RECENZJA PATRONACKA, PRZEDPREMIEROWA „Dziewczyna z
warkoczem” Agnieszka Jordan-Gondorek
O książce:
Premiera: 14 stycznia 2019
Liczba stron: 416
Kategoria: literatura współczesna
Wydawnictwo: Replika
Opis książki:
„Czy rozwód może okazać się najlepszą rzeczą, jaka
spotyka kobietę?
Krystyna Hrynkiewicz jest pewna, że jej świat
się zawalił. Mąż, z którym od lat starali się o dziecko, pewnego dnia radośnie
oświadcza, że zostanie tatusiem. Problem w tym, że mamusią nie jest Krystyna,
tylko sprzedawczyni z mięsnego.
Zrozpaczona Krystyna tylko dzięki ratunkowi
przystojnego nieznajomego cudem unika śmierci pod kołami samochodu, nawet nie
przeczuwając, że właśnie otwiera się nowy rozdział jej życia. Dla niej samej
symbolicznym początkiem ma być wizyta w salonie fryzjerskim i pozbycie się
długiego warkocza. Jakież jest jej zdziwienie, gdy zamiast znajomej fryzjerki w
drzwiach wita ją spotkany wcześniej przystojny nieznajomy.”
„Dziewczyna z warkoczem” to
historia Krystyny, która poświęciła dla swojego małżeństwa wiele, zbyt wiele,
po czym została sama. Główna bohaterka to kobieta, która ma wspaniałą
przyjaciółkę i dobrą pracę, w której odnosi sukcesy. Miała również rodzinę, ale
zrezygnowała z kontaktów z nimi z powodu niechęci męża. Hubert nie potrafił
docenić żony, uciekł w ramiona innej, gdy tylko pojawiły się problemy. Nie mógł
mieć dziecka z własną żoną, trudno, jest przecież cała masa innych kobiet.
Zostawił po sobie pustkę w mieszkaniu, w sercu Krysi i podpis na akcie rozwodu.
Zdruzgotana bohaterka po rozprawie
sądowej nieomal wpadła pod koła nadjeżdżającego samochodu, gdyż wtargnęła na
ulicę na czerwonym świetle. Z opresji, a raczej wiecznego spoczynku (bądź
trwałego kalectwa) uratował ją tajemniczy mężczyzna, na którym Krysia
wyładowała swoją frustrację po ciężkim dniu. Nieznajomy zniósł wszystko z
pokorą, po czym każde poszło w swoją stronę. Jakież było zdziwienie głównej
bohaterki, gdy po kilku dniach znów wpadła na mężczyznę, którego zaczęła
później widywać coraz częściej, rozmyślać o nim coraz częściej…
Jeśli myślicie, że ta historia
prostym tokiem będzie się toczyła w kierunku „żyli długo i szczęśliwie” to
niestety, mylicie się. Życie Krystyny nie jest łatwe, o czym niejednokrotnie
boleśnie się przekonacie. Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, gdyż główna bohaterka
i jej historia są warte poznania. Chciałabym natomiast skupić się na konstrukcji
tej książki, która nie ma rozdziałów, czego nie lubię, ale… w zupełności nie
przeszkadza to w czytaniu. Wiecie dlaczego? Bo tę książkę czytałam praktycznie
jednym tchem, więc nie przeszkadzało mi to. Historię, mimo jej grubości
pochłonęłam w dwóch podejściach (znowu muszę zwrócić uwagę na to, że uważam, iż
sen jest rzeczą niepraktyczną. Zamiast spać moglibyśmy czytać książki!).
Agnieszka Jordan-Gondorek
debiutuje w świecie pisarzy i robi to z wielkim wejściem. Historia
przedstawiona w tej książce bardzo mi się podobała. Bohaterowie są wyraziści,
zupełnie niestereotypowi i nieprzewidywalni. Nie umiałam przewidzieć biegu
wydarzeń w tej książce, gdyż było ty wiele momentów kulminacyjnych. Zwroty
akcji niejednokrotnie wprawiały mnie w osłupienie i zachęcały do dalszej
lektury. Musiałam wiedzieć co będzie dalej i dalej. Autorka stworzyła
niebanalną powieść w którą wplotła wiele ciekawych wątków i bohaterów. Moimi
faworytami są Zoja, która jest naprawdę dobrze rozwiniętą postacią, oraz
Japońska rodzina, którą szczerze pokochałam i chciałabym mieć tak oddanych
ludzi wokół siebie.
Muszę docenić język, jakim
operuje autorka, gdyż idealnie mi się czytało tę książkę za sprawą tego, jak
dobierała poszczególne zwroty. Opisy, sytuacje… wszystko było opisane tak
plastycznie, że bez problemu mogłam się przenieść w miejsca, w których była
Krysia. Ponadto, książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, co naprawdę
lubię.
Wszystko bardzo mi się podobało,
ale dostrzegłam jedną, dużą wadę, którą pragnę zarzucić autorce. A mianowicie,
czemu to jedyna napisana przez Ciebie książka? Chcę więcej!
„Dziewczyna z warkoczem” to
idealny umilacz czasu, czytajcie! Bardzo, bardzo polecam.
Czytałam i w pełni popieram recenzję. Faktycznie - tylko jedna. Może coś jeszcze powstanie...
OdpowiedzUsuń