środa, 19 czerwca 2019


RECENZJA „Pokój w dolinie” Ruth Logan Herne

O książce:
Data wydania: 16 kwietnia 2019
Liczba stron: 400
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Cykl: Ranczo Staffordów
Tom: 3
Wydawnictwo: Dreams

Opis książki:
Trey Walker Stafford zawdzięcza życie swojemu wujowi Samowi Staffordowi, który ocalił go i przygarnął po śmierci rodziców. Trey kilka lat temu opuścił ranczo Double S, by wbrew woli Sama tworzyć muzykę, jednak teraz wraca do centralnego Waszyngtonu, gdy dowiaduje się, że może uratować życie przybranego ojca, zostając dawcą przeszczepu. Chociaż Trey odnalazł sławę i sukces w świecie muzyki country, ma za sobą bolesną stratę – śmierć żony. Śpiewa piosenki o miłości, jednocześnie nosząc w sobie zionącą pustkę, której nie potrafi wypełnić.

Lucy Carlton, samotna matka przytłoczona rosnącą liczbą wyzwań i nieufna wobec Staffordów, niechętnie przyjmuje pomoc Treya na swojej podupadającej farmie, którą mężczyzna oferuje jej na prośbę przybranego ojca pragnącego naprawić dawne błędy.

W miarę, jak tych dwoje się do siebie zbliża, Trey powoli otwiera swoje serce dla tej pięknej kobiety, usiłując wyzbyć się żalu, który nosi w sobie od lat. Lucy również ma skomplikowaną przeszłość – czy Trey zaakceptuje ją taką jaka jest, nauczy się przebaczać dawne błędy i odnajdzie wewnętrzny pokój, którego tak poszukuje?”


Moja opinia:
Sławny muzyk, Trey, kilka lat temu postanowił opuścić rodzinne tereny, aby zająć się swoją pasją. Osiągając sukcesy stał się gwiazdą muzyki country. Jednak los zatoczył koło i sprawił, że główny bohater postanawia powrócić na farmę.

Lucy jest samotną matką wiodącą skomplikowane życie. Ledwie udaje jej się wiązać koniec z końcem.

Ta dwójka znacznie się od siebie różni, jednak los splecie ich losy. W wyniki pewnych okoliczności będą musieli podjąć współpracę. Wzajemna pomoc, która z początku przebiega w trudnej, oschłej atmosferze, po czasie zacznie być coraz przyjemniejsza. Bohaterom trudno będzie się przyznać do tego, co do siebie czują. Jednak czy własne przekonania okażą się ważniejsze od rodzącego się uczucia?

„Pokój w dolinie” to tom, który zamyka tę świetną trylogię. Przyzwyczaiłam się do tego klimatu i muszę przyznać, że żałuję iż nadszedł czas, aby rozstać się z tą serią. Warto jednak dodać, że można czytać każdy tom osobno, nie pogubicie się w lekturze.

Ostatni tom tej serii jest naprawdę bardzo przyjemną historią. Opowiada o dwójce ludzi, którzy zapomnieli czym jest miłość między partnerami. Brak bliskości nie jest czymś przyjemnym i po czasie trudno się przełamać i wpuścić nową osobę do naszego życia, zaufać komuś, wyjść z tej bezpiecznej strefy komfortu, jaką wokół siebie zbudowaliśmy. Historia Treya i Lucy opowiada właśnie o takich osobach, które mają za sobą pewne przeżycia, poruszają się od jakiegoś czasu w świecie dorosłych i zdążyły zostać zranione.

Niezwykle istotne w tej książce jest to, że autorka skupiła się na ukazaniu uczucia rodzącego się między bohaterami głównie w perspektywie psychicznej. Główni bohaterowie stopniowo się poznają, odkrywając przed sobą swoje mocne i słabe strony, opowiadają o własnych przeżyciach. Ponadto, powieść została osadzona w dobrze znanych klimatach, które autorka uwielbia. Mamy tu piękne krajobrazy znane z farmy, wschody i zachody słońca, oraz wszystkie magiczne momenty, które pozwalają się zrelaksować oraz stworzyć godną atmosferę dla rodzącego się uczucia.

Bardzo, bardzo polecam.

1 komentarz:

  1. Chyba jednak się nie skuszę. Mimo dobrej oceny ta historia niespecjalnie mnie przekonuje

    Pozdrawiam
    subjektiv-buch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty