środa, 31 lipca 2019



RECENZJA „Paleta marzeń. Zgubione szczęście” Małgorzata Falkowska

O książce:
Premiera: 10 lipca 2019
Kategoria: romans
Cykl: Paleta marzeń
Tom: 2
Wydawnictwo: LIRA

Opis książki:
„Nawet największe szczęście jest w stanie zniszczyć ktoś trzeci…

Spokojne i pełne miłości życie Magdy, Alka i Poli zostaje gwałtownie przerwane wiadomością o zniknięciu dziewczynki. Zakochani dobrze wiedzą, kto za tym stoi i decydują się na powrót do Torunia, a Magda dla dobra dziecka musi zgodzić się na propozycję byłego męża. Kiedy jednak Pola znów znika, Magda zdaje sobie sprawę, że tym razem jej eks nie miał z tym nic wspólnego. Razem z Alkiem i Marcinem jest gotowa poruszyć niebo i ziemię, by odnaleźć córkę. Kto stoi za porwaniem Poli? Czy ponowne pojawienie się byłego męża w życiu Magdy zaważy na jej związku z Alkiem?”


Moja opinia:
Ta powieść jest bezpośrednią kontynuacją „Palety marzeń”, ksiażki należy czytać jako serię.

W tym tomie śledzimy dalsze losy Magdy, Alka oraz małej Poli. Po przeczytaniu pierwszej części miałam mieszane uczucia, gdyż z jednej strony cieszyłam się z miłości głównych bohaterów, a z drugiej byłam pewna obaw tego, co się wyydarzy.

Ta powieść natomiast w zupełności rozbiła moje serce, zmiażdżyła je i zapomniała poskładać. Nie liczyłam na szczęśliwe zakończenie, gdyż wiem, że Falkowska lubi się bawić uczuciami czytelnika. Tym razem nie dałam się zwieść!
Żartuję, oczywiście, że autorka znowu zapędziła mnie w kozi róg, po czym wyśmiała moją naiwność. Znowu dałam się złapać i uwierzyłam, że wszystko będzie już dobrze.

„Paleta marzeń. Zgubione szczęście” to książka, która powinna nosić tytuł „Paleta emocji”. Autorka w realistyczny sposób przedstawiła nam sytuację Maggdy i Alka. Pokazała rodzące się między bohaterami uczucie, które stopniowo się zmienia i rozszerza na inne obszary, na przykład miłość rodzicielska. Alek w znakomity sposób traktował Polę, przyjemnie byyło obserwować tą relację.

Małgorzata Falkowska w swojej powieści przedstawia wszystkie aspektyy życia, nie tylko te przyjemne chwile, o których najprościej opowiadać. Autorka ukazuje również roztserki bohaterów, szarą codzienność, rutynę, czy wątpliwości, jakie się w nich rodzą.

Historia tych bohaterów wciągnęła mnie jesscze bardziej i nie mogę się już doczekać zakońćzenia tej tryylogii, gdyż autorka zostawiła nas w takim momencie, że ah... Tak się po prostu nie robi!

Szczerze polecam tę serię, która opowiada o miłości, jest napisana w bardzo realistyczny sposób i składa się z gamy uczuć. Lekki styl pisania autorki pozwala się znakomicie wczuć w klimat powieści i lepiej zrozumieć bohaterów, którzy w tym tomie mieli wiele spraw do omówienia, przeszkód do pokonania i emocji do przerobienia.

Czekam na kolejny tom!

wtorek, 30 lipca 2019

POZNAJ AUTORKĘ - Jowita Kosiba



AKCJA – POZNAJ AUTORKĘ

Imię i nazwisko: Jowita Kosiba

1.  Jaka jest Twoja ulubiona książka/książki (maksymalnie trzy)?

Och! Pytanie, na które niezmiennie tak trudno odpowiedzieć…. Z pewnością WSZYSTKIE powieści Lucy Maud Montgomery, a zwłaszcza Błękitny zamek i Kilmeny ze starego sadu. Niestety, jest to pisarka często niedoceniana, postrzegana głównie jako autorka historii dla młodzieży, podczas gdy spod jej piór wyszło tyle fascynujących powieści i opowiadań dla dorosłych (a właściwie dla osób w każdym wieku, bo Maud, jak nikt inny, potrafiła bardzo subtelnie pisać o ludzkich uczuciach i nigdy nie epatowała „dorosłymi” tematami). Do tego dorzucam oczywiście Wichrowe Wzgórza Emily Bronte – powieść, którą po raz pierwszy przeczytałam w jeden dzień i która mną totalnie zawładnęła. I włada po dziś dzień.

2. A ulubiona piosenka?

Mega trudne pytanie, bo słucham bardzo różnorodnej muzyki… Od celtyckiej, polskiego folku, przez muzykę z tzw. nurtu „fantasy”, przez country, po heavy metal, a zwłaszcza jedną z jego niezliczonych odmian, power metal. Jest jednak kilka takich utworów, które towarzyszą mi niezmiennie od wielu lat i, jakkolwiek patetycznie to zabrzmi, mogłyby być ostatnimi dźwiękami, jakie w tym życiu usłyszę. Należą do nich z pewnością Wolność jak marzenia Wilków, W żółtych płomieniach liści Skaldów i Łucji Prus, Two trees Loreeny Mckennitt czy Broken but Home The Common Linnets.

3. Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie?

Nie mam jednego najpiękniejszego wspomnienia. Wszystkie, które włożyłabym do szuflady z takim napisem, dotyczą pewnego wyjątkowego dla mnie miejsca na ziemi i są bardzo niesprecyzowane, niekonkretne. To miejsce to wieś, z której pochodzą moja mama i babcia i która zawsze stanowiła dla mnie wzorcowy model „raju utraconego”, a także służyła za inspirację do wszystkich napisanych przeze mnie fabuł i wierszy.

4. Kim jest osoba, która najbardziej Cię inspiruje?

Jest kilka osób, które miały na mnie większy lub mniejszy wpływ. Polonistki, znane pisarki i piosenkarki, ale nikt tak szczególnie. No może jedynie Lucy Maud Montgomery – jej nazwisko będzie się tu chyba często przewijało… 😊

5. Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami, zarówno czytaniem, jak i pisaniem?

Książki stały się moimi przyjaciółmi w bardzo trudnym dla mnie okresie, gdy jako nastolatka chorowałam. Były moimi najwierniejszymi towarzyszami, wręcz lekarstwem. Bywały dni, że nie wychodziłam z domu bez książki i sięgałam do niej w razie potrzeby. Od niektórych byłam wręcz UZALEŻNIONA. A potem, naczytawszy się tyle, zwłaszcza mojej Montgomery, sama zapragnęłam pisać. Tworzyć podobne historie, postacie, opisywać ich smutki i tęsknoty. I tak się zaczęło. Od opowiadań zapisywanych w specjalnie zdobionych zeszytach, przez wiersze, pamiętniki, blog, aż do powieści.

6. Czy wydarzenia, które wydarzyły się w Twoim życiu wpływają na to, o czym piszesz?

Raczej wydarzenia, które przeżyłam w „alternatywnym” życiu. Od zawsze wyobrażałam sobie różne rzeczy, rozmaite wydarzenia, a w ich centrum często, choć nie zawsze, ustawiałam siebie. Na moją twórczość większy wpływ mają raczej miejsca, które kocham oraz marzenia, zwłaszcza te bardzo odległe od spełnienia (i których wcale nie chciałabym spełniać).

7. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na Ziemi – gdzie by to było?

Jest kilka takich miejsc, ale gdybym miała wybrać jedno jedyne, to zdecydowanie byłaby to Kanada. Zarówno ze względu na jej zapierajże dech w piersiach krajobrazy, jak również, a może przede wszystkim, przez postać rudowłosej Ani Shirley i jej „matki”, Lucy Maud Montgomery.

8. Gdybyś miała milion złotych, co byś z nim zrobiła?

Oszalałabym 😊 Kupiła drewniany domek nad jeziorem i mieszkała tam, kiedy tylko by się dało. Może wreszcie założyła ogródek i zasadziła zioła. Zawsze z rozkoszą myślę o takim stylu życia, chociaż nie znoszę grzebania w ziemi i nie mam cierpliwości do roślin.

9. Skoro życie jest takie krótkie, dlaczego nie robimy tylu rzeczy, które lubimy?

Ze strachu. Mnie od dziecka ogranicza lęk. Przed opinią innych ludzi, przed oceną, ośmieszeniem, konsekwencjami, itp., itd. Oficjalnie pogardzam takimi oporami, ale sama je mam.
I może jeszcze obawa przed poczuciem pustki. Bo co nam pozostanie, gdy osiągniemy wszystko i nie będzie o czym marzyć?

10. Co robisz, gdy nikt nie patrzy? (To pytanie ma charakter typowo humorystyczny😊)

Jestem sobą 😊 Bez tych ograniczeń, konwenansów narzuconych nam przez społeczeństwo („To nie wypada.”, „Tamto jest głupie.”). Śpiewam, tańczę i dużo, bardzo dużo sobie wyobrażam 😊

Bardzo dziękuję za możliwość „przepytania” Cię. Mam nadzieję, że pytania nie były problemowe. 
Życzę wszystkiego dobrego!


Również dziękuję! Uwielbiam opowiadać o sobie (jak każdy pisarz? 😊), więc to była czysta przyjemność!

poniedziałek, 29 lipca 2019



RECENZJA „Nowa laleczka” Ker Dukey, K. Webster

O książce:
Premiera: 14 sierpnia 2019
Liczba stron: 250
Kategoria: kryminał, thriller
Cykl: Laleczki
Tom: 3
Wydawnictwo: NieZwykłe

Opis książki:
Długo wyczekiwana kontynuacja bestsellerowej serii Laleczki!

BENNY POWRÓCIŁ!
Benny – złamany, samotny, obolały,
stracił ukochaną laleczkę, dom swój i dobytek cały.
Zraniony, choć wciąż żywy, na nowo się odradza,
poznaje kogoś innego, przyjaźń życie mu osładza.
Uczy się świata raz jeszcze, o przyszłość podejmuje walkę,
lecz jedno jest oczywiste – pora znaleźć nową lalkę.
Wtem ze starego cierpienia potworne myśli nadchodzą…
Benny chwyta za nóż. Koszmary znów się odrodzą.

Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się zatracić tak bardzo, że zostałeś jedynie cieniem?
Czyham w ciemności, nie żyję. Egzystuję w tle, gdzie nikt nie zdoła mnie dostrzec.
Moja laleczka mnie zdradziła. Zabiła mnie na więcej sposobów, niż może to sobie wyobrazić.
Ja jednak wciąż czekam. Obserwuję. Pragnę.
Pewnego dnia powrócę, a ona odda to, co mi odebrała.
To zabawne, jak życie się czasem układa…”


Moja opinia:
Wszyscy myśleli, że najgorsze mają już za sobą. Jade i Dillon zaczęli wieść normalne, szczęśliwe życie, spodziewają się kolejnego dziecka. Jednak zdarzy się coś, co znowu rozbije ich życie na kawałki…

Benny wkracza do gry. Bardziej mroczny, porywczy. Pod wpływem Tannera staje się żądny rozlewu krwi, bezlitosny, zabijanie to jego chleb powszedni. Jego mroczna osobowość jest już poza wszelką kontrolą. Jednak jest coś, a raczej ktoś na kim mu zależy.

Beth. Znana jako Elizabeth to postać, której nie udało mi się zrozumieć. Bardzo naiwna, lekkomyślna i dziecinna bohaterka, która pragnie atencji, uwagi i zdecydowanie jest rozchwiana psychicznie. Niemniej, jej psychoza dodaje tej książce akcji, gdyż takiej postaci jeszcze tu nie było!

W tej części poznajemy wielu ciekawych bohaterów, z których Kami stała się moją ulubienicą. Porywcza, silna, waleczna. Nie raz zaszła Bennyemu za skórę. Siostra Beth to również ciekawa postać, z pewnością bardzo logiczna, poukładana.

Akcja w tym tomie była bardzo wciągająca i od początku brnęliśmy na granicy szaleństwa. Benny stał się prawdziwym potworem bez skrupułów. Od takiej strony go jeszcze nie znałam, a jego relacja z Tannerem mnie zaskoczyła.

Autorki napisały powieść, która jest dla czytelników o mocnych nerwach. Jeśli uważacie dwie poprzednie części za straszne, to ta jest jeszcze gorsza, zaufajcie mi. Najbardziej brutalny z dotychczasowych tomów! Niejednokrotnie musiałam odłożyć tę powieść i zastanowić się, czy naprawdę dobrze widzę? Co kierowało autorki! Brr, ich fantazje muszą być naprawdę mroczne, a ich wyobraźnia doprawdy mnie przeraża.

„Nowa laleczka” to powieść o młodzieńczej naiwności, szaleństwie, chorej miłości, potrzebie bycia kochanym, o pragnieniu bezpieczeństwa, która kierowana jest tylko do dorosłych czytelników o bardzo mocnych nerwach.
Jeśli lubicie takie klimaty to polecam.
Warto dodać, że aby historia była spójna należy przeczytać poprzednie tomy.

sobota, 27 lipca 2019



RECENZJA „Zaskocz mnie” Małgorzata Falkowska, Daria Skiba

O książce:
Premiera: 31 lipca 2019
Kategoriia: romans
Wydawnictwo: Inanna

Opis książki:
„ONA ma pasję, za którą skoczyłaby w ogień. Ma marzenia.
ON wymarzoną pracę i życie, które wydaje się innym niemal idealne.

Antek i Jagoda są niczym ogień i woda.
Ona, bez planów na przyszłość, żyjąca „tu i teraz”.
On, poukładany, planujący przyszłość i zakochany w swojej dziewczynie.

Czy tych dwoje może się wzajemnie zrozumieć?
Parkour jest ich odpowiedzią.
Uparta nauczycielka i uczeń, który nie chce się poddać.
Wspólne ćwiczenia pokazują obojgu, że mimo wielu różnic, są do siebie bardziej podobni, niż mogli się spodziewać.

Co się stanie, gdy światy i poglądy tych dwojga się zderzą?”


Moja opinia:
„Zaskocz mnie” to powieść poruszająca tematykę rozbitych rodzin, opowiedziana za pomocą historii Jagody oraz Antka. Losy głównych bohaterów łączą się dzięki sportowi. Jagoda trenuje parkour, a Antek postanowił zapisać się na boks. Między bohaterami od początku pojawia się przyciąganie, chemia.

Główny bohater prywatnie stara się sprostać wygórowanym wymaganiom s3wojej perfekcyjnej dziewczyny, Karoliny. Ponadto pracuje w wydawnictwie, a hobbystycznie postanawia spróbować parkour’a. Ten rodzaj aktywności zaczyna go coraz bardziej pochłaniać. Pytanie brzmi, czy to za sprawą energii i endorfin dostarczanych przez sport, czy może za sprawą trenerki, która coraz bardziej go fascynuje?

Jagoda jest bohaterką we4wnętrznie rozbitą. Jednak każdego dnia zakłada na siebie pancerz, krtóry pozwala jej normalnie funkcjonować wśród ludzi. Kobieta nie lubi pokazywać swoich słabości, a sport stał się jej lekarstwem na negatywne emocje. Parkour to jej pasja, którą z łatwością zaraża innych. Dziewczyna robi to, co szczerze kocha i gdy trenuje, to oddaje się temu w całości.

Książka ukazuje problemy młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą w dorosłe życie. W obecnym świecie coraz częściej zapomina o się tym, co w życiu naprawdę jest ważne, o wartościach, rodzinie, lojalności. Młodzi bohaterowie w bardzo dużym stopniu to odczuli i pragną przeciwstawić się temu, co obecnie jest kreowane jako modne.

Bardzo podobają mi się portrety psychologiczne bohaterów, gdyż są to postacie wartościowe. Autorki pokazały, jaką drogę musi przebyć człowiek z rodziny rozbitej, aby na nowo odnaleźć siebie i móc uwierzć w rodzinę. Ukazały sport jako jedną z metod radzenia sobie z własnymi emocjami, odreagowania negatywnych przeżyć.

„Zaskocz mnie” to książka bardzo realistyczna, która nie jest pisana na siłę. Nie zaiwera fenomenalnych zwrotów akcji, zy wybuchowego zakończenia, bo życie nie zawsze takie jest. Książka jest w wielu aspektach przesycona realizmem, co zdecydowanie działa tu na plus. „Zaskocz mnie” to powieść pisana życiem, która opowiada o obecnych realiach, o trudności w odnajdywaniu siebie wśród ludzi, o sporcie, przyjaźni, miłości i o tym, co w życiu jest naprawdę istotne.

piątek, 26 lipca 2019



RECENZJA „Dopóki starczy mi sił” Karolina Klimkiewicz

O książce:
Data wydania: 10 lipca 2019
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Novae Res

Opis książki:
Wyobraź sobie życie, w którym ciągle musisz grać kogoś innego. Tkwisz w zaklętym kręgu przemian: co trzy miesiące nowe imię i nazwisko, nowy kolor oczu i włosów, nowe plany na przyszłość, nowe mieszkanie...
Zola Henderson i jej ciotka Camilla wiedzą, jak to jest, gdy tracisz tożsamość. Od siedmiu lat razem uciekają przed demonami przeszłości. Wcielając się w coraz to inne osoby, nie posiadają niczego na stałe, a ich życie jest jedną wielką iluzją. 
Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy przeprowadzają się do małego, nadmorskiego miasteczka. Jonesport okazuje się być ich przekleństwem, ale i jedyną szansą na odzyskanie wolności. Jak wysoką cenę będą musiały zapłacić za przywrócenie swojego prawdziwego „ja”?”


Moja opinia:
Z twórczością Karoliny Klimkiewcz spotkałam się już przy poprzednich książkach tej autorki. Dlatego zdecydowałam się sięgnąć po najnowszą powieść, aby zobaczyć, czym tym razem zaskoczy mnie Pani Karolina.

Dla dobra człowieka, na którym nam zależy, jesteśmy w stanie zrobić wiele, niemalże wszystko. Poświęcić swoje dobro, żeby tylko on był szczęśliwy. Stojąc nad przepaścią wyborów, skoczymy w otchłań niewiadomych konsekwencji. Wystarczy, że na pytanie, czy dzięki temu go ocalimy, odpowiedź brzmi: TAK.

W powieści najbardziej urzekł mnie ten tekst, zapadł mi w pamięć i sprawił, że zatrzymałam się na chwilę w refleksji nad tym, ile ja byłabym w stanie poświęcić dla drugiej osoby. Jak wiele mogłabym dać od siebie, aby kogoś tym uszczęśliwić, bądź uratować.

Zola oraz jej ciocia Camilla to nietypowe bohaterki, które nie wiodą zwyczajnego życia. Muszą nieustannie udawać, ukrywać swoją tożsamość. Ich życie zmienia się diametralnie co trzy miesiące, gdyż w takich odstępach czasowych muszą się przeprowadzać i wszystko zmieniać, nawet kolor oczu. Kobiety uciekają przed tym, co stało się w ich przeszłości. Bojąc się o swoje bezpieczeństwo są zmuszone wieść takie, a nie inne życie.

Czy da się tak nieustannie żyć?
Czy prawda w końcu wyjdzie na jaw?
Dlaczego kobiety muszą się ukrywać?

„Dopóki starczy mi sił” to niewątpliwie najlepsza książka tej autorki, jaką do tej pory czytałam. Powieść wciąga już od pierwszych stron, a tajemnica związana z koniecznością ucieczki stanowi przyjemne tło fabularne, które pragnęłam jak najszybciej poznać. Autorka zręcznie wplotła w tę historię emocje, z których to strach odczuwałam najbardziej. Kobiety bały się o siebie, nie wiedziały co je czeka. Ich życie to cała gama niepewności, a zarazem nadziei na to, że w końcu ich los się odmieni.

Zola jest intrygującą bohaterką, która mimo młodego wieku jest bardzo dojrzała. Przyjęła życie takie, jakim jest i aby zapewnić sobie oraz cioci normalne życie zgodziła się na to całe udawanie. Podoba mi się jej postawa w tym aspekcie, zachowanie zdrowego rozsądku, chociaż wiem, że to nie było łatwe. Dzięki narracji z perspektywy głównej bohaterki mogłam dobrze wczuć się w jej osobowość, poznać jej sposób myślenia, emocje, to czego pragnie.

Był w książce taki moment, w którym wszystko zaczęło się układać. Ale nie zdradzę Wam, jak to się skończyło!

„Dopóki starczy mi sił” to niebanalna historia na którą autorka miała naprawdę dobry pomysł. Jest to historia, która przypadnie do gustu zarówno młodzieży, jak i dorosłym czytelnikom, którzy lubią życiowe historie z subtelnym wątkiem miłosnym.

czwartek, 25 lipca 2019



RECENZJA „Toksyczne dziewczyny” Rory Power

O książce:
Data wydania: 27 sierpnia 2019
Kategoria: fantastyka
Wydawnictwo: NieZwykłe

Opis książki:
Powieść, niepodobna do niczego, co już znasz.
Minęło osiemnaście miesięcy, odkąd na szkołę dla dziewcząt Raxter nałożono kwarantannę, od kiedy Tox pogrążył wyspę i wywrócił życie Hetty do góry nogami.
Zaczęło się powoli. Z początku zaczęli umierać nauczyciele. Potem Tox przeniósł się na uczennice, wykręcając i zmieniając ich ciała. Teraz, odcięte od reszty świata i pozostawione same sobie na wyspie, dziewczyny nie wychodzą poza ogrodzenie szkoły. Tox zmienił lasy w dzikie i niebezpieczne, a dziewczyny czekają na lekarstwo, które obiecano im dostarczyć. Tox przenika do wszystkiego.
Kiedy Byatt znika, Hetty robi wszystko, by ją odnaleźć, nawet jeśli oznacza to złamanie kwarantanny i walkę z potwornościami czającymi się za ogrodzeniem. Gdy się tego podejmuje, odkrywa, że w historii Raxter kryje się znacznie więcej, niż mogłaby kiedykolwiek przypuszczać.”


Moja opinia:
Debiut literacki Rory Power to powieść, którą trudno porównać do innej książki. Fabuła jest o tyle nietypowa, że śmiało można rzec iż zarówno autorka, jak i jej dzieło literackie są czymś nowym na rynku wydawniczym!

Książka opowiada o prywatnej szkole dla dziewcząt, która jest objęta kwarantanną spowodowaną tajemniczym wirusem zwanym Toxem. Nikt do końca nie wie, czym konkretnie jest ten wirus, jak mi zapobiegać, niemniej aby epidemia się nie rozprzestrzeniała dziewczęta przebywają w specjalnym ośrodku na wyspie.

Jedyne co wiadomo o nietypowym wirusie to fakt, że jest skutkiem jest gwałtowna ewolucja, oraz dziczenie. Tox daje umiejętność dostosowania się do nowych warunków, pozwala na szybką adaptację w danej sytuacji. Jednak zmienia też osobowość człowieka, dziewczyny zupełnie się zmieniają, zatracając własne ja. Niestety, nie wszystkie są na tyle odporne, aby ich ciało dostosowało się do wirusa, część z mieszkanek wyspy po prostu umiera. Można również dostrzec, że wirus różnie działa na dane osoby. Nie wszystkie dziczeją, część z nich dostaje coś wyjątkowego…

Reese, Hetty oraz Byatt to główne bohaterki tej powieści, które w pewien sposób przedstawiają nam ten trudny świat. Dziewczęta czekają na lekarstwo, starając się przetrwać. Ich nadzieja na wyzdrowienie i powrót do dawnego życia z każdym beznadziejnym dniem umiera. Lekarstwo wciąż nie nadchodzi, a postępujący głód i zmęczenie nie dają im nadziei na zmianę sytuacji. Z każdym dniem starają się przystosować do nowego życia, jednak ich już w miarę stabilną sytuację przerywa kolejny cios.

Jedna z dziewcząt znika i tu akcja nabiera tempa, bowiem pozostałe nie spoczną, dopóki nie odnajdą swojej przyjaciółki. Ich lojalność jest teraz najważniejsza i nie cofną się przed niczym, gotów są łamać wszelkie reguły, zakazy, czy nakazy.

Powieść jest zdecydowanie wielogatunkowa, chociaż została skategoryzowana jako fantastyka. Niemniej, znajdziecie w niej wątki zarówno z thrillera, romansu, dramatu, oraz bogato rozbudowane science fiction.

Ta książka pokazuje, że zwłaszcza w trudnych sytuacjach potrzebni nam są zaufani ludzie. Dla cierpiących, młodych dziewczyn przyjaźń była niebywałą siłą, która dawała im nadzieję w okrutnej rzeczywistości. „Toxyczne dziewczyny” to opowieść o sile przyjaźni, o odnajdywaniu siebie w nowym miejscu, o umiejętności radzenia sobie z przeszkodami. To naprawdę niebanalna powieść, której fabuły nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

Autorka domyka wszystkie wątki, w subtelny sposób opowiada o uczuciach i potrafi zainteresować czytelnika.
Książka bardzo mi się podobała, jest świetną mieszanką emocji i prawdziwą ucztą dla czytelniczego mola.
Polecam!

środa, 24 lipca 2019



RECENZJA „Bad boy’s girl 5” Blair Holden

O książce:
Data wydania: 17 lipca 2019
Cykl: Bad Boy’s Girl
Tom: 5
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Jaguar

Opis książki:
„Tessa O’Connell jest wreszcie gotowa żyć wedle własnych zasad. Dni wątpliwości, kompleksów i poszukiwania potwierdzenia własnej wartości w oczach innych bezpowrotnie minęły. Silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej i bardziej niezależna, Tessa nie pozwoli, by coś przeszkodziło jej w osiągnięciu celu – a celem tym jest szczęśliwe życie z Cole’em. Ale codzienność to nie bułka z masłem.

Kiedy związek na odległość staje się coraz trudniejszy, zarówno Tessa, jak i Cole muszą zdecydować, czy ich kariery warte są samotnych nocy oraz coraz boleśniejszej tęsknoty. Obydwoje, gotowi oddać wszystko swojej drugiej połowie, staną do najtrudniejszego z życiowych egzaminów.”


Moja opinia:
Nigdy nie sądziłam, że można czuć coś takiego do drugiej osoby, a ty sprawiłeś, że w to uwierzyłam. Sprawiłeś, że uwierzyłam, że można oddać komuś ogromną część siebie i nie chcieć jej z powrotem.„

„Bad boy’s girl” to seria, którą uwielbiam i zawsze czekam na kolejny tom. Uwielbiam to, że mogę śledzić jak bohaterowie dorastają, zmieniają się.

W tym tomie ponownie spotykamy Tessę i Cola, którzy zaczynają dorosłe życie na własny rachunek. Niestety jest coś, co ich dzieli. W tym przypadku jest to odległość. Chociaż Tessa ma pracę, którą uwielbia i w której ma szansę się realizować, to wciąż tęskni za swoim mężczyzną, który został w Chicago.

Bardzo podoba mi się sposób w jaki autorka przedstawiła Cole’a. Widać, że mężczyzna bardzo dojrzał i ukochana jest dla niego najważniejsza. W końcu zaczął stawiać jej marzenia ponad własnymi. Jako para w końcu zaczęli dążyć do tego samego, dzięki czemu ich związek zaczął być relacją stabilną.

Jednak żadne z nich nie przewidywało, że wydarzy się coś, co zburzy ich dotychczas wypracowaną harmonię…

Jestem pozytywnie zaskoczona zakończeniem tej serii, bowiem zarówno autorka jak i bohaterowie wykonali ogromny progres. Z każdym kolejnym tomem coraz bardziej wciągałam się w tę serię i zaczynałam się przywiązywać do bohaterów. Cieszę się ze zmiany jaka nastąpiła w głównym bohaterze, bowiem jego postać przeszła tu chyba największą metamorfozę.

Podoba mi się to, że przez te pięć tomów miałam szansę obserwować jak zmienia się relacja między bohaterami. Jak oni dorastają, a ich uczucie stopniowo dojrzewa.

„Bad boy’s girl” to seria która pozwala nam poznać bohaterów na przełomie sześciu lat, co uważam za świetny zabieg. Ostatnia część serii jest moją ulubioną, gdyż stanowi fantastyczne podsumowanie wszystkich tomów.

Polecam!

wtorek, 23 lipca 2019



RECENZJA „Chłopak, którego nie było” Elżbieta Rodzeń

O książce:
Data wydania: 31 lipca 2019
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Między Słowami

Opis książki:
JEŚLI NAPRAWDĘ KOGOŚ KOCHASZ, PRZEZNACZENIE ZAWSZE ZNAJDZIE DROGĘ

Martyna od dawna czeka na swoją szansę w życiu. Pracuje ponad siły w nadmorskim pensjonacie rodziców i powoli przestaje wierzyć, że cokolwiek może się zmienić. Aż pewnego dnia spotyka na plaży tajemniczego mężczyznę…

James mógłby być spełnieniem marzeń każdej kobiety, jednak zwraca uwagę właśnie na Martynę. Jako pierwszy wierzy w nią bezgranicznie i postanawia pokazać jej inny świat. Przy Jamesie Martyna odzyskuje wiarę w siebie i w to, że szczęście jest możliwe. Żadne z nich nie ma wątpliwości, że rodzi się między nimi prawdziwa miłość, gorąca i szczera. Martynie nie daje jednak spokoju fakt, że James do złudzenia przypomina chłopaka, który kiedyś był dla niej całym światem…

Co James ma wspólnego z tajemniczym Kubą?

Czy Martyna znajdzie w sobie odwagę, by zawalczyć o nową miłość?

Czy dusze, które niegdyś związał los, odnajdą się pomimo przeciwności?”


Moja opinia:
Elżbietę Rodzeń pokochałam za powieść „Przyciąganie” oraz opowiadanie w antologii „Porozmawiajmy o pierwszej miłości”. Gdy dowiedziałam się, że wychodzi kolejna książka autorki, wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć.

„Chłopak, którego nie było” dotarł do mnie przed premierą, więc z radością zabrałam się za lekturę. Bardzo lubię romanse, zwłaszcza te z górnej półki. Taką powieścią było dla mnie właśnie „Przyciąganie”, które wysoko postawiło poprzeczkę. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej książce, gdyż to dopiero moje drugie dłuższe spotkanie z tą autorką. Jednak z góry założyłam, że mam wysokie oczekiwania.

Główną bohaterką tej powieści jest Martyna, kobieta z dużym bagażem życiowym. Jej rodzice wciąż przypominają jej o przeszłości, zamiast wspierać dziewczynę. Nieustannie tłamszona kobieta żyje z dnia na dzień i pomaga rodzicom w prowadzeniu nadmorskiego pensjonatu, który stanowi przyjemne tło dla akcji. Niemniej, poza pięknym tłem dużo tu smutku, ponieważ rodzice są wobec Martyny bardzo okrutni. Wciąż wypominają jej, jak bardzo ich zawiodła i nieustannie gloryfikują Ewę.

Martyna jest naprawdę dobrą bohaterką, która mimo swojej trudnej sytuacji nie skarży się. Nie narzeka na nadmiar pracy, jednak rośnie w niej przekonanie, które każe jej uciec stąd jak najdalej. Karze jej rozstać się z ludźmi, którzy najpierw widzą jej chorobę, a później ją. Pragnie znaleźć się w nowym otoczeniu, gdzie nikt nie będzie uważał ją za nienormalną. Czy naprawdę pragnie tak wiele?

James to mężczyzna, który w opinii innych ma wszystko, o czym człowiek mógłby marzyć. Jednak skrywa w sobie tajemnicę, coś, z czym nieustannie się zmaga. Wypadek, który zdarzył się przed laty wpłynął na całe jego życie. Mężczyzna po walce z niedogodnościami losu i ciężkiej rehabilitacji postanawia wrócić do formy. Marzy mu się zakup pensjonatu nad polskim morzem.

Marzenie Jamesa i pragnienie Martyny mogą się spełnić. Losy tych bohaterów splotą się w nieoczekiwanych okolicznościach, jednak nikt nie przewidział tego, że to spotkanie nie będzie ich pierwszym…

Elżbieta Rodzeń napisała powieść o naprawdę dopracowanej fabule, zadbała o każdy detal. Swoim lekkim, plastycznym stylem pisania wodziła czytelnika za nos aby w pewnym momencie zrzucić na nas prawdziwą bombę emocjonalną.

„Chłopak, którego nie było” to historia ludzi, którzy nie są idealny, a życie pisało dla nich trudne wątki. To opowieść o ludzkiej sile, stawaniu oko w oko z własnym koszmarem. To przede wszystkim historia o drugich i kolejnych szansach, o wybaczaniu, o ludzkich siłach i słabościach. To historia, w której każdy z nas znajdzie coś dla siebie.

Jeśli lubicie historie miłosne, w których nie brak przygód, ta książka będzie dla Was idealną lekturą.
Polecam!

POZNAJ AUTORKĘ - Katarzyna Zięcina



AKCJA – POZNAJ AUTORKĘ



Imię i nazwisko: Katarzyna Zięcina

1.  Jaka jest Twoja ulubiona książka/książki (maksymalnie trzy)?
Jest ich trochę, ale jednak chyba te są moimi ukochanymi <3 Ulgy Love,  November 9, Promyczek

2. A ulubiona piosenka?
Ed Sheeran – Thinking Out Loud – jest sentyment, gdyż teledysk do tej piosenki jest dla mnie dużą inspiracją.

3. Jakie jest Twoje najpiękniejsze wspomnienie?
Jedno z najpiękniejszych wspomnień, to narodziny córki, ten moment, gdy pierwszy raz ją zobaczyłam.

4. Kim jest osoba, która najbardziej Cię inspiruje?
Nie mam takiej konkretnej osoby. Bardziej inspirują mnie zdarzenia różnego rodzaju, które wpływają na mnie.

5. Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami, zarówno czytaniem, jak i pisaniem?
Czytam odkąd pamiętam. Zawsze wypożyczałam wiele książek w bibliotece, później zaczęłam gromadzić własną biblioteczkę. Z pisaniem było inaczej. Gdy byłam młodsza zdarzyło mi się napisać jakąś piosenkę, ale to by było na tyle i nigdy w sumie nie myślałam o pisaniu, aż pewnego razu, jakieś trzy lata temu w głowie zrodził się pomysł na książkę, który zaczęłam spisywać i nie mogłam przestać. Cudowna przygoda, której nie zapomnę.

6. Czy wydarzenia, które wydarzyły się w Twoim życiu wpływają na to o czym piszesz?
Tak częściowo wpłynęły, chociaż nie powiem jakie były to wydarzenia, ale nie było tego dużo. Teraz mam jednak pomysł na książkę, gdzie wydarzenia z mojego życia będą w dużej mierze częścią fabuły.

7. Gdybyś mogła zamieszkać w dowolnym miejscu na Ziemi – gdzie by to było?
Teraz to poszaleje z odpowiedzią, bo moja Jodłówka Tuchowska jest dla mnie takim idealnym miejscem, którego po prostu nie zmienię na żadne inne.

8. Gdybyś miała milion złotych, co byś z nim zrobiła?
Milion? Nie ukrywam, że jakoś bym sobie z nim poradziła. Kupiłabym te książki, które zawsze chciałam kupić, a zawsze coś wypadało. Wybrałabym się na zakupy, takie mocne zakupy. I po tym by euforia opadła he... Na pewno podzieliłabym się z bliskimi. Chciałabym też pomóc tym, którzy potrzebują tego bardziej niż ja... i otworzyłabym własny biznes, którym jak teraz się zastanawiam, byłaby restauracja.

9. Skoro życie jest takie krótkie, dlaczego nie robimy tylu rzeczy, które lubimy?
Bo się boimy, strach nas mocno ogranicza, a niestety później nie cofniemy czasu. Nie odzyskamy utraconych chwil. Stąpamy nie raz zbyt ostrożnie, zamiast dać się ponieść.

10. Co robisz, gdy nikt nie patrzy? (To pytanie ma charakter typowo humorystyczny😊)
Jem czekoladę, jak ja uwielbiam czekoladę, mogę zjeść całą naraz ;)

Bardzo dziękuję za możliwość „przepytania” Cię. Mam nadzieję, że pytania nie były problemowe. 

Życzę wszystkiego dobrego!

Popularne posty