wtorek, 16 lipca 2019



RECENZJA „Z ciszy” Martyna Senator

O książce:
Data wydania: 3 lipca 2019
Kategoria: literatura młodzieżowa
Cykl: Z miłości
Tom: 4
Wydawnictwo: We need Ya

Opis książki:
Nowy tom bestsellerowej serii New Adult „Z miłości”. Tysiące sprzedanych egzemplarzy w Polsce! Poznaj autorkę, której historie chwytają za serce! Uwaga: tomy serii można czytać w dowolnej kolejności!

Opieram głowę na jego piersi, marząc o tym, by ta magiczna chwila trwała wiecznie. Wiem jednak, że gdy piosenka dobiegnie końca, czar pryśnie, a ja zamiast szybować wysoko wśród chmur, z hukiem runę na ziemię. Po raz kolejny stanę się dziewczyną z pokiereszowanym sercem.

Ostatnie, o czym myśli Zojka, to randkowanie z przypadkowymi chłopakami. Oddana pasji i zamknięta w swoim świecie pełnym niepewności, każdego dnia zakłada zbroję twardej i bezkompromisowej dziewczyny. Kiedy próg studia tatuażu, w którym pracuje, przekracza Filip, życie obojga nie będzie już takie jak dawniej. Choć chłopak panicznie boi się igieł, trzyma w dłoni wzór na piękny i tajemniczy tatuaż. Czy historia pisana tuszem będzie miała wystarczającą siłę, by połączyć tych dwoje na zawsze? Czy mimo obaw i lęków będzie ich stać na podjęcie wyzwania, jakie rzuca im los? Może warto spróbować, bez względu na wszystko…”


Moja opinia:
Wczoraj wydawało mi się, że posuwamy się zdecydowanie zbyt szybko. Ale w nocy wszystko przemyślałam i doszłam do wniosku, że niepotrzebnie się martwię. Bo niezależnie od tego, jak wolno będziemy się do siebie zbliżać, nigdy nie dostaniemy gwarancji, że nie skończymy ze złamanym sercem.

Seria Martyny Senator porwała mnie od pierwszego tomu. Autorka tworzy niebanalne historie miłosne, które kieruje do młodzieży, ale dorosły czytelnik również znajdzie tu coś dla siebie. Przede wszystkim świeżość, to młodzieńcze spojrzenie na pierwszą miłość.

W ciszy, która nas ogarnia nieśmiało, odkrywamy przed sobą prawdziwe uczucia. Nie tłumimy łez. Nie próbujemy być silni. Nie chwytamy się złudnej nadziei. Zdejmujemy maski i przestajemy udawać, że wszystko będzie dobrze.

Bardzo się cieszyłam, gdy kurier zawitał do mnie z pięknie zapakowaną paczką, która oprócz powieści zawierała fanty dla prawdziwego fana! W każdym razie, czym prędzej zabrałam się za czytanie, aby móc poznać historię Zoji, a następnie Wam o niej opowiedzieć.

Mama zmarła zaledwie kilka godzin po porodzie, a ja zamiast w jego ramiona, trafiłam na salę operacyjną. I chociaż lekarze nie dawali mi zbyt dużych szans, tata nie tracił nadziei. To właśnie dlatego wybrał dla mnie imię, które oznacza „życie”. Dla niego byłam cudem. Światełkiem w mroku, który tak niespodziewanie go ogarnął.

Młoda dziewczyna, gdy ją poznajemy jest świeżo po zdaniu matury i czeka na wyniki rekrutacji na studia weterynaryjne. Zoja pracuje w studiu tatuażu, jednak jej wolontariat jest jej prawdziwą pasją. W wolnych chwilach dziewczyna pomaga w schronisku i praca ta daje jej wiele satysfakcji. Główna bohaterka i ja mamy trochę cech wspólnych, dlatego łatwo było mi się wczuć w jej osobowość. Zoja jest osobą spokojną, skrytą, która musi nabrać do kogoś zaufania, aby wejść z nim w bliższą relację.

Jednak jakaś trzeźwa myśl szepcze, że to wszystko dzieje się zbyt szybko. Otwieranie się na drugą osobę zawsze kojarzyło mi się z zanurzaniem w lodowatej wodzie. Niektórzy potrzebują czasu, żeby się z nią oswoić. Wolą najpierw zamoczyć stopy, ochlapać ramiona, a dopiero później wejść głębiej. Inni wprost przeciwnie. Bez wahania wskakują do wody i na krótką chwilę znikają głęboko pod powierzchnią. W tej chwili już sama nie wiem, do której grupy należę. Targają mną sprzeczne emocje. Chciałabym jednocześnie zwolnić i zaryzykować. A to przecież niemożliwe...

Życie dziewczyny toczy się spokojnym rytmem do czasu, aż poznaje Filipa. Ich relacja stopniowo się zacieśnia i dla niego dziewczyna postanawia złamać swoje zasady.

Po raz kolejny tego dnia nasze spojrzenia zatracają się w sobie na kilka długich sekund. A kiedy rozlega się sygnał zapowiadający zamknięcie drzwi, niechętnie odwracam wzrok i wysiadam. Chowam dłonie do kieszeni spodni i wpatruję się w tył odjeżdżającego tramwaju. „To był niezwykły dzień”, powtarzam w myślach słowa Zoi. A potem wzdycham głęboko, bo uświadamiam sobie, że już nigdy jej nie zobaczę.

Bardzo lubię książki Martyny Senator, które poza urokiem pierwszej miłości poruszają dość trudne tematy. Wątki poboczne tych powieści są momentami brutalne i ukazują realizm świata, który nie zawsze jest nam przychylny. Autorka dba o zwroty akcji, dynamikę i emocje, których zdecydowanie tu nie brakuje.

Nie sztuką jest zauroczyć się kimś w ciągu jednej chwili. Sztuką jest wytrwać w tym uczuciu przez wiele lat i każdego dnia na nowo odkrywać jego piękno.

Uważam, że ta część powinna być czytana jako ostatnia, bo mimo, iż każdą z powieści można czytać osobno, to bohaterowie się tu przeplatają, przez co można sobie coś zaspoilerować.

„„Być może jesteśmy połówkami tego samego jabłka, ale moją część pokryła pleśń. I jeśli się nie odsunę, oboje zgnijemy.

Ostatnia z części porusza naprawdę trudną tematykę, jaką jest wirus Hiv, czy tematyka gwałtu. Książka gra na emocjach, bohaterka jest fantastyczna, mimo, iż trochę nieporadna. Aczkolwiek Zoja powinna znienawidzić autorkę za to, co jej zaserwowała w tej historii. Oj, Martyna, jak mogłaś…

Jak mocno trzeba szorować skórę, żeby zmyć bolesne wspomnienia?
Jak długo trzeba płakać, żeby wyrzucić z siebie nagromadzony żal?
Jak daleko można się posunąć, żeby odzyskać chociaż namiastkę spokoju? Głosy w mojej głowie szepczą, że to wszystko może być dużo prostsze. Wystarczy wyciszyć myśli, uśmierzyć ból, zapomnieć… Po prostu przestać istnieć.”


„Z ciszy” to ostatni tom, który kończy tę cudowną serię. Mimo, iż jest mi przykro, że to już koniec, to czuję swojego rodzaju spełnienie, gdyż ta seria była naprawdę dobra i pozostawiła mi wiele przyjemnych wspomnień i nadzieję na to, że autorka napisze coś jeszcze w podobnym klimacie. Jestem bardzo wdzięczna Martynie Senator za historię Sary, Kasi, Elzy oraz Zoji, chociaż trudno mi stwierdzić, która z książek jest moją ulubioną. Wszystkie wywarły na mnie duże wrażenie, ale najbardziej polubiłam chyba Sarę i jej partnera. Niemniej, polecam zapoznać się z całą serią!

2 komentarze:

  1. Szukałam prezentu dla przyjaciółki i chyba właśnie znalazłam 😊 Dzięki!
    Pozdrawiam serdecznie
    subjektiv-buch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tylko dwa pierwsze tomy.

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty