RECENZJA „First
last song” Bianca Iosivoni
O
książce:
Data
wydania: 8 kwietnia 2020
Liczba
stron: 392
Cykl:
First
Tom: 4
Kategoria:
romans
Wydawnictwo:
Jaguar
Opis
książki:
Mason i Grace studiują na tej samej uczelni, ale
nie pozostają w żadnych zażyłych relacjach. Sytuacja zmienia się radykalnie,
kiedy Grace postanawia nieco schudnąć, a Mason zaczyna pełnić funkcję jej
personalnego trenera. Był ostatnim facetem, którego opinią na swój temat by się
przejmowała, a że kiedyś ona oddała mu przysługę, uznała, że nadszedł czas na
rewanż. Generalnie Grace wcale nie uważa, że musi zeszczupleć – podświadomie
jednak czuje, że powinna zadowolić despotyczną matkę i swojego chłopaka. Nie da
się ukryć, poczucie własnej wartości jest u Grace żałośnie niskie. Tak bardzo,
że gotowa jest poświęcić swoje marzenia i zrezygnować z przesłuchań i z kariery
na scenie. Nie chce dłużej poddawać się niczyjej presji, nie zostanie
wokalistką. Pod wpływem Emery, swojej przyjaciółki, postanawia jednak udowodnić
coś sobie – i jej. Przesłuchanie wygrywa, ale członkinią zespołu wciąż nie chce
być. Mason, który w zespole gra na gitarze i trochę śpiewa, doskonale zdaje
sobie sprawę, ile warta jest Grace, jej profesjonalne przygotowanie oraz
znakomity głos. Jeśli zespół ma mieć jakiekolwiek szanse na wygraną w
konkursie, do czego się właśnie przygotowuje, i na dalszą karierę w
showbiznesie, może to osiągnąć tylko z Grace w roli wokalistki. Podejmuje więc
usilne starania, aby ją przekonać… Ciekawe, jaki będzie tego skutek, a jeszcze
ciekawsze, jakie będą skutki uboczne!
Moja
opinia:
Czytałam
wszystkie powieści z tej serii i każda z nich mi się podobała. Moją ulubioną
dotychczas była „First last night”, ale „First last song” zdecydowanie ją
przebija!
W tej
odsłonie serii poznajemy Grace i Masona. Bohaterowie są na studiach, a łączy
ich relacja typu hate-love. Ze względu na wspólnych znajomych często się
spotykają. Ich nastawienie do siebie zmieni się w wyniku pewnej sytuacji, gdzie
bohaterowie zdadzą sobie sprawę, że jednak coś ich łączy…
Kreacja
głównych bohaterów jest naprawdę dobra, autorka stopniowo wprowadza nam
informacje na temat tych postaci, a naprzemienna narracja, prowadzona z
perspektywy Grace i Masona pozwala zagłębić się w myśli i odczucia bohaterów.
Książki
z tej serii można czytać osobno, gdyż w każdym tomie mamy innych głównych
bohaterów.
Zaintrygował
mnie sposób, w jaki autorka przedstawia losy bohaterów, ich życiowe
doświadczenia, wspomnienia, relacje między nimi, oraz między członkami ich
rodzin. Dobrym przykładem jest tu Grace, dziewczyna tłamszona, ba, można śmiało
użyć określenia: ofiara przemocy psychicznej, której dopuszcza się wobec
nastolatki jej matka.
Grace
jest przykładem na to, że czasem najbliższe osoby mogą nam wyrządzić wiele
złego, ale mimo wszystko nie warto się poddawać.
Bardzo,
ale to bardzo jestem wdzięczna autorce za poruszenie takiego tematu. Ta
historia pokazuje, jak ważni w życiu dziecka są rodzice, jak wielką siłę mogą
dać dorastającemu człowiekowi, lub jak bardzo ich komentarze mogą podcinać
skrzydła.
Uważam,
że takich książek powinno być więcej, a tematyka, chociaż trudna i bolesna, w
tym przypadku została delikatnie przemycona do z pozoru lekkiej, romantycznej
książki.
Ta
książka będzie niesamowitą lekturą zarówno dla dorosłych czytelników, jak i dla
młodzieży, ze względu na poruszaną tematykę i lekki styl autorki, który wciąga
i sprawia, że przyjemnie się czyta tę historię.
„First
last song” to romans muzyczny, z dużą dawką emocji, uczuć, przemyśleń, pięknych
cytatów… Jest to mój ulubiony gatunek powieści, kocham książki, w których
miłość miesza się z muzyką i mam wobec nich bardzo duże wymagania. W tym
przypadku autorka sprostała im wszystkim i z pewnością będzie to jedna z moich
ulubionych książek tego roku.
Naprawdę
gorąco polecam, wow!
Jakie
to było dobre!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz