RECENZJA
„Miłość online” Penelope Ward
O książce:
Premiera: 22 października 2019
Kategoria: romans
Wydawnictwo: Editio
Opis książki:
„Któregoś wieczoru Ryder, przystojny playboy i
syn producenta filmowego, przeglądał stronę z sekskamerkami. W oko wpadła mu
dziewczyna ze skrzypcami. „Montana” miała piękny głos i cudownie śpiewała. Była
śliczna, ujęła go świeżą, naturalną urodą, która nie potrzebowała makijażu ani
skalpela. Ryder przedstawił się jako „ScreenGod” i rozpoczął rozmowę.
Następnego wieczoru ponownie zagadnął dziewczynę. Wkrótce nocne odwiedziny
stały się jego ucieczką od rzeczywistości, a „Montana” — obiektem fascynacji i
obsesją. Inteligentna, bystra, z poczuciem humoru, pociągała Rydera jak żadna
inna kobieta.
„Montana” to tak naprawdę Eden. Praca przed kamerką jest dla niej sposobem na podreperowanie budżetu. Trudno jej przeoczyć „ScreenGoda”, bo zachowuje się inaczej niż pozostali obserwujący. Okazuje jej zainteresowanie i autentyczną troskę, a także rozmawia z nią z szacunkiem i uwagą. Wkrótce również dla Eden spotkania na czacie stają się najważniejszym punktem dnia, choć zdaje sobie sprawę, że taka wirtualna znajomość najpewniej długo nie potrwa. Musi zakończyć się rozstaniem. Im mniej przykrym, tym lepiej.
Granica, którą Eden stawia Ryderowi, jest jasna. Każde ma pozostać w swoim świecie — tyle że chemia między nimi jest coraz silniejsza. W pewnym sensie są dla siebie anonimowi, ale dzięki temu nie boją się szczerości i otwartości. Do mężczyzny wreszcie dociera, że jeśli znajomość z Eden pozostanie jedynie w internecie, zaprzepaszczą szansę na prawdziwą miłość. Ryder postanawia zaryzykować i odnaleźć ukochaną w realnym świecie. Wystarcza mu niewielka wskazówka...
Czy zaryzykujesz dla idealnej miłości — z internetu?”
„Montana” to tak naprawdę Eden. Praca przed kamerką jest dla niej sposobem na podreperowanie budżetu. Trudno jej przeoczyć „ScreenGoda”, bo zachowuje się inaczej niż pozostali obserwujący. Okazuje jej zainteresowanie i autentyczną troskę, a także rozmawia z nią z szacunkiem i uwagą. Wkrótce również dla Eden spotkania na czacie stają się najważniejszym punktem dnia, choć zdaje sobie sprawę, że taka wirtualna znajomość najpewniej długo nie potrwa. Musi zakończyć się rozstaniem. Im mniej przykrym, tym lepiej.
Granica, którą Eden stawia Ryderowi, jest jasna. Każde ma pozostać w swoim świecie — tyle że chemia między nimi jest coraz silniejsza. W pewnym sensie są dla siebie anonimowi, ale dzięki temu nie boją się szczerości i otwartości. Do mężczyzny wreszcie dociera, że jeśli znajomość z Eden pozostanie jedynie w internecie, zaprzepaszczą szansę na prawdziwą miłość. Ryder postanawia zaryzykować i odnaleźć ukochaną w realnym świecie. Wystarcza mu niewielka wskazówka...
Czy zaryzykujesz dla idealnej miłości — z internetu?”
Moja opinia:
Penelope Ward jest autorką po której
powieści sięgam chętnie, chociaż z dystansem. Nie jestem pewna, czy dostanę
coś, co przypadnie mi do gustu, czy coś wtórnego. Chociaż czasem i wtórny
romans może przypaść do gustu.
Tym razem autorka postawiła na romans, który
dzieje się w internetowym świecie. Jest to książka dedykowana osobom dorosłym,
jednak nie jest na tyle „ostra” na tle innych powieści z tego gatunku, aby nie
mogła sięgnąć po nią starsza młodzież.
Ryder to młody mężczyzna, który niedawno
ukończył studia. Jego pasją jest tworzenie filmów i w tej dziedzinie
specjalizuje się zawodowo. Pracuje w rodzinnej firmie, jest bardzo
ustabilizowany finansowo, mieszka w niesamowitej rezydencji, po prostu ma
wszystko, a to, czego nie ma może sobie kupić. Z jednym wyjątkiem.
Miłością.
Mimo czasu spędzanego z przelotnymi
kobietami, czy też znajomymi na imprezach, wciąż czuje się samotny. Zaczyna
szukać nowych wrażeń i w tym celu sięga po usługi z zakresu portalu erotycznego
zajmującego się seks kamerkami. Tam może za pieniądze otrzymać różne usługi od
kobiet. Jednak w oko wpada mu dziewczyna, która już po pierwszym spotkaniu
zapada w jego pamięci.
Nieustannie o niej myśli, aż staje się
jego obsesją. Każdego dnia wyczekuje na spotkanie z nią na czacie. Łatwo
nawiązują nić porozumienia, ona staje się kimś w rodzaju jego terapeutki. Łatwo
mu się z nią rozmawia, umie się przed nią otworzyć, zdjąć wszystkie maski.
Jednak Moana, bo taki pseudonim artystyczny ma kobieta, od początku mówi, że
ich znajomość ma zostać jedynie w świecie internetu.
Moana, czyli Eden, jest spokojną
kobietą, która musi jakoś podreperować swój budżet. Skrywa wiele tajemnic,
które nie mogą znaleźć ujścia. Ryder staje się kimś, kto pragnie ją
rozszyfrować. Jednak Eden jest pewna, że to ona rozdaje tu karty.
Wszystko się zmienia, gdy Eden nie
pojawia się na umówionym spotkaniu na czacie. Wtedy Ryder postanawia ją
odszukać. Czy jedna wskazówka wystarczy aby odnaleźć kobietę, która może być
miłością Twojego życia?
Ryder bardzo przypadł mi do gustu. To
troskliwy mężczyzna, którego wrażliwość podbija damskie serca. Nie jest
materialistą, chociaż ma wszystko. Pragnie kochać, pragnie romantyzmu. Dzięki
tej postaci ta książka nabiera przyjemnych barw, a rumieńce wykwitają na twarzy
wraz z uczuciem, które pojawia się między bohaterami. Eden była dla mnie trudną
bohaterką, aczkolwiek jej niekonwencjonalne przedstawienie zrobiło na mnie
wrażenie. Nie jestem pewna, czy ją polubiłam, czy nie. Mam do niej bardzo sceptyczne
nastawienie, jednak podziwiam autorkę za stworzenie tak nietypowej postaci.
Historia przypadła mi do gustu, zwłaszcza
tajemniczość wokół Eden, która była kumulacją rozwoju akcji w tej powieści. To
właśnie zniknięcie bohaterki ze świata online dodało biegu tej historii i akcja
ruszyła diametralnie.
Jestem zdecydowanie na tak, jeśli chodzi
o tę powieść. Wciąga, intryguje, opowiada o miłości, poświęceniu i pragnieniu
kochania drugiej osoby.
Jest to jeden z najlepszych erotyków jakie
czytałam.
Niestety nie czytałam. Recenzja zachęca do tej książki.
OdpowiedzUsuń