RECENZJA PATRONACKA „Walcząc z
ciszą” Aly Martinez
O autorce:
Urodziła i wychowała się w Savannah w stanie Georgia. Prywatnie wychowuje
czwórkę szalonych dzieci, z których żadne nie ma więcej niż 5 lat. Jest mamą
bliźniąt. Aktualnie mieszka w Chicago. W wolnym czasie czyta wszystko, co
wpadnie w jej ręce (najchętniej przy kieliszku dobrego wina). Przy wsparciu
przyjaciół zdecydowała, że doda słowo „autor” do listy prac, jaką wykonuje.
O książce:
Data wydania: 23 stycznia 2019
Kategoria: romans
Wydawnictwo: NieZwykłe
Opis książki:
„Dla
większości ludzi dźwięk jest pojęciem abstrakcyjnym. Spędzamy całe życie,
próbując odciąć się od szumu, żeby móc skupić się na tym, co uważamy za ważne.
Ale co, jeśli – gdy jasność umysłu zostaje przypłacona zupełną ciszą – to ten
niewyraźny szmer w tle staje się czymś, za co oddałoby się wszystko?
Od zawsze byłem wojownikiem. Mając rodziców, którzy cudem nie
trafili więzienia, i dwóch młodszych braci, którzy niemal zostali oddani do
rodzin zastępczych, zyskałem umiejętności w unikaniu ciosów, jakie zadaje
życie. Dorastając, nie miałem niczego, co mógłbym nazwać swoim, ale od chwili,
kiedy spotkałem Elizę Reynolds, to właśnie ona należała do mnie. Stałem się
kompletnie uzależniony od niej oraz ucieczki do rzeczywistości, którą sobie
nawzajem zapewnialiśmy. Przez lata spotykaliśmy się z różnymi ludźmi, ale nie
było nocy, żebym nie usłyszał jej głosu.
Nie zaplanowałem spotkania miłości swojego życia w wieku
trzynastu lat. Tak samo jak tego, że jako dwudziestojednolatek zacznę stopniowo
tracić słuch. Ale i tak spotkały mnie obie z tych rzeczy. A teraz prowadzę
najcięższą walkę swojego życia i znalazłem się na skraju porażki. Walczę o
swoją karierę. Walczę z obezwładniającą ciszą. Walczę dla niej. Każdej nocy,
kiedy tuż przed zaśnięciem opuszcza ją świadomość, wzdycha. Chyba właśnie to
jest dźwięk, którego będzie mi brakowało najbardziej.”
Czasem życie zmusza nas do tego, by
dorosnąć, kiedy jeszcze powinniśmy być dzieckiem. Odbiera radość z dzieciństwa
i stawia przed problemami, z którymi nie powinien mierzyć się ktoś tak młody i
na dodatek sam. Till nie miał kochających rodziców, którzy zatroszczyli by się
o niego. Nie miał domu, do którego chętnie by wracał, ale znalazł miejsce,
które nocą było jego oazą. W tej oazie była pewna dziewczyna, młoda, zagubiona,
tak jak on, niekochana. Eliza też musiała radzić sobie w życiu sama, rodzice
nie interesowali się nią. Gdy na drodze pojawia się trzynastoletni Till, jej
samotność od tego czasu staje się mniej dotkliwa.
Oboje w tym swoim prywatnym miejscu
odsuwają od siebie zmartwienia. Powoli dorastają, ale poza tym ich tajemniczym azylem
są dla siebie obcy. Młodzi, zagubieni i na dodatek przestraszeni tym, co ożywa
w ich sercach. Tego, co czują do siebie. Życie Tilla to walka, o dobro swoich
braci, o siebie i walka z ciszą, która gdzieś na niego czyha. Wkracza również
do świata prawdziwej walki, który chroni go przed zgubą. Boks daje mu siłę,
której będzie potrzebował nie raz.
Eliza jest już młodą kobietą żyjącą
na własny rachunek, bo życie doprowadziło ją właśnie w takie miejsce. Kobieta potrzebuje
Tilla, który w pewnym momencie zburzył ten ich idealny świat. Oboje boją się,
bo zepsuł coś, co powinno być piękne, chociaż w ich przypadku trudne. Czy będąc
już dorosłymi ludźmi są w stanie poradzić sobie z problemami, których nie udało
im się rozwiązać wcześniej? Czy cisza, która może zaatakować z zaskoczenia
przyniesie nokaut?
"Walcząc z ciszą" to
jedna z piękniejszych książek jakie miałam okazję przeczytać. Opowiada
przejmującą historię o miłości, która zrodziła się z przyjaźni, z potrzeby
bycia kochanym. Kiełkowała wiele lat, by wydostać się na wierzch, ale to nie
oznacza, że od wtedy wszystko stało się łatwe. Życie głównych bohaterów, ich
codzienność, nie jest bajkowa, prosta i bezproblemowa. Ta powieść do samego
końca zaskakuje. Historia Tilla i Elizy wzrusza, pokazuje jak łatwo jest
stracić coś cennego, ważnego.
Niekiedy w życiu trzeba stoczyć nie
jedną walkę, nie raz nawet trzeba upaść, by stać się silniejszym. Trudna droga
wzmacnia człowieka, trud się opłaca i nasi bohaterowi to udowodnili. Dawno nie
spotkałam tak cudownych postaci, które na długi czas pozostaną w moim sercu.
Książkę bardzo polecam, bo czasami
trzeba oddać się bezwzględnej ciszy. Gwarantuję, że czytanie tej powieści sprawi,
że nie będziecie się mogli od niej oderwać!
Ciesze się, że ta pozycja tak Ci się spodobała. Może i ja kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com
Romans przeważnie zaczyna się od Niej - samotbej poszukującej lub zarzekającej się, że już nigdy nikt itp. Tu jest inaczej. Miłość z męskiego punktu widzenia. Nietypowy obraz uczuć wzrusza i ciekawi. Nie czytałam, juz wkładam na listę do przeczytania. Muszę mieć. Z treścią bywa różnie, ale chociażby dla tego przystojniaka na okladce warto:)
OdpowiedzUsuń