niedziela, 30 czerwca 2019



RECENZJA „Trinkets” Kristen Smith

O książce:
Data wydania: 19 czerwca 2019
Liczba stron: 260
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Jaguar

Opis książki:
„Spotkania grupy anonimowych kleptomanów to nie miejsce dla porządnych nastolatek. A jednak tam właśnie trafiają dwie dziewczyny, którym niczego w życiu nie powinno brakować. Tabitha Foster ma wszystko, czego można pragnąć: pieniędzy jak lodu, tłum przyjaciół, popularność, najprzystojniejszego chłopaka w szkole... Brakuje jej tylko dreszczyka emocji. Tego samego, od którego jest uzależniona Elodie Shaw, cicha i nierzucająca się w oczy dziewczyna. Za to obecność Moe w takim miejscu nie powinna dziwić - wszyscy wiedzą, że to zadymiara, trzymająca się z najgorszymi szkolnymi szumowinami.
Tabitha, Elodie i Moe: królowa szkoły, dziewczyna-cień i twardzielka - takiego trio nikt nie potrafiłby sobie wyobrazić razem. A jednak rzucone przez Tabithę wyzwanie sprawia, że zaczyna je łączyć dziwna nić porozumienia. Od porównywania skradzionych fantów tylko krok do rozmów o wszystkim... Czy także o powodach, dla których zaczęły szukać tego rodzaju mocnych wrażeń?”


Moja opinia:
Debiutancka powieść Kristen Smith opowiada o życiu amerykańskich nastolatek, które zmagają się z problemami. Na podstawie powieści powstał również serial, który w całości obejrzałam.

Historia przedstawiona w powieści skupia się na trzech nastolatkach, które zupełnie się od siebie różnią.

Elodie to postać, która stara się sprawiać wrażenie grzeczniej dziewczynki. Ma wizerunek kujonki, postawę szarej myszki i niczym się nie wyróżnia. Jednak w jej sercu skrywa się żal za tym, co utraciła i dziewczyna stara się to sobie rekompensować w nieadekwatny sposób.

Tabitha moim zdaniem była bardzo naiwną bohaterką, za którą nie przepadałam. Sprawia wrażenie bogatej damulki, chociaż na idealnej fasadzie widnieje wiele rys, które stara się tuszować. Wbrew pozorom jej życie to pasmo porażek, które stara się ukryć przed znajomymi, a idealny chłopak nie jest dla niej oazą bezpieczeństwa.

Moe to bohaterka, którą trudno zrozumieć. Dziewczyna jest jedną wielką zagadką, niemniej została wykreowana w ciekawy sposób. Buntowniczka, która łamie wszystkie zasady, ukrywająca się za maską arogancji. Ale jej serce i osobowość są bardzo wrażliwe.

Zarówno książka, jak i serial były prowadzone z trzech perspektyw, czyli narracji każdej z bohaterek. Podobał mi się ten zabieg, jednak sam serial, w przeciwieństwie do książki nie przypadł mi do gustu. Książka wypada zdecydowanie lepiej.

Podoba mi się to, że autorka powieści przybliżyła nam portrety psychologiczne dziewcząt i poza ich życiem w szkole, ukazała również życie prywatne.

Powieść idealnie wpisuje się w kategorię młodzieżową, uważam, że tej grupie odbiorców spodoba się ona najbardziej.
Historia ma w sobie dobre przesłania, zakończenie jest ciekawe, a „Trinkets” jako całość to naprawdę dobra młodzieżówka, która powinna trafić w grono odbiorów w wieku nastoletnim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty