#RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
"Nasze życzenie" Author Tillie Cole
O autorce:
„Tillie Cole jest dziewczyną z północy. Pochodzi z miejscowości zwanej Teesside w Wielkiej Brytani. Została wychowana w otoczeniu matki, ojca, siostry i wielu zwierząt i koni. Będąc szaloną mieszanką krwi szkockiej i angielskiej, Tillie czerpie z obu kultur. W wieku 19 lat przeniósła się na północ do "Toon", Newcastle-Upon-Tyne, gdzie uczęszczała do Newcastle University i ukończyła go z wyróżnieniem w religioznawstwa. Dwa lata później ukończyła podyplomowe Certificate in Teaching High School Social Studies.”
O książce:
Premiera: 31 października 2018
Liczba stron: 460
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Wydawnictwo FILIA
Opis ksiażki:
"Dziewiętnastoletni Cromwell Dean jest wschodzącą gwiazdą muzyki. Uwielbiają go tysiące, choć tak naprawdę nikt go nie zna. W końcu pojawia się dziewczyna w fioletowej sukience, która potrafi przebić się przez nieprzenikniony mur.
Kiedy Cromwell porzuca Anglię, by studiować muzykę w upalnej Karolinie Południowej, nie liczy na możliwość ponownego spotkania z dziewczyną. I z pewnością nie spodziewa się, że myśl o niej utkwi w jego głowie, niczym nieustannie powtarzająca się piosenka.
Dla Bonnie Farraday muzyka jest całym życiem. Dziewczyna zapisuje każdą nutę w sercu. Dostrzega, że Cromwell ucieka przed swoją przeszłością. Próbuje trzymać się od niego z daleka, ale coś sprawia, że ciągle do niego wraca.
Bonnie jest kolorem w jego ciemności, Cromwell jest biciem jej serca.
Kiedy na jej życie pada cień, chłopak musi zdecydować, czy zostać jej światłem. Tylko on umie to zrobić. Musi pomóc dziewczynie odnaleźć dawno zaginioną w jej kruchym sercu melodię. Musi dodać jej sił za pomocą symfonii, którą tylko on potrafi skomponować.
Symfonii nadziei.
Symfonii miłości.
Symfonii przeznaczonej tylko dla niego i dla niej."
"Nasze życzenie" to Tillie Cole w zupełnie innej odsłonie. W subtelniejszej, delikatniejszej i o wiele bardziej emocjonującej. W tej książce znalazłam to, co kocham w tego typu historiach, czyli w dobrych romansach.
Główny bohater jest DJ'em w jednym z klubów w Anglii. Lubi być w centrum uwagi, mieć kontrolę nad innymi. Czuje się pewnie i dobrze w tym, co robi. Podczas jednego z swoich występów zauważa w tłumie dziewczynę, która zachowuje się inaczej niż wszyscy. Nie wczuła się w jego muzykę, nie słucha go, nie daje mi się kontrolować. Po prostu stoi, nie tańczy, nie bawi się. Chłopak jest zaskoczony jej zachowaniem, ale postanawia to zignorować.
Po zakończonym koncercie mężczyzna postanawia iść zaszaleć, rozerwać się, upić. W tym celu udaje się na plażę, gdzie znowu spotyka tajemniczą dziewczynę, która mówi mu coś bolesnego. Mianowicie stwierdza, że jego muzyka jest pusta. Mówi, że brakuje jej uczuć, emocji, tej głębi, która potrafi poruszyć bardziej wymagających odbiorców. Stwierdzenie, że jego muzyka sięga tylko uszu, a nie dostaje się do serca jest dla chłopaka bolesne. Zaczyna się z nią kłócić, w konsekwencji czego ich drogi się rozchodzą.
Po przeniesieniu się w czasie o kilka miesięcy trafiamy na uniwersytet, gdzie poznajemy Bonnie, miłośniczkę muzyki klasycznej, oraz Cromwella, chłopaka z poprzednich rozdziałów. On jest zakochany tylko w muzyce elektronicznej i nie ma zamiaru szukać inspiracji w innych gatunkach. Na jego nieszczęście, w ramach eksperymentu i wspólnego projektu, trafia na Bonnie. Muszą skomponować utwór. Ostrzegam, że nie będzie do proste, zważając na ich preferencje muzyczne.
Cromwell jest fantastycznym bohaterem. Bardzo podoba mi się jego kreacja, oraz to, co dała mu autorka. A w pakiecie dała mu między innymi synestezję, czyli odczuwanie poprzez kolory. Dla niego barwy mają dużo większą wartość niż dla przeciętnego człowieka. Jego "dar" (jeśli można to tak określić) sprawia, że może zagrać na dowolnym instrumencie, nawet na takim, z którym wcześniej nie miał do czynienia. Główny bohater uważa to jednak za swoje przekleństwo, nienawidzi tej przypadłości. Nie wyobrażam sobie jak to jest, gdy słysząc coś, widzę w głowie kolor, ale domyślam się, że może to być uciążliwe. Zjawisko synestezji jest jeszcze dla mnie w pewien sposób niezrozumiałe, ale uważam, że jest to coś fascynującego i bardzo chciałabym zgłębić ten temat. Uważam również, że dodanie takiego motywu do książki jest bardzo interesującym zabiegiem. W końcu mam książkę, która nie jest pozycją naukową, a dowiedziałam się z niej czegoś ciekawego, co w pewien sposób wpłynęło na mnie.
Bardzo podoba mi się motyw artystyczny tej książki. Muzyka dodaje tu wielu wrażeń, ta książka ogólnie jest przesiąknięta całą masą emocji, kolorów. Kolory kręcą się również wokół brata bliźniaka Bonnie, który również jest artystyczną dusza.
W tej książce po prostu nie brakuje niczego, idealnym uzupełnieniem są różne aspekty miłości. Miłość między rodzeństwem, w rodzinie...
Czytając tę powieść czułam to, co czuję przy powieściach Hoover, która jest moją ulubioną autorką. Więc... to dobry znak! Znalazłam tam naprawdę wiele plusów. Jestem zaskoczona tym, że ta książka aż tak mi się podobała. Bo przyznaję, że odnośnie książek romantycznych, czy obyczajowych jestem bardzo wybredna. Wszystkie mają podobne schematy, sytuacje i są banalnie przewidywalne. A tu dostałam to, czego szukam w powieściach z tego gatunku. Uczucia, emocje, wzruszenie, świetnych bohaterów, brak tego całego banału, cudowne zakończenie i ten żal, że to już koniec.
Ta książka to zdecydowanie moja ulubiona powieść z motywem muzycznym, artystycznym i jedna z ulubionych książek. Naprawdę mam ochotę przeczytać ją jeszcze raz, przeżyć ten rollercoaster emocjonalny.
Ale uwaga, należy zakupić paczkę chusteczek! Czytajcie!
Czekam na swój egzemplarz!:)
OdpowiedzUsuńCzekaj, naprawdę warto. Tylko przygotuj sobie paczkę, a najlepiej karton chusteczek ;)
UsuńCiekawa recenzja, dziękuję :) Ta powieść naprawdę wydaje się prawie idealna ;)
OdpowiedzUsuń