RECENZJA „Gwiazdy nadziei” I. M. Darkss
O książce:
Data wydania: 2
kwietnia 2019
Liczba stron: 464
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Zysk
i S-ka
Opis książki:
„On sądzi, że szczęście jest tylko
chwilowym złudzeniem, a miłość okrutnym żartem.
Ona będzie chciała to zmienić.
Amara po latach spędzonych w szkołach z
internatem wraca do rodzinnego domu. Nie jest to jednak miejsce, w którym czuje
się akceptowana. Nigdy nie zaznała rodzinnego ciepła czy wsparcia. Wróciła
tylko z jednego powodu. Dla niego. Dla Jaksa. Pokochała go od pierwszego
wejrzenia i nigdy nie potrafiła o nim zapomnieć.
Jaks jest mężczyzną z zupełnie innego świata.
Zdystansowany i ironiczny właściciel salonu tatuażu, który robi wszystko, by
jego relacje z kobietami były krótkie i niezobowiązujące. Nosi w sobie piętno
bolesnej przeszłości i wydaje się, że nic i nikt nie jest w stanie się przebić
przez pancerz, który przez lata budował.
I wtedy pojawia się Amara. Oboje nie są świadomi
tego, że ich drogi splotły się już wcześniej w bardzo dramatycznych
okolicznościach…”
Moja opinia:
„Nadzieja jest
jak gwiazda, a każda gwiazda w końcu się wypala. Moja właśnie zgasła.”
„Gwizdy nadziei”
to moje pierwsze spotkanie z twórczością I. M. Darkss. Autorka napisała
powieść, która przede wszystkim wzbudza refleksje, a takie powieści bardzo
lubię.
Amara to główna
bohaterka tej powieści, która wraca do rodzinnego domu. Niestety, młoda
kobieta, która wiele lat spędziła w szkołach z internatem nie pała radością na
myśl o powrocie do rodzinnego domu. Nie lubi tu być.
"Nie chcę już być sama. Całe
życie byłam sama, daleko od domu. Przerzucana z internatu do internatu,
z podróży w podróż, nawet te krótkie przerywniki między szkołą były
skracane do minimum i gdzieś mnie wywożono, byle tylko się mnie
pozbyć".
Dom nie kojarzy
jej się z ciepłym, rodzinnym miejscem, do którego pragnie wracać każdego dnia.
Zawsze była krytykowana, nie spotkała się z akceptacją, ciepłem rodzinnych słów
czy ramion. Jednak młoda kobieta wie, że warto tu wrócić, bowiem zakochała się
w pewnym mężczyźnie, o którym nie może zapomnieć.
„„Cztery
lata temu, zanim otarłam się o piekło, kochałam patrzeć w niebo. Nocą
obserwowałam gwiazdy. Uwielbiałam to, każdej nocy wykradałam się na dachy
budynków, możliwie najwyższych i oglądałam je z zachwytem, godzinami.
Wtedy byłam wolna i szczęśliwa. A potem… Potem już nie mogłam patrzeć
w gwiazdy, bo przypominały mi o tym, o czym musiałam zapomnieć.
Były karą, jedynymi świadkami mojego upadku, mojej odpowiedzialności za śmierć.
Tylko ja i każda z tych gwiazd wiemy, że wmawianie sobie, że coś nie
miało miejsca, wszelkie próby wypierania zdarzeń, od których chcemy uciec, są
bezcelowe”.”
Tym mężczyzną jest
Jaks, postać z trudną przeszłością, od której nie może się uwolnić. Jaks stara
się nie wchodzić z ludźmi w bliższe relacje, skrywa w sobie wiele lęku,
nieufności. Mężczyzna skupia się na niezobowiązujących relacjach z kobietami, które
dają mu chwilowo wytchnienie, ale nie pragną niczego więcej.
„Nie przedkładaj
jego szczęścia ponad swoje, jeśli on nie jest w stanie przedkładać twojej
miłości ponad własną przeszłość. Miłość, o którą walczy tylko jedna strona, nie
przetrwa.”
Ich relacja jest
nietypowa, nieco hm… dziwna. Niestety nie do końca mnie przekonała. Czegoś mi
tu po prostu zabrakło, to było zbyt lekkie, pobieżne.
Aczkolwiek jest to
historia, która wielu czytelnikom przypadnie do gustu.
Chciałabym przeczytać...
OdpowiedzUsuń