RECENZJA
„Magnat” Katy Evans
O książce:
Data wydania: 13 marca 2019
Liczba stron: 288
Kategoria: romans
Wydawnictwo: Kobiece
Opis książki:
„Bohaterowie Bryn Kelly
i Aaric Christos znali się już wcześniej, zanim Christos stał się bogaty,
wpływowy i… niedostępny. Kiedy Bryn widziała go ostatni raz, był bardzo
sympatycznym, młodym chłopakiem. Teraz kiedy po latach przyjdzie prosić go o
pomoc w sfinalizowaniu swojego pomysłu biznesowego, spotka się z zupełnie innym
człowiekiem. Christos jest teraz seksownym, bezwzględnym magnatem, królem rynku
nieruchomości, którego zdanie może decydować o być albo nie być wielu
przedsiębiorców w tym Bryn. Ich pierwsze biznesowe rozmowy nie przebiegają po
jej myśli. Podobno na zaufanie Christosa trzeba sobie zasłużyć…”
Moja
opina:
Bryn Kelly wiele lat temu nie pozwoliła, aby Aaric Christos
zbliżył się do niej. Bała się, a później on wyjechał. Zostało z nią tylko „a
gdyby”...
Po latach, gdy potrzebuje pomocy finansowej, aby rozkręcić
swój biznes, zwraca się do swojego dawnego przyjaciela. Chłopaka, którego
kiedyś pragnęła, a czy nadal pragnie?
Aaric się zmienił, stał się potężnym mężczyzną, niebywale
przystojnym, a głupie serce Bryn nie chce zamilknąć, tylko wyrywa się do niego.
Ale on jest już zajęty, żyje z myślą o ustatkowaniu się i przecież nie może
sobie pozwolić na chwile zapomnienia z kobietą, której pragnie. A może jednak?
Sprawy biznesowe idą tutaj obok pragnień, które uda się zrealizować? A może
żadne?
„Magnat” to opowieść o drugich szansach, ale czy one zawsze
są możliwe? Katy Evans, pokazała jak trudne to jest, nawet w obliczu
pragnienia. Nie da się rzucić wszystkiego, bo życie nie jest takie proste. A
przecież trudne, nie oznacza złe. Cele nie przychodzą łatwo, ale satysfakcja z
ich osiągnięcia jest dzięki temu większa. Ale czy każde z pragnień jest możliwe
do zrealizowania?
Autorka buduje w fajny sposób napięcie, które towarzyszy
nam do ostatnich stron. Lekkość z jaką pisze, sprawia, że tekst się pochłania.
Podobało mi się to, że powrót do przeszłości, który był z punktu Aarica, był
pokazany w kolejności od zdarzeń najświeższych, do tych późniejszych,
początków. Nie były to długie wstawki, ale jakże wymowne. Cała książka, to nie
tylko jakieś lekkie romansidło, ale powieść, która pokazuje, że kolejny raz
może być inny, że „a gdyby” to jest coś co nie powinno mieć miejsca. Lepiej jest żałować rzeczy, które się
rozbiło, niż tych, które nie miały miejsca.
Polecam serdecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz