niedziela, 28 kwietnia 2019


Dryfowałam.
Pośród zalewającej mnie zewsząd ciemności, próbowałam odnaleźć jakiekolwiek odłamki wspomnień. Niczym rozbitek chwytałam się każdego skrawka, by po chwili znowu stracić siły i tonąć. Pogrążyć się w rozpaczy i przerażeniu, które boleśnie wdzierały się pod skórę. Całe moje ciało paliło i swędziało, jakby ktoś wbijał w nie miliony malutkich szpileczek. Nie pamiętałam, co się dokładnie stało. Musiałam stawić czoła przerażeniu. Powoli podniosłam ciężkie, opuchnięte powieki. Kilka słonych kropel spłynęło po zaschniętej na policzkach krwi, zwilżając spierzchnięte wargi. Obrzydliwy słono-metaliczny posmak rozpłynął się po kubkach smakowych niczym tajfun. Poczułam silne mdłości. Drażniły przełyk coraz mocniej, wywołując kaszel i dławienie. Odruchowo chciałam zasłonić usta dłońmi, lecz nie byłam w stanie nimi ruszyć. Wyciągnięte wysoko i przywiązane do czegoś grubym, raniącym nadgarstki sznurem, dawno już zdrętwiały. Pragnęłam tylko jednego: śmierci. Życie jednak przewidziało dla mnie inny scenariusz. Miałam cierpieć jeszcze długie godziny.
Balansując na granicy świadomości, modliłam się o błogi sen. Kiedy w końcu nadszedł, zamiast kawałka bezpiecznego nieba, przyniósł ze sobą koszmary.
A może to była rzeczywistość?
Te wszystkie uderzenia i swąd przypalanej skóry? Może to wcale mi się nie przyśniło?
Jak się masz, słoneczko? – ochrypły szept pojawił się znikąd, wyrywając mnie z letargu. Dreszcz obrzydzenia przebiegł wzdłuż zroszonego potem kręgosłupa, sprawiając, że lekko zakołysałam się na linie.
Stęknęłam z bólu, nie będąc w stanie niczego wydukać. Poczułam na policzku zimno. Stal prześlizgnęła się po nim szybko i boleśnie. Z mojego gardła wydostał się przeciągły, zduszony jęk, który był niczym ostatnie tchnienie. Ponownie znalazłam się w królestwie koszmarów.
x

1 komentarz:

Popularne posty