czwartek, 29 listopada 2018



RECENZJA PATRONACKA „Drogi Martinie” Nic Stone

O autorce:
Nic Stone pochodzi z Atlanty. Jest bestsellerową autorką New York Times dzięki książce „Drogi Martinie”.

O książce:
Data wydania: 17 października 2018
Liczba stron: 202
Kategoria: Young adult
Wydawnictwo: NieZwykłe


Opis książki:
To surowa, fascynująca i niezaprzeczalnie prawdziwa książka. W swoim oszałamiającym debiucie, w którym odważnie mierzy się z zagadnieniem stosunków międzyrasowych w Ameryce, Nic Stone dołącza do tytanów tego trudnego tematu, takich jak Jason Reynolds i Walter Dean Myers.

Justyce McAllister jest jednym z najlepszych uczniów w roczniku i planuje studia na renomowanym uniwersytecie – ale dla policjanta, który właśnie zakuł go w kajdanki, nie ma to żadnego znaczenia. Choć Justyce opuścił niebezpieczną dzielnicę, w której się wychował, nie może uciec od szyderstw dawnych kolegów i drwin uczniów z nowej szkoły. Pomocy szuka w naukach Martina Luthera Kinga. Ale czy są wciąż aktualne? Żeby się przekonać, Justyce zaczyna pisać do niego listy. Pewnego dnia wybiera się na przejażdżkę ze swoim najlepszym przyjacielem Mannym. Opuszczają szyby, podkręcają muzykę… na tyle głośno, że wywołują furię u jadącego obok białego gliniarza po służbie.

„Nie możecie przegapić!”
Angie Thomas, autorka bestsellera „New York Timesa”, The Hate U Give”

„Drogi Martinie” to bardzo dobry debiut Nic Stone. Autorka pewnym krokiem i dosadną tematyką wkracza w świat pisarski. Historia porusza temat wykluczenia, szeroko rozumianego i praktykowanego rasizmu.

Głównym bohaterem tej powieści jest czarnoskóry nastolatek, Justyce McAllister, który musi mierzyć się z przejawami agresji czy też przemocy rozumianej w różny sposób. Doświadcza braku zrozumienia, szyderstwa, czy nawet przemocy fizycznej z strony funkcjonariusza prawa. Należy jednak pamiętać, że ta książka jest fikcją literacką, popartą faktycznymi wydarzeniami.

Książka jest bardzo cieniutka, a jednak zawiera w sobie przekaz, skłania do refleksji. Podobał mi się zabieg autorki, w którym to główny bohater pisał listy do Martina Luthera Kinga, który działał na rzecz równouprawnienia i zniesienia dyskryminacji rasowej. Jest to bardzo ważna powieść, która za swoje zasługi zdobyła również nagrodę Nobla.

Książka była trudna, przez co czytałam ją dość długo. Nie jest to powieść, którą z łatwością można przeczytać podczas jednego posiedzenia. Wymaga ona skupienia, wzbudza dość silne emocje i sprawia, że mimo wszystko cieszymy się, że po nią sięgnęliśmy.

Książka jest warta uwagi, polecam.

środa, 28 listopada 2018






RECENZJA „Gwiazdeczka” Maja Jaszewska

O autorze:
Maja Jaszewska — dziennikarka, publicystka. Autorka wielu artykułów i wywiadów publikowanych w czasopismach („Tygodnik Powszechny”, „W drodze”, „Więź”, „Przegląd Powszechny”, „Zwierciadło”, „Sens”, „Twój Styl”, „Elle”, „Moda na Zdrowie”, „Wysokie Obcasy”, „Polityka”, „Kraina Bugu”, „Magazyn Polsko-Niemiecki Dialog”). Wydała dwie książki będące realizacją jej autorskich pomysłów: W co wierzę? (Homini 2007) i Psychologia mitów greckich (Eneteia 2013). Autorka rozmowy z Adamem Ferencym Nie i Tak (Editio 2017) oraz tomu wierszy Talita kum (2018).

O książce:
Data wydania: 31 października 2018
Liczba stron: 192
Kategoria: romans, new adult
Wydawnictwo: Editio

Opis książki:
„Opowieść romantyczno-satyryczna — zaskakująca i pyszna jak słony karmel, zakręcona jak... warszawski słoik!

Upalne warszawskie lato. W redakcji psychologicznego magazynu dla kobiet „Przemiany” trwają już przygotowania do wydania świątecznego numeru na grudzień. Józia, młoda dziewczyna z Białkowej, stawiająca pierwsze kroki w korporacyjnej dżungli, z zapałem, ale i z ukrytym powątpiewaniem wciela w życie wszystkie rady swoich redakcyjnych koleżanek. Chodzi na jogę, choć tego nie lubi, stosuje dietę cud, mimo że bardzo tęskni za swojską kuchnią swojej mamy i babci. Stara się sprostać wymogom otoczenia, jednak w oczach koleżanek nadal pozostaje szarą myszką z Podlasia.
Wszystko się zmienia, gdy naczelna magazynu – Gromowładna – zleca jej wywiad z Jackiem Sobiepańskim, znanym coachem i felietonistą magazynu, a do tego zarozumiałym snobem. Józia wpada jak śliwka w kompot. Pod wpływem Jacka i za jego radami w ciągu kilku miesięcy zmienia się z prowincjonalnego Kopciuszka w Dżozi — gwiazdę na miarę stolicy. Ich związek nabiera rozpędu. Czy Józia zupełnie straci dla Jacka głowę, zapomni o swoim dawnym zwyczajnym życiu i Michale, z którym zwiedzała kiedyś Warszawę śladem kultowych polskich filmów ?
Poznaj zaskakujący finał tej przepełnionej humorem komedii romantyczno-satyrycznej!
Książka wzbogacona o mały dział kulinarny — ciekawe potrawy z dedykacją od bohaterów.”


Józia to bardzo ciekawa osobowość, która postanawia ruszyć w pogoń za swoimi marzeniami. Opuszcza rodzinny dom, aby zacząć pracę w redakcji magazynu psychologicznego dla kobiet. Mimo iż za oknem jest przepiękna pogoda, pełnia lata, to w redakcji już trwają prace nad numerem zimowym, świątecznym. Główna bohaterka zaczyna się aklimatyzować w nowym miejscu, poznaje nowych znajomych i czuje się tu jak ryba w wodzie.

Jej dotychczasową harmonię burzy naczelna, która daje Józi zadanie polegające na przeprowadzeniu wywiadu z Jackiem Sobiepańskim. Jacek sprawia, że kobiecie przyspiesza puls, serce wali jak szalone, ale… przecież to Michał jest jej ostoją szczęścia, bezpieczeństwa i stabilności.

Główna bohaterka jest postacią naprawdę fenomenalną, jej kreacja udała się autorce w 100%! Nie mogłam nie polubić Józi, jest taka życiowa, zakręcona i pozytywna! Muszę przyznać, że Maja Jaszewska doskonale poradziła sobie z wykreowaniem postaci do tej powieści. Fabuła, mimo iż niespecjalnie wyróżniająca się wśród innych tego typu powieści, miała coś w sobie. Była lekka, klimatyczna i przyjemna.

Styl pisania autorki przypadł mi do gustu. Lubię powieści lekko napisane, bez zbędnych opisów, a w dodatku z poczuciem humoru! Mimo iż pisarka przekoloryzowała opisany świat, to ma to jakiś urok. Stworzyła dzięki temu dobre new adult w klimacie komedii romantycznej.

Podoba mi się wzbogacenie książki o dział kulinarny. Uwielbiam gotować, tak jak główna bohaterka. Kusiły mnie smakowite przepisy i mam nadzieję, że przygotuję je kiedyś we własnym domu. A tymczasem… polecam Wam tę powieść o pięknej okładce.





RECENZJA „Z popiołów” Martyna Senator

O autorce:
Martyna Senator ukończyła informatykę i ekonometrię na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Na co dzień jest jednym z wielu trybików w międzynarodowej korporacji. Pisze niezależnie od pory dnia i nocy, a zamiast kwiatów woli dostawać długopisy. Stara się uczyć na błędach, chociaż nie zawsze jej się to udaje. Stawia wszystko na jedną kartę, mimo że czasem przegrywa. Jest zodiakalnym lwem, ale wie, co to pokora. Ceni szczerość i konstruktywną krytykę. Zadebiutowała w 2015 roku powieścią „Kiedy wolność mówi szeptem”.

O książce:
Data wydania: 8 listopada 2017
Liczba stron: 336
Kategoria: New Adult
Cykl: Z popiołów
Tom: 1
Wydawnictwo: Czwarta Strona

Opis książki:
„Kiedyś wyobrażałam sobie, że moje życie jest pięciolinią, na której każda chwila zostaje zapisana w postaci odpowiednio dobranych nut. A ja niczym wybitny kompozytor codziennie dopisuję dalszą część bezkresnego utworu. Jedne dźwięki są skoczne i wesołe, inne żałosne i pełne melancholii. Wszystkie razem tworzą niepowtarzalną melodię, którą nuci moje serce.


Jednak kilka dni temu wszystko umilkło, a całość zaczęła przypominać urwany hejnał.

Wydarzenia z przeszłości zmieniły Sarę nie do poznania, odcisnęły piętno na jej poczuciu własnej wartości i zaufaniu do ludzi. Jest teraz pewna, że miłość sprowadza się jedynie do cierpienia. Przynosi ból, łzy i rozczarowanie. Przekonał się o tym także Michał, którego wykorzystała była dziewczyna.

Przypadkowe spotkanie dwóch poranionych dusz uruchamia ciąg niespodziewanych zdarzeń i pozwala im poznać życie na nowo. Budowany od lat mur, którym otaczała się Sara, zaczyna pękać za sprawą opiekuńczego Michała.„


Ludzkie serce czasami zapomina, jakie potrafi być silne. Dlatego od czasu do czasu trzeba mu o tym przypomnieć.

Po tę książkę sięgnęłam z polecenia koleżanki, która idealnie potrafi trafić w mój czytelniczy gust. Każda polecona przez nią powieść daje mi dużo radości i przywraca wiarę w świetną literaturę.
Akcja dzieje się równolegle z dwóch perspektyw – Sary, oraz Michała. Ponadto, książka jest pisana w narracji pierwszoosobowej, którą uwielbiam.

Sara jest studentką, która ma niezwykle poranione serce i duszę. Dziewczyna jest zamknięta w sobie, nie opowiada zbyt wiele o swoim życiu i stroni od relacji z mężczyznami. Jest osobą nieśmiałą, której serce skrywa bardzo bolesne wspomnienia. Główna bohaterka w bliższą relację jest zaangażowana jedynie ze swoją współlokatorką, oraz babcią, ale nawet im nie zdradza wszystkiego. Z rodzicami ma specyficzny kontakt, unika typowej zażyłości. Jej pasją i odskocznią od tego, co stara się zakopać w najgłębszych czeluściach swoich wspomnień jest muzyka. Kobieta pasjonuje się śpiewem i grą na gitarze.

Michał jest studentem mechaniki i budowy maszyn, pracuje jako barman w klubie. Podczas wieczornej zmiany w nietypowych okolicznościach poznaje Sarę, która zaczyna go intrygować. Spędzając z nią czas chłopak zapomina o tym, co złe. Oddaje się błogości, spokojowi i szczęściu. Jednak jego życie nie jest usłane różami. Zaledwie kilka lat temu stracił bardzo bliską osobę, a po czymś takim w sercu na zawsze zostaje jakaś drzazga, której nigdy do końca nie uda się wyciągnąć, da się jedynie złagodzić ból.

Dwoje młodych ludzi, studentów zaczyna spędzać ze sobą coraz więcej czasu razem. Zaczynają być dla siebie wzajemnym lekarstwem, na swoje smutki i demony z przeszłości. Czy Michał będzie potrafił zaufać na nowo? Czy Sara po tak długim czasie będzie w stanie nawiązać relację z mężczyzną? Co takiego wydarzyło się w jej życiu, że postanowiła zrezygnować z miłości?

Ta książka była genialna, nie mogłam się od niej oderwać. Jest to naprawdę bardzo dobrze napisana powieść o młodych ludziach, ich codzienności i wpływie innych osób na nasze życie. Często się dzieje tak, że, gdy ktoś nas zrani to zamykamy się na innych. My cierpimy, podczas, gdy ta druga osoba bezkarnie porusza się po świecie, jest szczęśliwa i z pewnością już o nas nie pamięta. Nie warto dać się zniszczyć, popaść w marazm. Każdy z nas jest silny, tylko trzeba znaleźć w sobie wewnętrzną motywację, aby tę siłę z siebie wykrzesać!

W tej książce znajdziecie również teksty piosenek, które podczas niektórych scen śpiewa Sara. Słowa zawarte w tych piosenkach, te emocje… po prostu wszystko mi się w tym podobało. Widziałam Sarę na tej scenie, słyszałam jej śpiew, je ból.

Bardzo podobała mi się kreacja bohaterów, oni byli tak bardzo realistyczni, tak żywi, że po prostu czułam ich obecność, bez problemu mogłam ich sobie wyobrazić. Rodzące się miedzy nimi emocje i uczucia były takie subtelne. Nic w tej powieści nie było przerysowane lub sztuczne.

Chciałabym również wspomnieć o bohaterach drugoplanowych, czyli Kasi i Kubie. Kasia jest współlokatorką Sary. Kreacja tej bohaterki była naprawdę fantastyczna. Kasia to niesamowita przyjaciółka, pełna optymizmu, pozytywnego nastawienia i składająca się z niewyobrażalnych pokładów energii i opiekuńczości. Kuba to przyjaciel Michała, na którym główny bohater mógł zawsze polegać.

Pierwsza część serii Martyny Senator bardzo przypadła mi do gustu. Nie mogę się doczekać momentu, w którym sięgnę po kolejne części. Ponadto, chciałabym zaznaczyć, że cykl „Z popiołów” nie jest trylogią. Autorka pracuje nad kolejnym, już czwartym tomem. Chciałabym również zaznaczyć, że powieści są niezależne od siebie, każdą można czytać osobno. Jednak świetną wiadomością jest fakt, że bohaterowie z innych tomów pojawiają się okazjonalnie na kartach książek z tego cyklu.

Podsumowując, bardzo polecam Wam tę książkę. Autorka ma świetny styl pisania, tworzy ciekawych bohaterów, wciągającą fabułę. Wszystko na plus! Jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku!

wtorek, 27 listopada 2018


RECENZJA „Odrobina blasku” Shari L. Tapscott
O autorce:
Shari L. Tapscott – miłośniczka ogrodnictwa, DIY i amatorskiego śpiewu. Autorka książek młodzieżowych i serii fantasy, które pokochały czytelniczki na całym świecie. Jej bohaterowie mają spore poczucie humoru i nieskończone pokłady energii. Autorka w wolnym czasie czyta, robi mydła i rozpieszcza swoje dwa bernardyny. Razem z mężem i dziećmi mieszka w Kolorado.
O książce:
Data wydania: 14 września 2018
Liczba stron: 272
Kategoria: literatura młodzieżowa
Cykl: Glitter and Sparkle
Tom: 2
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece


Opis książki:
„Kolejny tom serii pełnej blasku!
Po skończeniu szkoły średniej Riley przeżywa lekki kryzys tożsamości. Kiedyś była najpopularniejszą uczennicą i główną cheerleaderką, a teraz jest… właśnie, kim? Brak planów na najbliższą przyszłość trochę ją przeraża.
Dziewczyna postanawia jednak korzystać z pogody i cieszyć się wakacjami, które spędza u swojej ciotki. Zwłaszcza że w oko wpadł jej Zeke, przystojny artysta, który ma swój własny stragan na letnim targu. Aby mu się przypodobać, kłamie, że też ma zdolności manualne. Podobno jest niesamowita w wytwarzaniu mydła!
Czy Riley zdąży z nauką nowej umiejętności, aby wystawić się na stoisku obok Zeke’a? Może uda jej się przekonać chłopaka, że robi to całe życie. Przecież takie drobne kłamstwo, nie powinno zaszkodzić ich relacji. Prawda?”



Po pierwszym spotkaniu z autorką miałam ochotę na więcej. Pierwszy tom serii, czyli „Odrobina brokatu” był lekki, uroczy i przyjemny. A teraz trochę o tomie drugim...


„Odrobina blasku” to powieść o równie pięknej okładce, co tom pierwszy. Widziałam już okładkę do tomu trzeciego, czyli „Odrobina słodyczy” i również przypadła mi do gustu. Uważam, że w tej kwestii wydawnictwo bardzo się postarało.

Drugi tom serii jest utrzymany w klimacie podobnym do pierwszego. Książka jest napisana równie przyjemnym językiem, zaiwera w sobie dużo emocji i młodzieńczą nutę. W tej części autorka wzięła na tapet przyjaciółkę Lauren, czyli Riley. Dziewczyna postanawia wyjechać na wakacje do swojej cioci. Riley planowała odpocząć, jednak jej serce znalazło dla niej zajęcie. Dziewczyna spotyka na swojej drodze chłopaka... a nawet dwóch! Linusa oraz Zake’a. Jeden z młodzieńców zdobywa większą uwagę dziewczyny, która jest nim bardzo zainteresowana. Aby zdobyć jego serce obmyśla pewien plan, który okaże się... Sami zobaczycie!

Historia Riley oraz młodzieńców (nie zdradzę Wam którego wybierze jej serce) jest naprawdę intrygująca, lekka, świeża. Dziewczyna jest postacią, którą łatwo polubić, mimo jej niektórych wad. Historia tej trójki jest przemyślana, od początku do końca widać, że autorka miała pomysł na tę powieść, tych boheterów i całą kreację wydarzeń.

„Odrobina blasku” przypadła mi do gusty tak samo, jak tom pierwszy. Liczę i wierzę, że kolejny tom serii również mnie porwie.
Polecam!

poniedziałek, 26 listopada 2018


RECENZJA „Moja irlandzka piosenka” Anna Olszewska

O autorce:
„Anna Olszewska (rocznik 79')- z wykształcenia prawnik. Prowadzi własną kancelarię, jest również mediatorem.  Przede wszystkim mama trójki dzieci, których wychowanie wypełnia jej każdą chwilę. W tym roku spełniła swoje marzenie, debiutując powieścią "Moja irlandzka piosenka".

O książce:
Data wydania: 24 października 2018
Liczba stron: 354
Kategoria: new adult
Wydawnictwo: Novae Res

Opis książki:
MIA nigdy nie była w stałym związku. Nie dlatego, że coś jest z nią nie tak. Po prostu do tej pory nikt nie zrobił na niej odpowiedniego wrażenia. Ma nudną pracę i nudne ciuchy, za to niebanalnych przyjaciół. Dziewczyna kocha Notting Hill i muzykę poważną. Kiedy pod wpływem impulsu postanawia udowodnić swojej przyjaciółce, że nie jest zwykłą nudziarą, jej życie nabiera tempa i rumieńców.

WILL jest muzykiem rockowym, który przyjechał do Londynu z irlandzkiego miasteczka Clifden. Jego zespół ma za sobą wydanie debiutanckiej płyty i właśnie pracuje nad kolejną. William kocha swojego psa i wkurzać ludzi. Znakiem rozpoznawczym chłopaka są koszulki z obraźliwymi napisami. Jest przyzwyczajony do tego, że jego widok zwala kobiety z nóg. W kontaktach z innymi jest ostrożny i wycofany.
Co wydarzy się, gdy tych dwoje skrzyżuje swoje ścieżki? Na pewno żadne z nich nie jest 


„Moja irlandzka piosenka” to debiut Anny Olszewskiej, z którą miałam przyjemność poznać na spotkaniu autorskim.

Książka zalicza się do new adult i opowiada historię Mii oraz Willa. Kobieta ma bardzo ciekawy charakter, aby zrobić na złość przyjaciółce postanawia złożyć CV w agencji, która opiekuje się ludźmi z show biznesu. Niestety, nie wszystko idzie po jej myśli, a gdy w końcu trafia się jej okazja, okazuje się, że będzie pracować dla… Willa! Mężczyzna jest wschodzącą gwiazdą muzyki rockowej, ma grono fanek, które są w stanie wiele dla niego zrobić.

Historia przedstawiona w książce jest naprawdę świetna, autorka skupiła się na rozbudowaniu psychiki bohaterów, wydarzeń, relacji. Emocje są bardzo odczuwalne, a uczucie nie rodzi się na „pstryknięcie palcem” jak w wielu tego typu powieściach. Na kartach tej książki odkryłam naprawdę fascynują relację między bohaterami. Wraz z nimi brałam udział w ciekawych wydarzeniach, mogłam dostrzegać ich zmiany. Bardzo podobają mi się również postacie z dalszych planów.

Jestem pod wielkim wrażeniem tej powieści i szczerze żałuję, że mam ją już za sobą. Chciałabym móc ją odkryć na nowo. Anna Olszewska ma lekkość pisania, oraz potrafi przyciągnąć czytelnika i zatrzymać go w swojej twórczości na dłużej. Wciągnęłam się w tą książkę, nie potrafiłam jej odłożyć i czytałam w każdej wolnej chwili!

Z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych pozycji od tej autorki, a Wam bardzo gorąco polecam „Moją irlandzką piosenkę”! Książka ma wspaniały klimat, barwne opisy i dużą wrażliwość emocjonalną. Jest wszystkim tym, czego potrzebuję w tego typu powieściach. Niezwykle udany debiut!

sobota, 24 listopada 2018




RECENZJA „Z każdym oddechem” Nicholas Sparks

O autorze:
Amerykański powieściopisarz i scenarzysta, autor licznych światowych bestsellerów, z których dotychczas sześć zostało zekranizowanych, a do paru innych prawa zostały sprzedane wytwórniom filmowym. Kiedy miał dziewięć lat, jego rodzina - rodzice, brat i siostra - przeprowadzili się z Omaha w Nebrasce do Fair Oaks w Kaliforni. Po ślubie w 1989 roku zamieszkał z żoną w Sacramento. Obecnie mieszkają z pięciorgiem dzieci w New Bern w Karolinie Północnej, USA.


O książce:
Data wydania: 17 października 2018
Liczba stron: 368
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Albatros

Opis książki:

„Nicholas Sparks powraca z nową romantyczną opowieścią, w której miłość mieni się wszystkimi kolorami tęczy!
Hope jest w rozterce. Skończyła 36 lat, od sześciu lat ma chłopaka, ale na ślub raczej się nie zanosi. Tymczasem u jej ojca właśnie zdiagnozowano poważną chorobę. Hope postanawia więc odciąć się od wszystkiego, spędzić tydzień w wakacyjnym domku w Sunset Beach i zastanowić się nad swoją przyszłością.
Tru, urodzony w Zimbabwe przewodnik safari, pojawia się w Sunset Beach, by poznać ojca i dowiedzieć się więcej o młodości matki.

Gdy ścieżki dwojga obcych sobie ludzi niespodziewanie się krzyżują, wybucha pomiędzy nimi żarliwe uczucie. Wkrótce oboje staną przed trudnym wyborem: oddać się miłości czy spełnić obowiązek wobec rodziny? Posłuchać głosu serca czy rozsądku?”



„Liść ma w sobie coś wspaniałego- powiedział. - Mówi człowiekowi, żeby żył jak najlepiej i jak najdłużej, do czasu, gdy trzeba będzie odpuścić i pozwolić sobie na to, by odfrunąć z gracją.

Nie ukrywam, że Nicholas Sparks jest jedynym z moich ulubionych autorów. Mam jego wszystkie książki na półkach, większość z nich przeczytałam. Prawie każda mi się bardzo podobała, bo zawiodłam się tylko na książce „Nowe życie. Nowy początek. Wokini.”, którą pisał w duecie z Billym Millsem. Sięgając po najnowszą powieść tego autora liczyłam się z tym, że znajdę w niej emocje, całą gamę uczuć i przewidywalność, do której się już przyzwyczaiłam.

Teraz nie mógł oprzeć się wrażeniu, że z każdym krokiem zbliżał się do niej, tak, jakby była ostatecznym celem w jego życiu.

Bardzo rozczuliły mnie okoliczności powstania tej powieści. Autor podczas pobytu na Sunset Beach w Karolinie Północnej dowiedział się od mieszkańców, że w pobliżu znajduje się skrzynka na listy zwana „Bratnią Duszą”. Pełni ona niezwykłą funkcję, gdyż każdy może coś do niej wrzucić, a także przeczytać to, co się w niej znajduje. Znajomi zachęcili Nicholasa Sparksa, aby udał się do tego magicznego miejsca, gdyż sugerowali mu, że może tam znaleźć inspirację do napisania kolejnej powieści. Jaki był tego skutek? Rezultatem tej wycieczki jest książka o przepięknej okładce i tajemniczym tytule „Z każdym oddechem”.

Smutek jest ceną miłości.

Główną bohaterką tej powieści jest Hope, którą poznajemy w ciekawych okolicznościach. Jest rok 1990, a kobieta przyjechała na ślub swojej przyjaciółki. Hope od zawsze marzyła o kochającej rodzinie, stabilnej pracy i dobrym wykształceniu. Lata mijają, a nie wszystkie pragnienia udało się zrealizować. Zostało to najważniejsze, zwane rodzinnym gniazdkiem. Kobieta ma już trzydzieści sześć lat, więc jej zegar biologiczny tyka, a na horyzoncie nie pojawia się wiadomość o zbliżającym się macierzyństwie, a nawet zamążpójściu. Co najdziwniejsze, Hope jest w związku, kocha swojego mężczyznę, ale obawia się, że ten związek nigdy nie zostanie sformalizowany lub przypieczętowany pojawieniem się nowego członka rodziny.

„Myślę, że w naturze ludzkiej leży pragnienie tego, czego nie możemy mieć.

Wróćmy do ślubu przyjaciółki Hope, na który kobieta przyjechała… sama. Jej związek nie jest w najlepszej kondycji, a kobietę w nowym miejscu spotykają przygody. Mianowicie, podczas pobytu w Karolinie Północnej poznaje Tru, mężczyznę, który jest zupełnie nie z tego świata. Tru pracuje w Zimbabwe w Afryce jako przewodnik, jest naprawdę ciekawą postacią, którą szczerze polubiłam. Polubiła go również główna bohaterka, która będzie musiała podjąć odważną decyzję na temat swojego życia. Wrócić do domu, do swojego partnera? Pojechać z nowo poznanym mężczyzną w nieznane? A może zostać w Karolinie Północnej? Wiele wariantów, wiele pytań… Na wszystkie znajdziecie odpowiedzi w tej książce.

Historia przedstawiona w tej powieści zawiera schematy typowe dla tego gatunku. Romanse są książkami, które mają pomóc oderwać się od codzienności, porwać nasze romantyczne dusze na błogi spacer. Przy tej książce poczułam się dobrze, odprężyłam się.

Jest to książka idealna na chłodne, jesienne wieczory, gdyż potrafi rozgrzać serce. Pokazuje, że miłość jest najważniejsza. Pokazuje, że warto zawalczyć o siebie, o swoje szczęście. Bardzo podoba mi się również historia powstania tej powieści i bardzo chciałabym kiedyś zobaczyć miejsce zwane „Bratnią Duszą”.

piątek, 23 listopada 2018


RECENZJA „Perska nienawiść” Laila Shukri
 O autorce:
"Laila Shukri to pseudonim artystyczny, pod którym ukrywa się polska pisarka, która ze względów bezpieczeństwa nie ujawnia swojej prawdziwej tożsamości. Jest żoną jednego z najbogatszych arabskich szejków i obecnie na stałe mieszka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Shukri jest znawczynią kultury Bliskiego Wschodu, bardzo wiele też podróżuje. Dzięki swoim wyprawom od środka odkrywa najpilniej skrywane tajemnice arabskiego świata, niezależnie od tego, czy odwiedza pustynną oazę, czy najdroższy, luksusowy hotel.
Debutem literackim Laili Shukri była wydana w 2014 roku powieść zatytułowana „Perska miłość”. Książka w niezwykle krótkim czasie uzyskała status bestselleru dzięki rzeszom zaczytujących się w niej Polek. Jest to opowieść o starciu kultury europejskiej z kulturą Bliskiego Wschodu, a także wiary chrześcijańskiej i muzułmańskiej."

O książce:
Data wydania: 16 października 2018
Liczba stron: 360
Kategoria: literatura współczesna
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Opis książki:
„Wstrząsająca historia Polki, która została żoną terrorysty.

Opowieść o kobiecie, która została rozkochana i uwiedziona, aby urodzić terrorystę-samobójcę. Przemilczana prawda o rodzinach zaangażowanych w terroryzm.
Laila Shukri wysłuchała historii jednej z Polek, aby opowiedzieć ją światu.

Po rozstaniu z partnerem Klaudia zostaje niespodziewanie wyrzucona z pracy. Podróż do Maroka ma pomóc jej odzyskać utraconą równowagę duchową. Poznany w egzotycznym kraju Raszid szybko zdobywa jej serce. Kiedy mężczyzna proponuje jej przyjazd do niego do Londynu, Klaudia ma nadzieję na znalezienie u jego boku szczęścia. Nie zdaje sobie sprawy, że znajdzie się w mackach niebezpiecznej siatki terrorystycznej, której głównym celem jest szkolenie dzieci na terrorystów-samobójców.
Jak w XXI wieku wygląda terroryzm? Jak terroryści wykorzystują dzieci? Brutalna rzeczywistość tysięcy kobiet wykorzystywanych przez terorystów, o której świat woli głośno nie mówić.”


Książki Laili Shukri mam wszystkie, co do jednej. Tematyka, którą autorka porusza nie jest mi obca, gdyż czytam dużo powieści w tych klimatach. Uwielbiam poznawać tamtejsze zwyczaje, chociaż zawsze ocierają się o mroczne wydarzenia. Chociaż ostatnia książka tej autorki mnie nie zachwyciła, to mimo wszystko musiałam sięgnąć po jej najnowszą powieść. Jak było tym razem?

„Jestem żoną terrorysty” to powieść, która opowiada o losach Klaudii. Młoda kobieta zakochała się w Marokańczyku, który założył jej na nos „różowe okulary”. Raszid komplementował swoją wybrankę, raczył ją romantyzmem w pełnym tego słowa znaczeniu, wręcz z całkowitym rozmachem! Zdobywając serce Klaudii, zapomniał jej powiedzieć o swojej drugiej stronie, tej mrocznej, przerażającej. Kobieta wyruszając z nim do Londynu jest całkowicie zakochana. Co się wydarzy, gdy w sielankę wnikną mrok i realia?

Ta książka jest trudna, opowiada o życiu wśród terrorystów i małżeństwie z terrorystą. Mamy tu przedstawiony świat ISIS, którego nie jestem w stanie sobie wyobrazić i zupełnie tego nie rozumiem. Strasznie się czyta o wykorzystywaniu dzieci w celach szerzenia przemocy, zabijania, ludobójstwa. Często podczas czytania tego typu powieści zastanawiam się, co kieruje takimi ludźmi, jakie granice ma człowieczeństwo. Czy można mówić o człowieczeństwie w przypadku, gdy w grę wchodzi chory terroryzm? Czy to normalne, że człowiek zabija człowieka? Czy to normalne, że człowiek uczy dzieci, nawet własne, aby i one przyczyniały się do mordowania? Brały w tym udział?

Cieszę się, że nie żyję w tamtych miejscach. Cieszę się, że żyję w bezpiecznym, spokojnym kraju, który najgorsze czasy (mam nadzieję) ma już za sobą. Cieszę się, że jestem kobietą w kraju, w którym mam swoje prawa. Mogę wychodzić sama z domu, prowadzić samochód, uczyć się. Nie muszę wszędzie chodzić z męską przyzwoitką. Mogę być kim chce, robić co chcę. Jestem wolna.

Uważam, że takie książki są potrzebne. Pokazują, jakie mamy szczęście, że żyjemy w takim, a nie innym miejscu. Uczą doceniać naszą codzienność i pokazują, że niekiedy nasze problemy nie są tak straszne, jak mogłoby się wydawać.

Polecam, historia Klaudii jest naprawdę wciągająca. Mnie poruszyła, zaciekawiła i skłoniła do refleksji.



czwartek, 22 listopada 2018



RECENZJA „Serce z cierni” Bree Barton

O książce:
Data wydania: 18 października 2018
Liczba stron: 456
Kategoria: literatura młodzieżowa, fantastyka
Cykl: Heart of Thorns
Tom: 1
Wydawnictwo: Kobiece

Opis książki:
„Pewnego razu w zamku wykutym z kamienia dziewczyna planowała morderstwo…
Mia to siedemnastoletnia dziewczyna, która trenuje, aby polować na czarownice. Mówią na nie Gwyrach. To kobiety, które potrafią zabijać ludzi przez dotyk. Prawdopodobnie tak zginęła matka Mii, a teraz przyszedł czas na zemstę.
Nieoczekiwanie ojciec dziewczyny postanawia wydać ją za mąż. Tajemniczy książę Quinn nie jest tym, czego spodziewała się przyszła łowczyni. W świecie, w którym tylko kobiety władają magią, bliskość może być śmiertelnie niebezpieczna.

Dziewczyna ucieka, aby znaleźć morderczynie matki. W trakcie swojej misji dowiaduje się, że może władać magią. Czy to znaczy, że łowca staje się zwierzyną? Czy uda jej się zmierzyć z tajemnicami rodziny, na których odkrycie nie była przygotowana?”

Po fantastykę sięgam rzadko, ale zawsze robię to z nadzieją, że przeniesie mnie do innego świata i liczę, że ten świat będzie niepowtarzalny. Czy tutaj taki był? Owszem! Świat stworzony przez autorkę to coś niesamowitego! Plastyczne opisy jakimi się posługuje sprawiają, że tak łatwo wszystko sobie zobrazować.

Książka przedstawia historię o świecie, w którym istnieje magia, a władają nią tylko kobiety. Mia została wychowana tak, że magia to coś złego, niszczącego, ale gdy okazuje się, że sama ma ją w sobie, zaczyna dowiadywać się, że ona nie tylko niszczy, ale może pomóc. Chociaż trzeba pamiętać o wielu sprawiać, aby nie przekroczyć granic.

Przypadło mi do gustu to, że pisarka dba o detale związane z przedstawianiem świata, miejsc, jak i samych bohaterów. Książkę czyta się świetnie, piękny język jakim posługuje się autorka, bardzo mi się podobał. Nakreśliła miejsca przepełnione tajemnicami i magią. W miarę czytania rośnie napięcie i chęć odkrycia tych tajemnic.

Książkę polecam, bo warta jest przeczytania, po to by przenieść się do tego świata stworzonego przez autorkę. Można dopatrzyć się zmian, jakie zachodzą w bohaterach, jak z czasem stają się bardziej realistyczni. Ogólnie fantastyka nie jest gatunkiem, po który sięgam chętnie i wyczekuję z niecierpliwością premier takich książek. Jednak staram się sięgać po różnorodne gatunki, więc postanowiłam dać tej książce szansę. I naprawdę mnie porwała, była fantastyczna. Po taką fantastykę sięgam z przyjemnością. Bardzo, bardzo szczerze polecam!

poniedziałek, 19 listopada 2018


Recenzja "Ranczo Staffordów" Ruth Logan Herne

O książkach:
Cykl: Ranczo Staffordów
Tom: 1 i 2
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: dreams

Opis tomu 1:
„Minęło wiele czasu, odkąd Colt Stafford porzucił swoją kowbojską spuściznę na rzecz błyszczących mokasynów noszonych na Manhattanie i obiecującej kariery na Wall Street. Kiedy manipulacje giełdowe pogrążają go finansowo, najstarszy syn legendarnego ranczera decyduje się wrócić na rozległe tereny Double S w stanie Waszyngton. Colt jest spłukany, ale niezłamany. Może po prostu przyszedł czas, by z powrotem usiąść w siodle?
Czy mógłby przypuszczać, że w domu przywita go wycelowana w plecy broń w rękach nieznajomej kobiety? Colt zaczyna przeczuwać, że w twardej, choć pięknej Angelinie Morales, którą ojciec zatrudnił jako gospodynię, jest coś więcej, niż widać na pierwszy rzut oka, i postanawia za wszelką cenę dowiedzieć się co.
Jednak to nie jedyne wyzwanie, które Colt napotka w rodzinnych stronach…”

Opis tomu 2:
 „Czy porzucony mężczyzna i kobieta pozbawiona nadziei będą umieli współpracować dla dobra dwójki wspaniałych dzieci?
Po tym, jak bracia Nicka Stafforda wyjechali w pogoni za własnymi pasjami, on pozostał w stanie Waszyngton, pracując na rozległym rodzinnym ranczu. Jednak najcięższą pracą okazuje się dla niego samotne wychowywanie córek. Jako dziecko Nick patrzył na rozpad małżeństwa swoich rodziców i nieudolność wychowawczą ojca – jest więc zdeterminowany, by „pokazać mu, jak to się robi”. Pomimo tego postanowienia w trzy lata po tym, jak porzuciła go żona, nie radzi sobie z kłopotami szkolnymi starszej latorośli, a obie dziewczynki przejawiają problemy emocjonalne, które zmuszają Nicka, by ponownie rozważył swój powzięty w uporze plan.
Życie doktor Elsy Andreas rozpadło się z powodu tragedii, po której porzuciła zawód i praktykę terapeutki rodzinnej i zaszyła się w domu w lesie na obrzeżach Gray’s Glen. Jej siostra – dyrektorka lokalnej szkoły – wierzy, że Elsa da radę pomóc córkom Stafforda, a praca z dziećmi wyciągnie ją zza bariery ochronnej, którą wokół siebie zbudowała.
A lato na Ranczu Staffordów oznacza pełnię życia i bogactwo wyzwań...”


Książki Ruth Logan Herne są książkami bardzo emocjonalnymi. Pokazują dużo wartości, relacje rodzinne i ciepło. Mają cudowny, amerykański klimat znany z filmów typu western. Między stronami można wyczuć kowbojski styl, który szczerze uwielbiam, malownicze krajobrazy, oraz klimatyczną muzykę country.

Pierwszy tom opowiada o Colcie, którego serce skradła Angelina. Kobieta ma w sobie całe pokłady charyzmy, jest postacią niezwykle intrygującą. Mnie bardzo urzekła jej osobowość, dodawała tej powieści dynamiki, akcji i wielu pozytywnych wrażeń. Szczerze ją polubiłam, Angelina jest postacią, która moim zdaniem bardzo łatwo zdobywa sympatię czytelnika. Jest mądra, odważna i zdeterminowana. Jednak ma sekrety, które pragnęłam poznać i z nieukrywaną fascynacją czekałam na każdą nową informację na jej temat.

W drugim tomie poznajemy kolejnego z braci Stafford, Nicka. Mężczyzna jest w trudnej sytuacji życiowej. Został porzucony przez żonę, która zrezygnowała z rodzinnej sielanki na rzecz życia opartego wyłącznie o zabawę. Whitney zostawiła nie tylko męża, ale również ich dwie córki. Małe dziewczynki nie zdają sobie sprawy do końca z tego, co się dzieje. Nie rozumieją czemu mama nie wraca. Młodziutkie Staffordówny zaczynają się buntować, trauma psychiczna daje o sobie znać. Mimo iż ojciec robi wszystko, aby zapewnić córkom dobrobyt materialny, oraz emocjonalny to wciąż jest za mało. Lecz pewnego dnia postanawia iść na spotkanie z panią dyrektor szkoły, Elsą. Jak potoczy się to spotkanie i znajomość?

„Zrezygnowanie z czegoś, co się kocha, by postąpić właściwie, wymaga odwagi.”

Ten cytat daje do myślenia, a w tej książce mamy wiele takich refleksyjnych momentów. Ta książka opowiada o prawdziwym życiu, o codziennych troskach, marzeniach, pragnieniach, czynnościach. O wszystkim tym, co w życiu najpiękniejsze lub trudne.

W tych powieściach poza pięknymi krajobrazami, farmerską sielanką i barwnymi postaciami mamy zbiór naprawdę ciekawych wydarzeń. Dzieje się tu naprawdę dużo, począwszy od narkotyków, aż po zabójstwo. Od opuszczenia rodziny, po próbę jej scalenia.

Bardziej do gustu przypadła mi druga powieść, mimo, iż była trudna emocjonalnie. Autorka bardzo dobrze oddała emocje bohaterów i przekazała je czytelnikowi. Byłam zauroczona całą tą historią i naprawdę bardzo chętnie sięgnę po inne powieści tej autorki. Jej książki są urocze, klimatyczne, a jednocześnie poruszają ważne tematy. Jest to zrobione w dobrym smaku, gdyż autorka nie wciska nam niczego na siłę. Te książki są tak inne od typowych, banalnych romansów. Na ich tle wypadają naprawdę wybitnie.

Książki nie są cukierkowymi, słodkimi romansami, lecz życiowymi historiami. Autorka potrafi wciągnąć czytelnika w swoje powieści. Polecam!


RECENZJA „Sponsor” K. N. Haner

O autorce:
K. N. Haner to młoda i niezwykle utalentowana polska autorka erotyków, której nazwisko powoli staje się legendą. Każda jej kolejna książka zbiera coraz lepsze recenzje i bije nowe rekordy sprzedaży. W jej książkach nie brakuje bardzo pikantnych scen i zaskakujących zwrotów akcji. Nazywana Królową Dramatów oferuje czytelnikom relacje pełne skrajnych emocji, a każda jej książka trzyma w napięciu do samego końca. Urodziła się 21 października 1988 roku w Ciechanowie i do tej pory wydała 9 tytułów, a w planach ma już kolejne.

O książce:
Data premiery: 27 października 2018
Liczb stron: 512
Kategoria: romans
Wydawnictwo: Editio

Opis książki:
„Królowa Dramatów kolejny raz zaskakuje! Romans inny niż wszystkie!
Kalina wiedzie niemal idealne życie. Ma cudownych rodziców, energiczną rezolutną siostrę i wiele planów na przyszłość. Oprócz tego nie wdaje się w relacje damsko-męskie, bo najnormalniej w świecie nie ma na to ani czasu, ani ochoty. Wszystko się zmienia pewnego dnia, gdy jadąc rowerem na uczelnię, wjeżdża w auto pewnego mężczyzny. Nathan na pozór nie ma żadnych problemów. Pieniądze, własna firma i wysoki status społeczny ułatwiają mu kontakty z kobietami. Nie zależy mu jednak na stałym związku, ale raczej na spełnianiu własnych zachcianek i fantazji. Nie spodziewa się, że najzwyklejsza dziewczyna na świecie wywróci jego świat do góry nogami.
Co się stanie, gdy serce przestanie słuchać rozumu? Kalina i Nathan będą błądzić w krainie niedomówień i niepewności, ale rodzące się między nimi uczucie przyniesie nadzieję na lepsze jutro. Czy to wystarczy, by Nathan zmienił swoje przyzwyczajenia? Może to Kalina będzie dyktować warunki? W tej grze nie ma jasnych zasad, są tylko najciemniejsze zakamarki miłości, która wbrew pozorom nie jest prosta.
Historia o dziewczynie, która oprócz miłości nie ma nic, i o mężczyźnie, który ma wszystko oprócz miłości.”


Czy „Królowa Dramatów” mnie zaskoczyła? Powiedzieć, że nie, byłoby kłamstwem, bo z pewnością przeżyłam zaskoczenie i to nie jedno, ale czy wszystkie były pozytywne? To już inna bajka.

Ona i on, biedna dziewczyna i bogaty, doświadczony mężczyzna i życie, które ich zsyła ku sobie. Historia może wydawać się jak z bajki, ale to błędne przekonanie, zdecydowanie nie w wydaniu Kasi. W bajce nie ma aż tylu dramatów i przeważnie jest klasyczne „żyli długo i szczęśliwie”, a tu? Ta historia nie biegnie w jednym kierunku, ku szczęśliwemu zakończeniu, biegnie ku dramatu, którego się nie spodziewałam. Zakończenie z pewnością mnie zaskoczyło. Chociaż mogłoby się wydawać surrealistyczne, ale niektóre nawet niemożliwe przypadki zdarzają się w życiu.

Zaskoczyło mnie również to, że autorka pokusiła się o opisy tych samych sytuacji z dwóch perspektyw. Dla mnie ten zabieg był niepotrzebny i przez to niekiedy odkładałam książkę, bo niestety momentami mnie drażniła. To jest największy minus tej powieści. Niestety nie wnosiło to wiele do akcji, a przyznam, że lubię takie zabiegi, wręcz uwielbiam narrację z perspektyw obu postaci, gdyż lubię autentyczny przekaz z cyklu „co siedzi w głowach bohaterów”. Narracja naprzemienna jest dobra i naprawdę ją lubię, ale już bez wracania do scen. Ale niestety nie przepadam za narracją w formie trzeciej osoby, która jednak sprawiała, że całość czytało się trudniej. Jednak to są moje osobiste odczucia, jeśli Wy lubicie taki typ narracji to w ogóle się tym nie przejmujcie!

Cieszę się, że miałam okazję przeczytać tę powieść. Podobała mi się rozbudowana fabuła, która pozwala nam na znalezienie się w świecie, w którym rzadko bywamy. Postacie bardzo różnorodne, które nie raz są bardzo niezdecydowane, ale czy tak nie jest w życiu? W sytuacji, gdy na naszej drodze pojawia się ktoś, na kim zaczyna nam zależeć (a to jest nowość) można okazać niezdecydowanie. Człowiek walczy z naturą, ale czy taką walkę można wygrać? A jak się wygra, to jakim kosztem?

Ta historia pokazuje, że w życiu nie ma nic pewnego, że nie raz samemu nie można poradzić sobie ze wszystkim. Jedna chwila i można zostać z niczym, ale należy pamiętać, by się nie poddawać, bo nawet gdy tylko pewna cząstka zostaje z nami, to dla niej warto walczyć. Ta opowieść również uzmysławia nam, że ciężko walczy się z własną naturą, z przyzwyczajeniami i tak łatwo popełnić błąd, a za błędy nie raz płaci się wysoką cenę.

Popularne posty