RECENZJA „Mój Torin” K. Webster
O książce:
Premiera: 17 lipca 2019
Kategoria: romans
Wydawnictwo: NieZwykłe
Opis książki:
„Jestem dziwadłem, odmieńcem, nigdzie nie pasuję.
Jestem samotna, nikt mnie nie kocha.
Jednak szczęście jest tak blisko, prawie mogę go posmakować.
Aż nagle zjawia się on.
Jest przystojny i bogaty, stanowi uosobienie męskości.
Ma smutne brązowe oczy i niesamowity uśmiech.
I chce, żebym uciekła razem z nim.
Skrywa swoje intencje.
Motywy jego postępowania są niejasne.
Ale ja i tak z nim odchodzę, bo tu nie jestem szczęśliwa.
Jego obietnice są zbyt piękne, by mogły być prawdziwe.
Zamek. Fortuna. I konie.
To wszystko jest zbyt proste.
A w moim życiu nic nigdy nie jest proste.
W czym tkwi haczyk?
Zawsze jest jakiś haczyk.”
Moja opinia:
„Mój Torin” ukazała się pod patronatem
medialnym mojej strrony. Jednak mimo tego, iż pomagam w promocji, to moja
rrecenzja, jak zawsze, będzie rzetelna i nie zamierzam ukryć błędów, które
raziły mnie w oczy podczas czytania tej książki.
Zacznę od tego, że tytułowy Torin zmaga
się z autyzmem. Ta tematyka nie jest mi obca, ba, jest mi bardzo bliska. Z nią
wiążą się moje studia, kursy, oraz codzienna praca, podczas której przybywam z
wieloma osobami z spektrrum autyzmu.
Postać Torina na począku przyciągnęła moje
zainteresowanie. W adekwatny sposób była ukazana jego choroba, w której był
więźniem samego siebie. U każdego autyzm przejawia się inaczej, może przybierać
różne formry, stopnie umiejętności, jednak zawsze jest pewien wspólny
mianownik. Problem w relacjach społecznych oraz z okazywaniem emocji. Takie
osoby muszą się po prostu tego nauczyć. Torin został przedstawiony jako zamknięty
w sobie mężczyzna, który niewiele mówi, ma stereotypie zachowań, fiksacje, ale
idealnie porozumiewa się za pomocą urządzeń elektronicznych. To mi trochę nie
pasowało, gdyż niekiedy jego opisy były zbyt przesłodzone, co zupełnie nie
pasuje mi do osób dotkniętych autyzmem.
Dając już spokój Torinowi przejdźmy do
Casey, kolejnej głównej bohaterki. Jednej z najbardziej irytujących jakie można
spotkać w literaturze. Casey ma ADHD, jest irytująca, ale przy okazji bardzo
naiwna, wręcz głupia. Nigdy nie doświadczyła prawdziwej miłości i lgnie do każdego,
kto okaże jej trochę uczucia. Jestem to w stanie zrozumieć, gdyż trauma z
dzieciństwa zostawiła w niej dużą dziurę do załatania. Jednak nie jestem w
stanie zrozuumieć, jak mogła być bierną osobą podczas gwałtu. Nie protestowała,
nie broniła się, a następnie poszła po więcej. To był moment w którym straciłam
do niej resztki szacunku.
Kolejnym z bohaterów pierwszoplanowych jest
Tyler. To jest postać do której nie mam zastrzeżeń. Opiekuuńczy, troskliwy,
zawsze najpierw myślał o innych, a dopieor później o sobie. Bardzo wyjątkowy
mężczyzna, który w tej historii skradł moje serce.
Narracja jest prowadzona z trzech
perspektyw: Tylera, Torina oraz Casey. Mimo bohaterów, którzy średnio przypadli
mi do guustu ta książka wciąga. Jest to historia na jeden wieczór, którą można
przeczytać, wyciągnąć z niej coś dla siebie oraz zapomnieć.
Zaważyłam, że autyzm staje się coraz
popularniejszy w literaturze, co bardzo mnie cieszy.. Mam nadzieję, że ludzie w
końcu inaczej spojrrzą na takie osoby, zaczną je rozumieć, szanować.
Książkę polecam tylko dosorłym
czytelnikom ze względu na ilość scen erotycznych, oraz tego, w jaki sposób
został przedstawiony pierwszy raz Casey i Torina. Uważam, że młode dziewczyny
nie powinny sięgać po tę powieść, aby nie nabierać trauumatycznych, czy też
błędnych przekonań na temat życia seksualnego.
W tej powieści spójrzmy też z
przymrużeniem oka na przedstawienie autyzm, gdyż uważam, że wiele opisów na
temat tej choroby zostało wykreowanych na potrzeby powieści.
Niemniej, jeśli chcecie przeczytać love
story z dużą ilością dramatów oraz errotyki – ta książka idealnie się do tego
nada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz