RECENZJA PRZEDPREMIEROWA „Nasze
własne piekło” – Natalia Nowak-Lewandowska
Premiera: 14 lutego 2019
Liczba stron: 304
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Pascal
Liczba stron: 304
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Pascal
Opis książki:
„Namiętność, która zwycięża uprzedzenia.
Kiedy pewnego dnia Nina zadzwoniła po taksówkę, nie spodziewała się, że to zapoczątkuje ważne zmiany w jej życiu. Również Artur nie mógł przewidzieć, że kobieta, która właśnie zamówiła u niego kurs, zostanie w jego myślach na dłużej.
Życie Artura nie jest ani oczywiste, ani proste. Trudne dzieciństwo zaowocowało mroczną teraźniejszością.
Wbrew zdrowemu rozsądkowi dwoje tak różnych ludzi zaczyna łączyć coraz silniejsza więź. Czy poradzą sobie z przeciwnościami? Czy Nina odważy się przeciwstawić najbliższym i zawalczyć o swoje uczucie? Czy Artur zdoła odciąć się od przeszłości?
I czy przeciwieństwa naprawdę się przyciągają?”
„Namiętność, która zwycięża uprzedzenia.
Kiedy pewnego dnia Nina zadzwoniła po taksówkę, nie spodziewała się, że to zapoczątkuje ważne zmiany w jej życiu. Również Artur nie mógł przewidzieć, że kobieta, która właśnie zamówiła u niego kurs, zostanie w jego myślach na dłużej.
Życie Artura nie jest ani oczywiste, ani proste. Trudne dzieciństwo zaowocowało mroczną teraźniejszością.
Wbrew zdrowemu rozsądkowi dwoje tak różnych ludzi zaczyna łączyć coraz silniejsza więź. Czy poradzą sobie z przeciwnościami? Czy Nina odważy się przeciwstawić najbliższym i zawalczyć o swoje uczucie? Czy Artur zdoła odciąć się od przeszłości?
I czy przeciwieństwa naprawdę się przyciągają?”
Bardzo lubię twórczość Natalii Nowak-Lewandowskiej, więc musiałam sięgnąć po jej najnowszą powieść. „Nasze własne piekło” to historia opowiadania z dwóch perspektyw – Niny oraz Artura.
Nina jest artystką, a
dokładniej mówią – skrzypaczką. Kobieta ma trzydzieści lat, mieszka sama,
jedyną bliską jej osobą jest toksyczna matka, która nieustannie krytykuje córkę
i wymusza na niej presję, aby ta realizowała się głównie zawodowo. Matka
rekompensuje tym swoje niezaspokojone ambicje, gdyż sama musiała zrezygnować z
gry na ulubionym instrumencie na skutek pewnego wydarzenia. Nina nie jest zadowolona
ze swojego życia, które skupia się jedynie na pracy. Kobieta mimo iż poukładana,
jest osobą bardzo wycofaną, nieśmiałą, co budzi ciekawość u Artura.
Artur to mężczyzna, który z
pewnością ma wiele wad, a jego działania nie są zgodne ani z prawem, ani z
moralnością. Gdy spotyka Ninę budzą się w nim nieznane dotąd uczucia, takie jak
troska, opiekuńczość. Mężczyzna nie rozumie swojego zachowania, nie rozumie,
dlaczego pragnie pomagać obcej kobiecie. W dodatku takiej niezbyt pięknej, lecz
przeciętnej. Zupełnie nie w jego typie. Przecież nie jest ona typem kobiet jaki
lubi, jest taka zupełnie zwyczajna, w dodatku jej sposób bycia zupełnie mu nie
odpowiada. Jednak pragnie, by była bezpieczna, a jej obraz ciągle zaprząta jego
myśli.
Ta książka przedstawia perypetie
skrajnie różnych bohaterów, których nie łączy zupełnie nic. Są maksymalnymi
przeciwieństwami, różnią się niczym dzień i noc. Podoba mi się kreacja tych
bohaterów, aczkolwiek Nina momentami bardzo mnie męczyła swoją osobowością, zwłaszcza
na początku powieści, przez co często odkładałam tę książkę. Artur nadrabiał za
dwoje, gdyż jego osobowość była naprawdę intrygująca. W mój gust chyba nie
wpisują się takie „ciapcie” jak Nina. Ta kobieta ma trzydzieści lat, a wszystkiego
się boi, pozwala mamie na sterowanie swoim życiem, na wieczną kontrolę i z
wszystkiego się jej tłumaczy. Rozumiem, jakby ich relacja chociaż w jakiś
stopniu była poprawna, ale matka Niny po prostu była okropną bohaterką.
Bardzo podobało mi się to, że
w tej książce naprawdę dużo się dzieje. Wątek miłosny jest taki delikatny, lekki
i stanowi takie uzupełnienie, dodatek do całej fabuły. Bohaterowie świetnie
wpływają na swoje życia, zwłaszcza Artur wywołuje u Niny istne tornado. Tyle
niepewności, tyle różnych uczuć, rozterek. Ta książka to dawkowanie emocji,
które dąży do wybuchowego finału, który niekoniecznie mnie zadowolił. Autorka
pozostawiła nas z tak zwanym „zakończeniem otwartym”, a ja wolę mieć jasno
postawioną sytuację, niż sama sobie dopowiadać co było dalej.
Niemniej całą powieść
odbieram bardzo pozytywnie. Jest ciekawa, wciągająca i mimo drobnych wad bardzo
mi się podobała. Lubię historie w których zmienia się perspektywa postrzegania
świata przez bohaterów, w których teraźniejszość nie jest idealna. Jeśli
lubicie lekkie historie o miłości, które poza wątkiem romantycznym zawierają w
sobie ciekawe wydarzenia to ta historia z pewnością Wam się spodoba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz