RECENZJA PATRONACKA „Joy” Hermia Stone
O książce:
Premiera: 29 marca
2019
Liczba stron: 360
Kategoria: romans
Wydawnictwo:
Inanna
Opis książki:
„Love Bites – Love Hurts – Love Kills
Joy jest przeciętną dziewczyną. Ma zwyczajną
pracę, kilku w miarę normalnych znajomych i nie wyróżnia się niczym poza tym,
że mieszka z mężczyzną idealnym, który zawsze spełnia jej marzenia.
Prawdopodobnie dlatego, że jest wymyślony… No, może nie do końca. Oryginał
istnieje. To wokalista znanego zespołu Sundance, otoczony tłumem fanek,
zarabiający miliony i odnoszący sukcesy playboy.W życiu jednak różnie bywa. Być może ta dwójka zetknie się w świecie jak najbardziej rzeczywistym.
Joy, będąc w trudnej sytuacji życiowej, zatrudnia się u managera Sundance. Prawdziwe kłopoty zaczną się, gdy spotyka swojego idealnego faceta i pozna go bliżej. Dowie się wiele nie tylko o swoich uczuciach ale też o prawach rządzących rynkiem muzycznym i o panujących w nim stosunkach międzyludzkich. Wkrótce Joy, jej znajomi i wszyscy członkowie zespołu Sundance przekonają się, co się stanie, gdy spełnią się czyjeś marzenia.
To nie jest prosta romantyczna opowieść o namiętnej miłości nieśmiałej dziewczyny i gwiazdy rocka. To nie jest kolejna odsłona bajki o kopciuszku. Ta opowieść może zaskoczyć.”
Moja opinia:
Główna bohaterka tej powieści jest kobietą, która wiedzie spokojne, zwyczajne życie. Jest szczęśliwa, ma cudownych przyjaciół i zaplanowane obiadki co niedzielę u rodziców. Jej rzeczywistość nie różni się od życia innych ludzi niczym, poza wyobraźnią. Joy rozmawia z wyimaginowanym mężczyzną, który nie jest tak do końca wymyślony…
Joy za sprawą zbiegu wydarzeń spotyka swój wymyślony ideał w realnej odsłonie. Gwiazda rocka o niezwykle niebieskich oczach i jasnych włosach jest ucieleśnieniem jej marzeń o mężczyźnie. Jednak John nie do końca jest tym, za kogo się podaje. Prawda o nim jest zupełnie inna, a przyciąganie fizyczne nie zawsze idzie w parze z tym, co podpowiada nam rozum.
Książka jest
napisana lekkim językiem, akcja toczy się szybko, a błyskotliwa główna
bohaterka sprawiła, że bardzo szybko przeczytałam tę powieść i od razu się w
niej zakochałam. Życie gwiazd muzycznych nie jest wbrew pozorom tak piękne, jak
mogłoby się wydawać. Prywatność nie należy do rzeczy, które łatwo zachować. Trzeba
kreować swój wizerunek, dobrze się sprzedawać, a przy tym odpowiadać na
krępujące pytania. Gdy Joy zaczynała pracę dla zespołu nie spodziewała się, ile
sytuacji z tego wyniknie.
Bardzo podobało mi
się to, że poszczególne rozdziały mają nazwy różnych piosenek. Autorka zadbała
o nasz komfort podczas czytania i stworzyła dopasowaną playlistę.
Kolejnym z wielu
atutów tej powieści jest jej okładka. Od razu przyciągnęła mój wzrok, naprawdę
mi się podoba.
Historia Joy
naprawdę mi się spodobała, zwłaszcza, że nie jest to powieść szablonowa. Nie
przewidywałam takiego zakończenia. Ogólnie byłam pewna, że ta książka skupiać
się będzie głównie na wątku romantycznym i moje przekonanie było bardzo błędne.
Jest to powieść o wielu wątkach i każdy bohater ma tu swoje „pięć minut”.
Hermia Stone zadbała o to, by czytelnicy poznali również pobocznych bohaterów i
otrzymali powieść, która nie będzie taka jak wszystkie w tym gatunku.
„Joy” to opowieść
o sile przyjaźni, o ludzkich uczuciach i wyborach, nie zawsze tych właściwych.
Ta historia pokazuje, jak ważny jest szacunek do samej siebie i samorealizacja.
Główna bohaterka przedstawia siłę kobiecości, a jej postawa ukazuje, że
niezależnie od wszystkiego mamy prawo do szczęścia, do bycia kochanym i bycia
traktowanym z szacunkiem.
Bardzo chętnie przeczytam więcej książek tej
autorki, gdy tylko coś napisze.
Ten debiut uważam
za niezwykle udany i szczerze polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz