RECENZJA „Rytm” Vi Keeland
O książce:
Data wydania: 13
marca 2019
Liczba stron: 336
Kategoria: romans
Cykl: Na scenie
Tom: 2
Wydawnictwo:
Kobiece
Opis książki:
„Dwóch seksownych rockmanów i ona
Lucky to prawdziwa szczęściara. Umawia się z
najprawdziwszą gwiazda rocka. Dylan Ryder jest bożyszczem nastolatek, który ze
wszystkich zakochanych w nim fanek, zwrócił uwagę właśnie na nią.
Wydaje się, że jej związek jest idealny, dopóki
nie pojawia się inny muzyk, Flynn Beckham. Ten rockman jest równie seksowny jak
Dylan i wzbudza w Lucky zakazane uczucia. Pokusa staje się trudna do
zniesienia, tym bardziej, że wszyscy wyruszają w tę samą trasę koncertową.
Zakazane myśli, gesty i słowa kuszą coraz
bardziej, a Lucky czuje, że stąpa po cienkiej linie. Jednak może się okazać, że
jej chłopak Dylan wcale nie jest taki idealny, jak jej się wydawało, a Flynn
może być tym, który przyspieszy bicie jej serca i rozpali jej ciało.”
Moja opinia:
Po „Show”, które
niestety zupełnie mnie nie porwało przyszedł czas na kolejny tom cyklu „Na
scenie”, czyli „Rytm”.
„Rytm” opowiada o
Flynnie, którego mieliśmy okazję poznać w pierwszym tomie, z racji tego, iż
jest rywalem głównego bohatera z powieści „Show”. Flynn to typowy bohater z
„romansideł”. Przystojny, atrakcyjny, pragną go wszystkie kobiety i takie tam.
Mojego serca niestety nie skradł.
Uważam go za
ciekawego bohatera, ale chemii między nami nie było. Aczkolwiek postać sama w
sobie jest ciekawa, zważywszy na przeciwności. Flynn to nieśmiały, a zarazem
pewny siebie bohater. Myśli o innych, jest empatyczny, dba o relacje z
bliskimi. A rodzina jest dla niego najważniejsza.
Poznajemy również
Lucy, która oczywiście jest piękna, młoda, fascynująca. Typowa kobieca postać w
romansach, która zważywszy na swoją przewidywalność mnie nie ujęła osobowością.
Plusem u tej kobiety jest fakt, że była naprawdę inteligentna i jej działania
były przemyślane. Bowiem, gdy poczuła coś do Flynna była w związku. Ale o tym
Wam więcej nie opowiem, lepiej abyście sami się przekonali o co chodzi.
Ta powieść, w
przeciwieństwie do pierwszej mi się podobała. Może nie jakoś bardzo, nie będę
się nad nią zachwycać, ale była po prostu dobra. Taka historia z cyklu
„Przeczytaj, baw się dobrze, odłóż, zapomnij”.
Jeśli szukacie
powieści, która Was porwie na chwilę, to „Rytm” jest idealny. Fabuła ciekawa,
główna bohaterka nieco przewidywalna. Wydarzenia są naprawdę sympatyczne,
przyjemnie się o nich czyta. Wszystko opisane jest w delikatny, subtelny
sposób. Książka nie jest wulgarna, co dla mnie stanowi ogromny plus.
Przyjemny romans,
który pozwala się na chwilę oderwać.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNie za bardzo w moim stylu.
OdpowiedzUsuń