RECENZJA „List z Limbazi” Stach Szulist
O książce:
Data wydania: 7 listopada 2018
Kategoria: literatura współczesna
Wydawnictwo: Poligraf
Opis książki:
„Ela jest pięćdziesięciolatką,
miłośniczką klimatów rockowych i dobrej literatury, która za sprawą kilku
przypadkowych kliknięć w sieci nawiązuje niezobowiązującą znajomość
przeradzającą się w rodzaj flirtu. Zdaje sobie sprawę z lekkomyślności
działania pod fałszywym imieniem, budząc w sobie zarazem impuls do przemyśleń
nad swym dotychczasowym życiem: minioną wielką miłością do męża, wypalonym
uczuciowo małżeństwem, monotonią egzystencji, skomplikowaną przeszłością
rodziny. Kiedy przypadkiem wychodzą na jaw oszustwa męża – zarówno zdrada, jak
i kłamstwa w sprawie syna – rewiduje swe życie z jeszcze głębszą
skrupulatnością, odkrywając przy okazji prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje
się również, że mężczyzna, z którym flirtowała w sieci, też oszukiwał i
ostatecznie związał się z jej szaloną przyjaciółką.
W końcu Ela decyduje się na diametralne zmiany,
które dodatkowo przyspieszy otrzymany przez jej matkę niespodziewany list z
łotewskiego miasteczka.
Historia bohaterki to opowieść o tym, że wbrew
stereotypom na zmiany nigdy nie jest za późno. Ciekawostką może być fakt, że
powieść z perspektywy kobiety napisał mężczyzna.”
„List z Limbazi” to powieść o Elżbiecie,
statecznej kobiecie. Wszystko wskazuje na to, że pięćdziesięciolatka wiedzie
szczęśliwe życie, wraz z mężem i dwójką dzieci. Jednak okazuje się, że to tylko
pozory, a spokojna sielanka zmienia się w plac bojowy. Antoni, czyli mąż
Elżbiety zaczyna wywoływać wojnę, podburzając syna przeciw matce. Nastolatek
zaczyna się buntować przeciw wymaganiom rodzicielki i jest ślepo zapatrzony w
ojca, który pozwala mu na wszystko. Między małżonkami nieustannie dochodzi do
spięć.
Ela zmęczona sytuacją w domu zaczyna
uciekać do krainy marzeń, z których żadne już się nie spełni. Przecież ma
pięćdziesiąt lat, to już za późno na zmiany. Czego ona by teraz mogła chcieć?
Jest za stara, ma męża, dzieci i tak właśnie powinno wyglądać jej życie.
Rutyna, poniżanie, przecież sama się na to zdecydowała. Przecież nie może nic
zmienić, no bo jak? Czy takie przekonanie jest słuszne?
Elżbieta poznaje w Internecie mężczyznę,
który zaczyna ją adorować. Główna bohaterka na nowo odkrywa w sobie kobiecość,
zaczyna o siebie dbać, czuć się atrakcyjna i zapomina o szarej rzeczywistości,
która ją otacza. Jednak czuje się winna, że zaczyna marzyć o innym życiu, do
czasu, gdy odkrywa, że to nie ona zdradza, lecz jest zdradzana. W dodatku jej
matka nie jest z nią szczera. Kumulację wszystkich negatywnych emocji podburza
tajemniczy list, tytułowy list z Limbazi. A to co się w nim znajduje… zobaczcie
sami.
Historia Elżbiety odgrywa się w wielu
domach. Wiele kobiet w tym wieku przestaje się realizować, zapomina o swojej
kobiecości, prawie do marzeń, do szczęścia. Niestety, ale rzeczywistość zaczyna
przytłaczać. Należy pamiętać, że matka to nie zawód. Bycie matką, czy żoną ma
być czymś przyjemnym. A głównym zadaniem w tym wszystkim jest bycie kobietą, kobiecą
kobietą. Kobiecość jest piękna i należy ją okazywać, dbać o siebie, wciąż na
nowo rozkochiwać w sobie męża, niezależnie od tego, ile jesteście razem. W
naszych czasach jest coraz więcej rozwodów, zdrad. Dlaczego? Bo żyjemy w
ciągłym biegu, zapominamy o sobie. A pomyślcie same, czy chciałybyście, będąc
mężczyzną, mieć w domu wiecznie zmęczoną, marudną kobietę, która zaraz po
wejściu do domu wskakuje w rozciągnięte ubrania? Ja niekoniecznie, chociaż
czasem sama przyłapuję się na tym, że mi się po prostu nie chce. Ale uwielbiam
na nowo adorować swojego mężczyznę, uwielbiam czuć się dla niego piękna,
atrakcyjna i ważna. Pomyślcie nad tym.
Finał książki bardzo mnie zaskoczył, tak
pozytywnie. Pamiętajcie, że w każdym wieku macie prawo do szczęścia, marzeń i
miłości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz