wtorek, 15 stycznia 2019



RECENZJA PATRONACKA „Brithday Girl”, Penelope Douglas

O książce:

Data wydania: 9 stycznia 2019
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: NieZwykłe


Opis książki:

Penelope Douglas, autorka bestsellerów z list "New York Timesa", przedstawia nową opowieść o zakazanej miłości…

Jordan
Przygarnął mnie, gdy nie miałam dokąd iść. Nie wykorzystuje mnie, nie rani ani o mnie nie zapomina. Nie traktuje tak, jakbym była niczym. Nie bierze mnie za pewnik. Nie sprawia, że czuję się zagrożona. Nie zapomina o mnie. Śmieje się razem ze mną. Patrzy na mnie. Słucha. Broni. Zauważa. Czuję na sobie jego oczy, gdy razem jemy śniadanie. Kiedy wraca z pracy, moje serce zaczyna bić szybciej na dźwięk parkującego na podjeździe samochodu. Muszę to zatrzymać. To się nie może wydarzyć. Siostra powiedziała mi kiedyś, że porządni faceci nie istnieją, a nawet jeśli na jakiegoś trafię, to i tak pewnie będzie zajęty. Sęk w tym, że to nie Pike Lawson jest zajęty. Tylko ja.

Pikei
Przygarnąłem ją, bo myślałem, że jej pomagam. W zamian czasem coś ugotuje i trochę posprząta. Jasny układ. Szybko zrozumiałem, że to wcale nie będzie takie proste. Muszę się powściągać, by o niej nie myśleć i przestać wstrzymywać oddech za każdym razem, gdy trafiamy na siebie w domu. Nie mogę jej dotknąć i nie powinienem tego pragnąć. Jednak za każdym razem, kiedy nasze ścieżki się przecinają, ona coraz bardziej staje się częścią mnie. Nie możemy sobie na to pozwolić. Ma dziewiętnaście lat, a ja trzydzieści osiem. Jestem ojcem jej chłopaka. I tak się niefortunnie składa, że oboje właśnie wprowadzili się do mojego domu.”




Jordan jest młoda i ambitna, nie marzy o życiu w bogactwie i rzeczach przyziemnych. Chce jedynie, by jutro było lepsze niż dzisiaj. Chce mieć dom i kochającą rodzinę, czyli coś czego nigdy nie miała. Przez to wszystko nie jest jak typowa dziewiętnastoletnia dziewczyna. Jest inna, dojrzalsza, co musiała coś w sobie zmienić. Zacząć dorosłe życie, będąc jeszcze nastolatką, młodą dorosłą.

W dniu swoich urodzin spotyka Pike’a, który później okazuje się ojcem jej chłopaka i przyjdzie im razem zamieszkać. Cole, jej chłopak, nie okazuje jej zbytniego zainteresowania, nie dba o nią, a przyjaźń, z której zrodziło się ich uczucie, stopniowa umiera, gaśnie, przemija. Jordan w ich związku czuje się samotna, w tej samotności odnajduje wspólny język z Pikiem. On ją rozumie, daje jej poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji i jest wtedy, gdy go potrzebuje, a Cole coraz bardziej zaczyna gubić się w życiu, błądzi aż doprowadza to do sytuacji, w której niszczy coś bezpowrotnie. Pike jest oparciem dla Jordan, a ona daje mu coś, czego nikt nie dał, czyli chęć do życia, do bycia szczęśliwym, potrzebnym.

Uczucie które rodzi się pomiędzy nimi jest tak trudne do okiełznania, ale bariery jakie ich dzielą, przysparzają im zmartwień. Czy możliwe jest aby nasi bohaterowie odnaleźli razem szczęście, gdy dzieli ich różnica wieku, a na drodze stoi im Cole i cała masa innych rzeczy? Czy takie uczucie, taki związek ma szansę, aby przetrwać? Czy Jordan odnajdzie w końcu miłość? Czy ma szansę na normalne życie?


"Birthday girl" to niesamowita historia, napisana w prosty sposób i trafiająca wprost do serca. To opowieść o zakazanym uczuciu, które nie powinno mieć miejsca. Chociaż ja nie postrzegam tego w ten sposób. Bo czy różnica wieku jest istotna? Przecież to nie o to chodzi, gdy przychodzi się zmierzyć z miłością. U nich większym problemem stanowił według mnie Cole, którego nie chcieli zranić. Ale ten chłopak, bo nie można go na początku książki określić mianem mężczyzny, jest tak zagubiony, że sam nie wie czego pragnie. Doprowadza do sytuacji, przez które przekreśla tak wiele i rani innych.


Ta książka, może nie spodobać się każdemu, ale mnie uwiodła swoją jednak oryginalną fabułą. Niby prosta historia, o prostych, zwyczajnych ludziach, którzy mają banalne potrzeby i pragnienia. Którzy pragną po prostu być szczęśliwi, zrozumiani i przede wszystkim potrzebni. To jest historia mającą w sobie taką swoistą niepowtarzalność. Bohaterowie to osoby, które można spotkać w codziennym życiu, ale nie pozbawione pasji, ani wartości. Są to ludzie, którzy marzą o szczęściu, chociaż boją się je chwycić, sięgnąć po nie, przełamać się. Szczęście trzeba chwytać, ale ktoś powie, przecież są obawy, lęki, ale temu nie można dać się zniewolić, bo to tylko może nas spowolnić, zatrzymać w miejscu. Polecam Wam tę powieść, myślę, że warto poświęcić jej swój czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty