RECENZJA
„Nim nadejdzie świt” Alicja Wlazło
O
książce:
Data
wydania: 30 kwietnia 2020
Kategoria:
romans
Wydawnictwo:
Inanna
Opis
książki:
Podobno
pierwsza miłość nie może trwać wiecznie. Podobno wypali się przy pierwszym
podmuchu pędzącego życia… Czy na pewno?
Theo pragnie by rodzice byli z niego dumni. Chodzi na treningi kickboxingu, jak niegdyś jego ojciec, gra również na skrzypcach, tym samym spełniając marzenie matki. Ich życie wydaje się poukładane, jednak ciągłe nieobecności ojca ciążą coraz bardziej.
Vera chce tylko normalnego życia, lecz jej relacje z matką wykraczają daleko poza te panujące w zdrowej rodzinie. Żyje w stresie, strachu oraz spędza dnie na spełnianiu wygórowanych
wymagań matki.
Czy rodzące się pomiędzy Theo i Verą uczucie wystarczy, by przetrwać wszystko, co zgotował im los? I, co najważniejsze, czy zdążą nim nadejdzie świt?
Theo pragnie by rodzice byli z niego dumni. Chodzi na treningi kickboxingu, jak niegdyś jego ojciec, gra również na skrzypcach, tym samym spełniając marzenie matki. Ich życie wydaje się poukładane, jednak ciągłe nieobecności ojca ciążą coraz bardziej.
Vera chce tylko normalnego życia, lecz jej relacje z matką wykraczają daleko poza te panujące w zdrowej rodzinie. Żyje w stresie, strachu oraz spędza dnie na spełnianiu wygórowanych
wymagań matki.
Czy rodzące się pomiędzy Theo i Verą uczucie wystarczy, by przetrwać wszystko, co zgotował im los? I, co najważniejsze, czy zdążą nim nadejdzie świt?
Moja
opinia:
"Nim
nadejdzie świt" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Alicji Wlazło.
Historia
przedstawioną w książce opowiada o losach Veronicy i They, którzy są parą.
Jednak ich relacja nie jest jedną z pięknych, bajkowych opowieści o miłości.
Ich związek jest bardzo burzliwi. Chociaż oboje starają się, być szczęśliwi, to
rzeczy, które ich dzielą wciąż przeszkadzają w odnalezieniu pełni szczęścia,
stabilności i spokoju. A więcej niestety ich dzieli, niż łączy...
"Nim
nadejdzie świt" to historia o skomplikowanym uczuciu, odnajdywaniu siebie
i spełnianiu oczekiwań innych ludzi.
Alicja
Wlazło zastosowała ciekawy zabieg w swojej powieści: krótko i na temat. Książkę czytało mi się bardzo szybko,
ponieważ nie ma w niej nic zbędnego. Każda scena wnosiła coś do fabuły, dialogi
były bardzo naturalne, a wydarzenia zawarte w książce przedstawiono niezwykłe
obrazowo. Powieść dobrze działa na wyobraźnię czytelnika i stanowi naprawdę
przyjemną rozrywkę. Myślę, że chętnie sięgnę po inne powieści tej autorki,
licząc, że będą równie wciągające.
"Nim
nadejdzie świt" to powieść przede wszystkim o człowieczeństwie. Historia
Veronicy i Theo pokazuje, jakie skutki może mieć dla człowieka spełnianie
ambicji innych osób kosztem swojego szczęścia. Ta książka opowiada również o
tym, że czasem ludzie po prostu do siebie nie pasuje i albo oboje możemy się
uszczęśliwić, albo męczyć się ze sobą. Powieść opowiada również o akceptacji
siebie, tego, co w nas tkwi. Pokazuje, jak bardzo można się zmienić, gdy
otaczają nas niewłaściwi ludzie.
Naprawdę
długo mogłabym wymieniać, ile autorka w tej dość niedużej książce zawarła
tematów i mądrości, ale wolę zostawić Wam możliwość odkrycia tego.
Myślałam,
że ta książka będzie skupiała się głównie na wątku romantycznym, który, co
zaskakujące, stanowi to jedynie tło. Na pierwszy plan wysuwa się wątek
sensacyjny, który nadaje dynamiki całej fabule.
Ta
powieść bardzo mnie zaskoczyła, bo okładka sugeruje przyjemną, lekką
romantyczną historię, a otrzymałam coś naprawdę intrygującego, z efektem wow.
Ta książka jest mroczna, wciągająca i co chwilę wciągała mnie coraz bardziej!
Naprawdę
polecam.
Moja
rekomendacja:
"Nim
nadejdzie świt” to powieść o relacjach rodzinnych, w których dzieci
starają
się być idealne, aby spełniać oczekiwania rodziców. Uczucie,
które
pojawia się między głównymi bohaterami, może ich ocalić, o ile nie
będzie
za późno...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz