poniedziałek, 11 listopada 2019

RECENZJA „Pocałunki w Nowym Jorku” Catherine Rider




RECENZJA „Pocałunki w Nowym Jorku” Catherine Rider

O książce:
Premiera: 13 listopada 2019
Liczba stron: 240
Kategoria: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Feeria Young

Opis książki:
„Na lotnisku w Nowym Jorku czuć przedświąteczną atmosferę. Wśród gorączkowej bieganiny trwają ostatnie odprawy. Nie wszystkim udziela się jednak radosne podniecenie…

Charlotta miała wrócić do domu po najgorszych miesiącach w swoim życiu, kiedy dowiedziała się, że z powodu śnieżycy jej lot został odwołany. Anthony właśnie zerwał z dziewczyną i teraz kompletnie nie ma ochoty siedzenie przy stole i mierzenie się z problemami rodzinnymi. Dwoje nastolatków wyrusza więc razem do miasta, żeby ukoić swoje złamane serce, ale przez przypadek rozdzielają się w metrze. Czy uda im się odnaleźć, zanim Charlotta na zawsze opuści Wielkie Jabłko, i czy magia świąt będzie sprzyjała magii serc?

Ta wzruszająca i zabawna historia spodoba się każdemu, kto potrafi wyobrazić sobie romans wśród wirujących płatków śniegu na szczycie Empire State Building i kto zastanawia się czasem, czy trzymając w ręku bilet lotniczy, można odnaleźć prawdziwą miłość.

Moja opinia:
Uwielbiam Święta Bożego Narodzenia i zawsze o tym przypominam. Jednak nawet takie chwile miewają gorsze momenty, gdyż jest to zwyczajny dzień, jak każdy inny. Dopiero rodzinne ciepło, śmiech ukochanych osób i dom wypełniony echem emocji, uścisków i opowieści tworzą tą magiczną aurę.

Niestety, bohaterowie tej książki dostali w kość tuż przed świętami. Dla nich ten czas nieubłaganie się zbliża, a oni wcale nie mają nastroju na celebrowanie tego dnia.

Znajdujemy się na lotnisku, jest wigilia. Charlotte z powodu śnieżycy utknęła w tym miejscu. Zatopiona w smutku nie ma nastroju na święta. Niedawno porzucił ją chłopak, a teraz jest świadkiem upokarzającego rozstania pewnej pary.
Anthony został okrutnie porzucony na oczach ludzi znajdujących się na lotnisku.
Charlotte i Anthony – dwa złamane serca w samym środku Nowego Jorku, śnieżycy, wigilii. Czy może być bardziej magicznie? Romantycznie?
Ta dwójka nie zamierza poddawać się dłużej chandrze, wspólnie wyruszają w miasto, gdzie spotka ich wiele przygód.

Listopad to miesiąc za którym średnio przepadam. Ciemno, deszczowo, nijako. Jednak tego typu książki sprawiają, że wszystko od razu staje się lepsze. Ciepła herbata z miodem, miękki koc i powieść w świątecznym klimacie. W dodatku lekka, młodzieżowa historia, w którą czytelnik z łatwością się wciąga. Jest to opowieść o przygodzie, pokonywaniu własnych słabości i znajduje się w niej taka młodzieńcza lekkość, w pewnym sensie naiwność i niewinność. Wszystko to idealnie się komponuje i dostarcza czytelnikowi świetnych wrażeń.

Bohaterowie są bardzo sympatyczni, powoli odkrywają swoją naturę, pragnienia. Poznają samych siebie w zmieniających się okolicznościach. Najpierw przydarzyły się im związki, które zakończyły się bolesnymi rozstaniami. Następnie spotkali kogoś, o podobnych przeżyciach, z kim wyruszyli w drogę do poznania siebie.

Autorka poprowadziła naprawdę dobrze fabułę tej powieści. Jest tu dużo lekkości, Nowego Jorku, takiej młodzieńczej energii, optymizmu oraz wątków, które sprawiają, że mimo tej ilości śniegu nasze serce po prostu się topi.

Książka bardzo mi się podobała i polecam ją zarówno młodzieży, jak i dorosłym czytelnikom. Uważam, że każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Świąteczny nastrój, przyjemny klimat i powieść, która po prostu motywuje i rozgrzewa serce.
Gorąco polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne posty