RECENZJA „Była sobie rzeka” Diane
Setterfield
O
książce:
Data
wydania: 11 marca 2020
Liczba
stron: 480
Kategoria:
romans
Wydawnictwo:
Albatros
Opis
książki:
„To była najdłuższa noc w roku,
kiedy wszystko może się zdarzyć.
Trzy dziewczynki zaginęły. Jedna wróciła. Opowieść się rozpoczyna…
W ciemną noc w środku zimy w starej gospodzie nad Tamizą ma miejsce niezwykłe wydarzenie. Stali bywalcy właśnie zabijają czas opowieściami, kiedy w drzwiach pojawia się ciężko ranny nieznajomy. W ramionach trzyma martwą dziewczynkę. Kiedy godzinę później dziecko zaczyna oddychać, nikt nie może w to uwierzyć. Cud? Czy magiczna sztuczka? Może nauka będzie w stanie to rozstrzygnąć?
Mieszkańcy nabrzeży prześcigają się w pomysłach, by rozwiązać zagadkę dziewczynki, która umarła, a potem ożyła. Mijają jednak dni, a tajemnica wydaje się coraz bardziej nieprzenikniona. Dziewczynka okazuje się niema i nie może odpowiedzieć na pytania: kim jest, skąd pochodzi i co stało się z jej bliskimi. W tej sprawie pojawia się coraz więcej pytań i wątpliwości.
Tymczasem trzy rodziny wyrażają chęć, by wziąć dziecko pod opiekę. Zamożna młoda matka wierzy, że dziewczynka jest jej córką, która zaginęła dwa lata wcześniej. Rodzina farmerów, która wciąż przeżywa sekretny romans syna, szykuje się na przyjęcie wnuczki. Skromna i skryta gospodyni proboszcza widzi w małej niemowie swoją młodszą siostrę. Każda z tych osób ma własną opowieść, której granice między rzeczywistością a fantazją są ulotne i rozlewają się czasami jak niekontrolowane wody rzeki.”
Trzy dziewczynki zaginęły. Jedna wróciła. Opowieść się rozpoczyna…
W ciemną noc w środku zimy w starej gospodzie nad Tamizą ma miejsce niezwykłe wydarzenie. Stali bywalcy właśnie zabijają czas opowieściami, kiedy w drzwiach pojawia się ciężko ranny nieznajomy. W ramionach trzyma martwą dziewczynkę. Kiedy godzinę później dziecko zaczyna oddychać, nikt nie może w to uwierzyć. Cud? Czy magiczna sztuczka? Może nauka będzie w stanie to rozstrzygnąć?
Mieszkańcy nabrzeży prześcigają się w pomysłach, by rozwiązać zagadkę dziewczynki, która umarła, a potem ożyła. Mijają jednak dni, a tajemnica wydaje się coraz bardziej nieprzenikniona. Dziewczynka okazuje się niema i nie może odpowiedzieć na pytania: kim jest, skąd pochodzi i co stało się z jej bliskimi. W tej sprawie pojawia się coraz więcej pytań i wątpliwości.
Tymczasem trzy rodziny wyrażają chęć, by wziąć dziecko pod opiekę. Zamożna młoda matka wierzy, że dziewczynka jest jej córką, która zaginęła dwa lata wcześniej. Rodzina farmerów, która wciąż przeżywa sekretny romans syna, szykuje się na przyjęcie wnuczki. Skromna i skryta gospodyni proboszcza widzi w małej niemowie swoją młodszą siostrę. Każda z tych osób ma własną opowieść, której granice między rzeczywistością a fantazją są ulotne i rozlewają się czasami jak niekontrolowane wody rzeki.”
Moja
opinia:
„Była
sobie rzeka” to powieść, która zupełnie mnie zaskoczyła.
Przyznam,
że w przypadku tej książki skusiła mnie okładka, która jest rewelacyjna.
Przyciąga wzrok i będzie stała na mojej półce wyeksponowana, bo naprawdę się w
niej zakochałam. Uważam, że to będzie jedna z najpiękniejszych okładek tego
roku!
Ale
dosyć o okładce, przejdźmy już do wnętrza…
Czytelnik
zostaje wprowadzony w świat powieści w stylu baśniowym, lecz nie jest to
Disneyowki klimat. Wręcz przeciwnie, ta historia od początku jest owiana
chłodem, mrokiem i czujemy taki dystans, chcemy zachować bezpieczną odległość,
odsunąć się od tej historii.
Znajdujemy
się w gospodzie „Pod Łabędziem” 1887
roku, gdzie ludzie regularnie się spotykają, aby dzielić się historiami. Lecz
ta noc jest inna, do karczmy wchodzi mężczyzna z martwą dziewczynką na ręku.
Wszyscy są wstrząśnięci tą sytuacją, zwłaszcza, że owe dziecko po godzinie
ożywa.
Nikt
nie rozumie zaistniałej sytuacji, a tajemnicza dziewczynka straciła głos, w
dodatku nic nie pamięta.
Wiadomo
tylko, że na przestrzeni lat w tej okolicy zaginęły trzy dziewczynki.
Czy to
jedna z nich?
Autorka
zręcznie prowadzi fabułę, która jest skonstruowana w taki sposób, aby wodzić
czytelnika za nos, sprawiając, że będzie on poszukiwał rozwiązań, które wciąż
mu uciekają. Otrzymujemy wiele informacji, domysłów, z których można wyciągać
wnioski, jednak każda kolejna strona coraz bardziej zaskakuje.
Powiem
Wam, że ta książka naprawdę mnie porwała. Jest czymś zupełnie innym, niż do tej
pory czytałam. Naprawdę się zachwyciłam, zakochałam i z przyjemnością Wam ją
polecę.
Bohaterowie
są świetni, akcja jest dynamiczna i podoba mi się to, że autorka tak lawiruje w
tych wszystkich opowieściach, że nie byłam w stanie się domyślić, jakie jest
rozwiązanie całej tej historii.
Wow,
wow, wow!
Ach, no
i to fantastyczne wydanie, do którego jeszcze na moment wrócę. Piękna obwoluta,
urocza tasiemka, która ułatwia czytanie. Mapy, które znajdują się na wnętrzu
okładki, wstawki tematyczne. CUDO.
Gorąco
polecam, zakochacie się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz