia król spojrzy właśnie na nią. Zdobycie jego serca to spełnienie wszystkich jej pragnień.Jednakże Hollis już niebawem zaczyna sobie uświadamiać, że pokochanie króla i zostanie królową może nie być tak szczęśliwym losem, jak jej się wydawało. Kiedy zaś spotyka chłopaka, który potrafi dostrzec, co Hollis naprawdę kryje w swoim sercu, dziewczyna uświadamia sobie, że przyszłość, której naprawdę pragnie, jest przyszłością, jakiej nigdy wcześniej sobie nie wyobrażała.

Moja opinia:
Kiera Cass powraca!

Moje pierwsze spotkanie z tą autorką miało miejsce przy powieści „Syrena”, którą dostałam kiedyś od brata na święta. Zakochałam się w tej historii, dlatego później sięgnęłam po serię „Rywalki”. Po Rywalkach zapragnęłam więcej i doczekałam się „Narzeczonej”, którą miałam okazję przeczytać przedpremierowo i zdecydowałam się objąć tę powieść patronatem medialnym!

W „Narzeczonej” poznajemy Hollis, bardzo charakterną dziewczynę, która ma niezwykle trudne relacje rodzinne. Młoda kobieta może polegać tylko na sobie, gdyż jej rodzina nie okazuje jej wsparcia, troski. Główna bohaterka zdaje sobie sprawę z tego, że była niechcianym dzieckiem, bowiem jej rodzice pragnęli mieć męskiego potomka, a niestety, urodziła się im dziewczynka. Dlatego podchodzili do córki przez całe życie z rezerwą, a ich jedyny kontakt opierał się na rozkazywaniu dziewczynce.


W „Narzeczonej” od razu zostajemy rzucani w wir wydarzeń, gdzie Hollis jako jedna z niewielu dziewcząt została wybrana przez króla Jamesona na kandydatkę na jego żonę.
Akcja rozgrywa się naprawdę dynamicznie, co bardzo mi się podobało. Szybko odnalazłam się w tym klimacie, dzięki plastycznemu stylowi pisania autorki. Podobały mi się dworskie klimaty, cała ta królewska otoczka i ta niewinność, lekkość, okraszona zmysłowością.
Kiera Cass nie oszczędzała głównej bohaterki, najpierw serwując jej trudne dzieciństwo, a później wymagając, aby sprostała wyzwaniom godnym bycia królową. Niemniej, bardzo polubiłam główną bohaterkę, która okazała się być inteligentną kobietą, która wie, czego w życiu chce. Podobały mi się jej priorytety i ambicje, myślę, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić, gdyż Hollis jest taką osobą, która motywuje człowieka.

Tak bardzo jak polubiłam Hollis, tak bardzo nie polubiłam Jamensona, który mnie drażnił. Jest dobrym królem, aczkolwiek brak mu tego czegoś, tej iskierki, która sprawiłaby, że czytelnik pała do niego sympatią. Jest nieco rozchwianym bohaterem, który nie wie, czego chce, łatwo ulega w wielu sytuacjach i po prostu mnie do siebie nie przekonał.
Niemniej, w książce pojawia się inna męska postać, która zwróciła moją uwagę, zaciekawiła mnie i pozostawiła z niedosytem. Liczę na więcej wątków z tą postacią.

Kiera Cass oddała w ręce czytelnika powieść, która oczarowuje, sprawia, że chcemy więcej. Bardzo mi się podobał pierwszy tom i już chciałabym mieć możliwość przeczytania kolejnej części, zwłaszcza, że ta została zakończona w takim momencie, że pozostaje jedynie wypatrywać zapowiedzi kolejnej odsłony tej historii!

RECENZJA „Śnieżka” Weronika Cichoń




RECENZJA „Śnieżka” Weronika Cichoń

O książce:
Data wydania: 7 maja 2020
Kategoria: literatura obyczajowa
Cykl: Śnieżka
Tom: 1
Wydawnictwo: WasPos

Opis książki:
Wiktoria nie należy do osób towarzyskich i nie cieszy się popularnością wśród znajomych. Nie ma przyjaciół, nie imprezuje, dobrze się uczy i ma plany na przyszłość. Skazą jej idealnego życia jest przeszłość, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Wszystko się zmienia, gdy do jej pokoju wkrada się kot. A wraz z nim, Aleks – wytatuowany blondyn, niezbyt wylewny, bezczelny i oceniający po pozorach.

Życie dziewczyny nabiera tempa. Problem w tym, że demony przeszłości nie śpią, tylko cierpliwie czekają.



Moja opinia:
„Śnieżka” to debiutancka powieść Weroniki Cichoń, która rozpoczyna nowy cykl.

W powieści poznajemy Wiktorię, która przez swoje błędy z młodości znalazła się w takim momencie życia, który nie jest korzystny. Jest osobą, która unika ludzi, w pewnym stopniu jest samotna. Wszystko się zmieni, gdy do jej domu wpadnie… zwierzę.


Zarówno główna bohaterka, jak i tajemniczy Aleks zostali dobrze zarysowani. Ich relacja była budowana stopniowo, a towarzyszące jej napięcie i emocje wciągnęły mnie w ten wir wydarzeń, zmuszając, abym nawet na chwilę nie przerwała czytania.


Widać, że autorka wiedziała, co chce przedstawić czytelnikowi, gdyż fabuła jest spójna, akcja toczy się dynamicznie, a w książce nie ma zapychaczy. Ta powieść jest przemyślana, co naprawdę widać podczas lektury. Autorka prowadzi tę historię w równym tempie, całość utrzymana jest w jednakowym stylu, a logika postaci jest naprawdę dobrze dopracowana. Nie są to bohaterowie sprzeczni, mamy dobry zarys postaci i możemy je w dużym stopniu poznać, dzięki konkretnym opisom.

„Śnieżka” to powieść, która wielokrotnie mnie zaskoczyła!
Miałam jakąś wizję tej powieści, przemyślenia na jej temat, zwłaszcza związane z tytułem, który jest dość sugestywny, jednak autorka co chwilę mnie zaskakiwała, za co jestem bardzo wdzięczna.
Nie nudziłam się przy tej powieści, wręcz przeciwnie. Lektura upłynęła mi bardzo szybko i przyjemnie i cieszę się, że mogłam ją przeczytać przedpremierowo i wyrobić sobie zdanie na jej temat.
Z pewnością przeczytam drugi tom, na który już niecierpliwie czekam!



Popularne posty